Zapisek 73

2.7K 341 38
                                    

Dzisiejsza pogoda ponowanie zapowiada się wspaniale.

To już piąty dzień spędzony tutaj. Cieszę się, że jednak dałem się przekonać na ten wyjazd. Że uwierzyłem w twoje słowa, Jungkook.

Że powierzyłem ci opiekę nade mną, a ty okazałeś się tym najczulszym.

A jeśli już o tobie mowa. Rano obudziliśmy się razem, w ciszy, twarze mając zwrócone ku sobie. Na twojej błąkał się głupkowaty uśmiech, na mojej za to jedno, wielkie zwątpienie. Nie wiedziałem, czy obraz moich napuchniętych od snu oczu jest prawdą, czy tylko przepięknym wyobrażeniem. Wyglądałeś zbyt dobrze, jak na rzeczywistość. Lekkie przebarwienia, które posiadałeś na swoich policzkach, w porannym świetle zniknęły. Wszelkie oznaki młodości i niechcianych jej konsekwencji również się rozpłynęły.

Wyglądałeś dojrzalej, dużo dojrzalej. Już nie, jak bezmyślny nastolatek, lecz młody mężczyzna z głową na karku, choć twoje urocze i ciepłe usposobienie dalej wypływało z kawowych tęczówek wprost na moją osobę.

Źrenice należące do ciebie w nieznanym dla mnie celu, ani na moment nie odrywały się ode mnie, z przytomnością badając każdy skrawek. Chciałem się zasłonić. Chciałem ci powiedzieć, byś nie patrzył na moją obecnie spuchniętą, ledwie kontaktującą twarz.

Chciałem, byś oszczędził sobie tego widoku.

Ale w twoim spojrzeniu, było coś takiego, że nie potrafiłem tego zrobić. Po prostu leżałem i pozwalałem ci siebie oglądać.

A gdy z Twojego gardła, nareszcie wyszedł powitalny pomruk, w końcu mogłem zaczerpnąć normalnego tchu i przewrócić się na plecy, przecierając twarz dłońmi. To tak, jakby ta cisza była twoim wspólnikiem. Nakazywała mi posłuszeństwo.

Sprawiała, że nie potrafiłbym się przeciwstawić.

To dziwne, lecz, co w twoim towarzystwie, takie nie jest. Wywróciłeś mój świat, zmieniłeś myślenie, zapoczątkowałeś różne reakcje, przedstawiłeś mnie miłym ludziom.

Pokazałeś, jak wygląda to władcze, ściskające za serce uczucie.

Taehyung włączył ekran telefonu i spojrzał na zegarek, delikatnie roztrzepując drugą ręką włosy.

Kiedy się ubrałeś, przeprosiłeś mnie, mówiąc, że nie możesz iść ze mną na śniadanie. Razem z Jonginem umówiliście się, że pójdziecie szukać dobrego miejsca na jutrzejsze, pożegnalne, wieczorne ognisko. Już chciałem cię zapewnić, że to przecież nic złego, lecz ty w jednej chwili znalazłeś się przy mnie, ucałowałeś moje czoło i po prostu wyszedłeś z pokoju. A ja siedziałem. Siedziałem i patrzyłem przed siebie, znów czując rozchodzące się po moim ciele ciepło.

Dlaczego musisz być taki bezpośredni?

Blondyn pokręcił głową, starając się zatuszować swój szczęśliwy uśmiech i wstał z łóżka, dalej trzymając notatnik w dłoniach.

A teraz przepraszam, zeszyciku, śniadanie mnie wzywa.

Coś czuję, że nie wrócę do ciebie od razu.

Życz mi powodzenia...

»«

Co powiecie na malutki maratonik?

Thorns | Taekook✔️Where stories live. Discover now