Zapisek 44

2.9K 399 10
                                    

Taehyung zerkał co chwilę na kciuk, który delikatnie muskał jego skórę, nieświadom, że wszyscy uczniowie wlepiają w nich zaskoczony wzrok. Dopiero rzucone przez Jungkooka przywitanie, w stronę jakiegoś chłopaka, sprowadziło go na ziemię.

Uniósł spuszczoną twarz i momentalnie pobladł. Z każdej strony otaczały go twarze, które jeszcze siedem dni temu szeroko się uśmiechały, widząc jego cierpienie. Które jeszcze siedem dni temu cichutko dopingowały, spragnione szkodliwej bijatyki.

Które jeszcze siedem dni temu chciały sprowadzić go na samo dno.

Mimowolnie poluźnił uścisk na torbie i gdyby nie Jeon, bagaż spadłby na ziemię.

-Taehyungie, nie bój się- szepnął przyjacielsko Jungkook, zerkając za ramię, za którym blondyn instynktownie chciał się schować.

Chłopak rzucił mu płochliwe spojrzenie, takie, jakie brunet miał nadzieję już nigdy nie ujrzeć. Siedemnastolatek wyglądał płaczliwie, a jego ciało znów drżało.

Jeon westchnął i długo się nie zastanawiając, przerzucił torbę do drugiej ręki, tą biorąc zimną od stresu dłoń blondyna. Splótł ich palce razem i uśmiechnął się z widoczną ulgą, czując, jak drobniejszy trochę się rozluźnia.

-Jungkook...- Kim mruknął i poruszył palcami, nie będąc pewien, czy tak odważny ruch wyższego jest na pewno w porządku.

-Chodźmy odłożyć tę torbę.

Jungkook zignorował jego słowa i jakgdyby nigdy nic, pociągnął go w stronę autokaru. Za nimi rozległo się morze szeptów, na co brunet zaśmiał się pod nosem i spojrzał psotliwie w oczy towarzysza, unosząc jedną brew.

A Taehyung mimo odczuwanego napięcia, odwzajemnił spojrzenie.

Czuł się bezpieczniej, mając wyższego obok.

Thorns | Taekook✔️Where stories live. Discover now