Zapisek 83

2.8K 340 29
                                    

Niebo przybrało krwisty odcień, a ptasi muzykanci właśnie rozpoczynali swoje koncerty, kiedy dwójka nastolatków wreszcie znalazła się w ustalonym miejscu. Kawałek od środka, pomiędzy rozłożystym drzewem, a bezkresną polaną, na czterech prowizorycznych ławkach siedziała już co najmniej połowa przebywającej na wycieczce młodzieży. Przed nimi, w centrum ułożone w malutki szałas gałązki, tylko czekały na zapadnięcie zmroku, by w końcu zabłysnąć i zachwycić swoim żarliwym blaskiem.

Taehyung widząc swoich rówieśników, poruszył niespokojnie dłonią, chcą przerwać ciągłe ciepło i bliskość drugiej dłoni, której Jeon nie zabrał od chwili, gdy złożył na jego policzku niespodziewany pocałunek, jednak jego próba spoczęła na niczym, a Jungkook dalej niestrudzenie szedł w stronę młodzieży, mając na swojej twarzy wymalowany głupkowaty uśmiech.

-Hej!- krzyknął Wooseok w ich stronę i uniósł do góry rękę. Ciemnowłosy w odpowiedzi kiwnął głową, dobrze maskując skrzywienie jakie wywołał Kim, wybijając w jego skórę paznokcie.

Kawowe tęczówki z nutą cynizmu przeniosły się na zestresowaną, spanikowaną buzię mniejszego, który niemie, samym spojrzeniem wręcz syczał, by go puścił.

W środku, Taehyung, wyklinał nieokiełznaną i upartą arogancję swojego towarzysza oraz jego mocny uścisk. Był zdenerwowany, niepewny i obawiał się ciekawskich źrenic, skierowanych w stronę ich załączonych dłoni, dlatego też starał się je ukryć za ich plecami i niepostrzeżenie rozłączyć.

-Ups- mruknął pod nosem, gdy nastąpił na stopę Jeona i przycisnął ją podeszwą, aby razem z zduszonym jękiem ciemnowłosego, wyrwać swoją kończynę i skryć ją w materiale ciemnych, przetartych spodni.- Przepraszam...

Jungkook spojrzał na niego z rozbawionym oburzeniem i pokręcił głową, marszcząc nos przez pulsujący, rozchodzący się po jego stopie ból.

-Taehyung...- warknął bez złości i ostrzegawczo zmrużył oczy, lecz za nim zdołał wykrztusić jeszcze cokowiek, blondyn został zabrany mu sprzed nosa, przez łapiącego go pod ramię Daehyuna.

-Zabieram ci go, Jungkook!- krzyknął odwrócony do niego plecami Jung i pomimo zdezorientowania na twarzy Taehyunga, pociągnął go za sobą w bok, oddając się od pozostałych.

-C-coś się stało?

Siedemnastolatek spytał, szybciej mrugając i zmieszany spoglądał na skupionego karmelowowłosego. Chłopak żwawo prowadził go w stronę coraz to gęstszego listowia, nie dbając o to, że Kim musi przy nim truchtać. Jego ciemne oczy rozglądały się na boki, jakby czegoś szukał.

-Daehyun?- nastolatek już naprawdę wystraszony, spojrzał za siebie, ale zobaczył już jedynie mroczne korony drzew i zarys żywego ognia, buchającego pomiędzy ściśle postawionymi przy sobie pniami.

-Och, tutaj jest!- odezwał się nareszcie Jung i puścił rówieśnika, podchodząc do starego dębu z naderwaną korą, którą bezceremonialnie oderwał, by uwolnić utkwiony za nią przedmiot.- Bądź proszę szczery, Taehyung.

Licealista ułożył na dłoni niewielką rzecz i wyciągnął ją w stronę stojącego dalej w tym samym miejscu chłopaka.

-Czy jeśli dam to Hyukowi, to zacznie się do mnie odzywać?

Kim spojrzał na jego rękę i uśmiechnął się pociesznie, zauważając na niej breloczek, przedstawiający miniaturkę Drowzee. Żołtobrązowy pokemon patrzył na niego spod swoich wąskich oczu.

-To jest ulubiony pokemon Hyuka?- spytał i zmarszczył brwi, kiedy Daehyun odpowiedział mu wzruszeniem ramion i odwróceniem głowy.

-Nie wiem. Wyglądają podobnie, dlatego wziąłem go dzisiaj w sklepie.

Dziwnie złośliwy uśmiech wpłynął na jego usta.

-I musiałem schować go tutaj, bo znając mnie, kompletnie bym o nim zapomniał...

-Dlaczego, po prostu do niego nie podejdziesz i nie powiesz ,,przepraszam"? Przecież to byłoby łatwiejsze- zauważył Taehyung, na co karmelowowłosy opuścił wzdłuż swojego ciała ramiona i wydymał policzki niczym małe dziecko.

-Wcale by nie było- fuknął pewnie i raz jeszcze spojrzał na bajkowy dodatek.- Poza tym...

-Poza tym, dobrze wiesz, że mam rację.

Blondyn posłał mu miły uśmiech, prawie już niewidoczny przez otaczający ich mrok i z zadowoleniem usłyszała jego zmęczone westchnięcie.

-Uwierz mi, to zadziała. Ale ten breloczek i tak jest uroczy!- Taehyung zachichotał, chcąc okazać mu trochę wsparcia i złapał się jego ramienia.- A teraz, gdybyś mógł. Nie mam pojęcia, jak mam wrócić...

Thorns | Taekook✔️Where stories live. Discover now