Zapisek 80

2.7K 361 46
                                    

Dlaczego Jungkook stał się dzisiaj dla mnie tak pozytywnie irytujący?

Kiedy rano entuzjastycznie wyszedł z łazienki, ślad po jego dziwnym smutku zaginął, zatuszowany przez szeroki uśmiech i śmiejące się oczy. Ja, leżąc jeszcze w piżamie, patrzyłem na niego, jak na istotę pozaziemską. Biło od niego światło i jakaś nieludzka energia.

Nie mając żadnego powodu, zaczął się śmiać i podszedł do mojego łóżka, by bez ostrzeżenia ściągnąć ze mnie kołdrę i kazać się migiem przebierać, a gdy chciałem protestować z zawziętą miną, on bezwstydnie zaatakował mnie łaskotaniem.

Jego dłonie sprawnie sunęły po moich bokach, nie omijając ani skrawka, aby z tą swoją satysfakcją patrzył i słuchał, jak coraz głośniej zaczynam się śmiać. Z początku chciałem się powstrzymać, jednak wrażliwość mojej skóry postanowiła spłatać mi figla i stać się jeszcze czulsza niż zazwyczaj. Chciałem go odepchnąć, chciałem powiedzieć mu, żeby przestał, chciałem, aby na mnie nie patrzył, gdy zwijam się w rozbawionych konwulsjach, ale żadne słowo nie mogło przejść przez moje usta, prócz zdradliwego chichotu.

Dawny ja, w takiej sytuacji, zacząłby płakać, byłby spanikowany, lecz ten, który jest teraz, starał się walczyć z wrogimi rękoma, kopiąc i waląc na oślep, bo zalegające w moich oczach łzy, uniemożliwiały mi złapanie ostrości. Aż w końcu mi się udało, trafiłem go w łydkę i choć uderzenie nie było mocne, Jungkook syknął i dał mi szanse na wyswobodzenie, co dobrze wykorzystałem, zaraz znajdując się przy szafie i znikając za drzwiami łazienki.

Aktualnie, jak o tym myślę, to wydaje mi się, że Jungkook poddał mnie próbie, bo przecież i tak osiągnąłby to, co chciał. W końcu zbliżało się śniadanie i ja musiałbym się ubrać.

Mam przeczucie, że chciał mnie wrzucić w nieznaną dotąd sytuację, aby na spokojnie zobaczyć moją reakcję.

Zmianę, jaka we mnie zaszła.

A gdy wyszedłem z łazienki, było już tylko gorzej. Nie chciałeś odstąpić mnie na krok, Jungkook, mimo że raz wpadłeś na mnie, kiedy zatrzymałem się, przepuszczając kogoś w drzwiach. Na mój ostry wzrok, zareagowałeś wtedy uśmiechem, tak szerokim, że w kącikach twoich oczu pojawiły się zmarszczki.

Pierwszy raz podziwiałem cię w tak żywej, dziecinnej i nieodgadnionej odsłonie i chociaż byłem z lekka podirytowany, przeważało we mnie rozczulenie i myśl, że nawet takiego cię kocham.

Taehyung uśmiechnął się w dość krzywy, lecz słodki sposób, patrząc na zapisane przez siebie słowa.

Na szczęście, już od ponad czterdziestu minut mam trochę swobody. Jungkook razem z niewielką grupką i panią Jeong na czele, wyruszyli na poszukiwanie sklepu, aby zaopatrzyć się na zbliżające ognisko. Ja w tym czasie zdążyłem spakować już swoje rzeczy do torby, pozostawiając na półce jedynie te, które jutro mam zamiar założyć.

Moje wczorajsze ubrania dalej są lekko wilgotne. Mam nadzieję, że inne nie prześmierdną od ich leśnego i wodnego zapachu. W gorszej sytuacji pozostał Jungkook, którego spodenki leżą pod grzejnikiem, zajętym jeszcze przed chwilą przeze mnie. Wydaje mi się, że gdybym ich dotknął, woda wyleciałaby z nich niczym z gąbki. Śmiesznie byłoby oglądać jego skwaszoną minę, kiedy będzie je pakował, jednak, ja nie jestem podły.

Blondyn odstawił na bok zeszyt i podszedł do żeliwnego grzejnika, od którego biło delikatne, przyjemne ciepło. Złapał za bordowy materiał spodnek i bez żadnego skrzywienia, udał się z nim do łazienki, wyciskując nad umywalką nagromadzoną wodę. Strzepnął je jeszcze dla pewności i ponownie wracając do pokoju, położył je tym razem na górze rozgrzanego urządzenia. Wytarł mokre dłonie o swoją koszulkę i podbiegł do telefonu, który zaczął wibrować na nocnej szafce, przypominając mu o nadchodzącej godzinie wydania obiadu.

Znając moje roztargnienie i zamiłowanie do pisania na twoich stronach, nie poszedłbym wcale na obiad, zbyt wciągając się w twórcze natchnienie, wiesz zeszyciku?

Dlatego nastawiłem alarm. Jeszcze chyba do ciebie wrócę, zanim zacznie się ognisko.

Do zobaczenia!

****
Nastolatek siedział w ciszy, powoli przeżuwając kuleczki ryżowe i rozglądając się po sali. Daehyun był członkiem wyprawy, dzięki czemu Taehyung naprawdę mógł zaznać chwili spokoju. Jego wzrok bez większego celu wędrował po sali, do czasu, gdy na jego usta nie wpłynął szeroki uśmiech.

Przy pierwszym stoliku od okna, siedziała Chaeyoung i przepiękna dziewczyna. Blondyn domyślił się, że to musi być właśnie Sana, bo policzki jego znajomej miały dziwny różany odcień, a jej oczy świeciły się niczym malutkie gwiazdki. Brunetka zauważając patrzącego na nią Kima, posłała mu subtelny uśmiech i powróciła wzrokiem na przyjaciółkę.

Nagle, stołówkę przeciął głośny trzask, kiedy odsuwane przez kogoś krzesło, runęło z niemałą siłą na ziemię. Taehyung, tak, jak cała reszta odwrócił w stronę huku twarz. Kim poczuł, jak momentalnie jego gardło się zaciska.

Mimo że jego kłótnia z Jiminem rozegrała się wczoraj, chłopak wyglądał okropnie. Blondyn nie wiedział, jak w jeden dzień można nabawić się tak napuchniętych i przekrwionych oczu oraz wręcz popielatego koloru skóry. A, kiedy zobaczył, że wszyscy obdarowują go zniesmaczonym spojrzeniem, zacisnął jedną rękę w pięść.

Nie chciał powracać do ich dawnej, ,,przyjacielskiej" relacji, nie chciał być naiwnym i znów dać się zastraszyć, ale najbardziej nie chciał, by czerwonowłosy wyglądał i czuł się tak źle, będąc pod natłokiem do niedawna znanych mu jeszcze spojrzeń.

Niewiele się zastanawiając, wstał ze swoim talerzem i ruszył w kierunku Parka, odprowadzany przez nierozumiałe oczy rówieśników.

-To miejsce jest wolne?- spytał łagodnie, wskazując na siedzenie przed nim i uśmiechnął się miło, gdy chłopak uniósł na niego twarz.

Rodzynkowe tęczówki zmatowiały przez szok i zdziwienie, a ramiona dziwnie się zgarbiły. Taehyung widział, że Jimin jest wystraszony, więc poszerzył swój uśmiech i uzyskując twierdzące kiwnięcie, usiadł na wybranym miejscu, ponownie biorąc się za jedzenie.

Thorns | Taekook✔️Where stories live. Discover now