Zapisek 92

2.6K 347 17
                                    

Pojedynczy dzwonek rozbrzmiał po całym domu, przynosząc ze sobą szeroki uśmiech oraz ciekawski, badawczy wzrok, posyłany zza cienkich oprawek czarnych okularów. Niespieszne, lekkie kroki stawiane w stronę pokoju, przerodziły się w taneczne sekwencje oddechu i kącików ust, przeganiając tym każdy, najmniejszy, ukrywający się w tym domu mrok i zastępując go radosną aurą młodzieńczego postrzegania słonecznego popołudnia.

Silna dłoń złapała w końcu za klamkę zastygłego w ciszy pokoju i z łatwością otworzyła drzwi, aby z troskliwą wrażliwością odsłonić zakopanego w pościeli, śpiącego chłopaka. Jungkook widząc roztrzepane płowe, blond włosy, zarumienioną od ciepła buźkę, nieznacznie rozchylone wargi i słuchawki wetknięte w uszy siedemnastolatka, poszerzył swój uśmiech, niedbale opierając bok o próg pokoju.

Rozglądnął się z ciekawością po pomieszczeniu, głaszcząc kciukiem zieloną łodygę trzymanego przez siebie kwiatka, a jego brwi zmarszczyły się w zdziwieniu, gdy w oczy rzuciły mu się uschnięte, zbrązowiałe płatki okalające szklany wazon. Ogołocona łodyga stała do połowy zanurzona w wodzie i bezgłośnie prosiła go o zgodę na odejście w zapomnienie.

-Tae...

Brunet westchnął i pokręcił głową, zaraz podchodząc do biurka. Odłożył na bok bujny, nęcący słodkich zapachem kwiat bzu i zmiótł do otwartej dłoni pozostałości z jego poprzedniego podarunku. Uschnięta frezja nie protestując, znalazła się w małym koszu na śmieci, a przezroczystą ozdobę z dumą zaczął prezentować jej jasnofioletowy pobratymiec. Jeon przyglądał się przez chwilę swojemu dziełu, po czym ukradkiem spojrzał w stronę pogrążonego w śnie Taehyunga. Uśmiech z jego twarzy stopniowo zaczął zanikać, przyćmiewany przez nagły, tkliwy i emocjonalnie beztroski grymas, z jakim mimowolnie Jungkook ruszył w kierunku łóżka i usiadł na nim bokiem, nie odrywając wzorku od niewinnej, spokojnej twarzy.

Z śmiałym opanowaniem opuszki jego prawej dłoni powędrowały najpierw ku niesfornym, jasnym kosmykom, by następnie tworzyć z wolna tylko sobie znane ścieżki, nieomijające policzków, czoła, czy nawet delikatnej skóry szyi. Siedemnastolatek, chyba wyczuwając przyjemne głaskanie, zmarszczył nos, jednak nie otworzył oczu, starając się wygodniej ułożyć swoją głowę. Ciemnowłosy na ten widok wyszczerzył zęby i bez pośpiechu zaczął się nachylać, ulokowując swoje wargi tuż obok ucha licealisty, z którego zdążył już się pozbyć niechcianej w tej chwili słuchawki.

-Pobudka Taeś- mruknął z wyczuwalną nutą czarującego onieśmielenia i złożył motyli pocałunek na wrażliwym płatku.- Czas wstawać.

Kiedy jego pierwsza próba nie przyniosła oczekiwanych rezultatów, cichutko prychnął z zadowolenia i już odważniej zaczął sunąć swoimi wargami po ciepłej skórze, która z każdą chwilą zdawała mu się palić coraz to żywszym ogniem. Pieszczotliwa droga miękkich ust Jeona zakończyła się dopiero przy kąciku drżącej, różanej wargi zachęcającej kawowe oczy do spojrzenia wyżej, na szeroko otwarte, jeszcze lekko nieprzytomne, ciemne tęczówki wpatrujące się w niego z niemym zdezorientowaniem.

-Cieszę się, że wróciłeś na ziemię.

Jungkook wybuchł melodyjnym śmiechem, gdy z gardła blondyna wydobyło się opóźnione, niezadowolone jęknięcie, a jego dłonie szybko zakryły czerwoną twarz kołdrą, odcinając się od rozbawionego tą sytuacją bruneta. Nie minęło paręnaście sekund, gdy spod cienkiego materiału również zaczął wydobywać się głośny chichot.

-Tae, nie ukrywaj się- Jungkook droczył się dalej, specjalnie ciągnąc narzutę w swoją stronę, tak, aby buzia blondyna znalazła się na widoku. Nie spodziewał się tylko tego, że nagłe puszczenie kołdry przez Kima, będzie zapowiedzią słodkiego, drobnego całusa, jakiego otrzymał przez unoszącego się do siadu chłopaka. Tym razem to jego oczy rozszerzyły się w akcie nieprzewidzianego zachwytu.

-Dziękuję, Jungkook.

Taehyung spojrzał na niego z miłym, lecz zbolałym uśmiechem, a brunet, jak szybko chciał zapytać za co, tak szybko zrezygnował z tego pomysłu, domyślając się, że w innych okolicznościach, śmiałość jasnowłosego byłaby jedynie rzuconym w ramiona wiatru życzeniem. Jedyne, co zrobił, to pokiwał głową w zadumie i obserwował ulatującą z mniejszego ciała pewność.

Nastolatek odwrócił od niego twarz, a emocje panujące w nim momentalnie przybrały postacie swoich przeciwieństw, zmieniając się z puszystej, białej chmurki, w kłąb czarnego, nieprzyjemnego dymu.

-Dlaczego przyszedłeś?- blondyn zacisnął palce na materiale i skulił całe ciało, chcąc tym przekazać swoje lekkie niezadowolenie i niepewność.- Przecież napisałem ci, że...

-Jeszcze się nie nauczyłeś, że nie uznaję czegoś takiego, jak odmowa?

Brunet przysunął się bliżej niego i bez przeszkód uniósł skrywającą tak wiele twarz, aby spojrzeć w wystraszone oczy z uspokajajacą szczerością.

-Taehyung, nie staraj się ponownie uciekać. Nie masz takiej potrzeby. Spójrz na mnie- Jeon czule pstryknął go w nos, czym spowodował, że chłopak ponownie odrobinkę się rozweselił.- Czy wyglądam ci na Jungkooka, który dla odmiany pragnąłby twojego nieszczęścia? Albo Jungkooka, który z premedytacją chciałby wrzucić Cię na głęboką wodę? Albo...

Brunet zamilkł, czując na swoich wargach palec Kima, nakazujący mu ciszę.

-Wyglądasz na Jungkooka, który pomimo swojej powszechnej tajemniczości, jest prawdziwy w tym, co mówi, myśli, czuje- powiedział spokojnie Taehyung i z nieśmiałym błyskiem, spojrzał w głąb jego tęczowek.- I który bezpowrotnie zawrócił w mojej niezbyt poukładanej głowie...

Thorns | Taekook✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz