Zapisek 26

3.5K 474 74
                                    

Obudziłem się dzisiaj równo ze wschodem słońca.

Napisałeś mi wczoraj jeszcze parę wiadomości, proszących o odpowiedź. Z każdą kolejną czułem, jak moje serce wyrywa się w twoją stronę i wysyła do mojego mózgu jeden komunikat.

,,Tae, zrób to"

Uwierz, byłem bliski, by to zrobić. Kiedy chciałem już odpisać, ty, najwyraźniej zniecierpliwiony, zadzwoniłeś. W pierwszej chwili zamknąłem oczy, mając nadzieję, że połączenie od tak zniknie. Bałem się, że gdy usłyszę twój głos, wszystko ze mnie uleci. Wszystkie emocje znajdą jakąś drogę ucieczki, spadając na ciebie kaskadami. Ja, chciałem ci tego oszczędzić.

Jednak ty nie odpuszczałeś, Jungkook. Dzwoniłeś co parę minut, dobitnie pokazując mi, że dopniesz swego. Aż w końcu uległem. Odebrałem.

Gdy usłyszałem twoje ciche, zmartwione ,,Taehyungie", poczułem, jak delikatne skrzydła milionów motyli, muskają moją twarz, wlatują, przez moje rozchylone w akcie zdziwienia wargi i zaczynają tworzyć powietrzne akrobacje w okolicach mojego brzucha. To doznanie było tak nowe i niespodziewane, że nie potrafiłem wydusić z siebie żadnego słowa.

Siedziałem sparaliżowany.

Spanikowałem i rozłączyłem się. Przepraszam Jungkook. Tak bardzo przepraszam. Ja naprawdę doceniam twoje starania. Tylko, po prostu...

Nie mogę ich zrozumieć.

Taehyung uniósł głowę, słysząc cichy dźwięk dzwonka i radosne dreptanie swojej mamy.

Czasami zazdroszczę mojej mamie tego, że ma tak dobre stosunki z naszymi sąsiadami. Kiedy tylko wypada jej dzień wolny, już od rana w naszej kuchni słychać siorbanie kawy i plotkowanie. Niekiedy również ostre kłótnie, łagodzone słodkim kawałkiem ciasta.

Tak szczerze, zastanawiam się, kto to może być. Zegar wskazuje już godzinę siedemnastą, a nie ósmą. Pewnie mój ojciec wrócił wcześ...

Blondyn zamarł, gdy ktoś trzy razy zapukał w jego drzwi. Odłożył na bok kartkę i ołówek, niepewnie spoglądając na osobę, stojącą w wejściu.

-Hej Taehyungie- Jungkook mruknął ciepło, z uroczym uśmiechem patrząc, jak twarz Taehyunga wykrzywia szczere zaskoczenie.

-Ty...

-Ja?- zachęcił go brunet, wchodząc do pokoju i zamykając za sobą drzwi.

-C-co tutaj robisz?

Taehyung z szeroko otwartymi oczami, obserwował siadającego obok niego chłopaka. Jungkook usiadł tak blisko, że ich uda się stykały.

Jeon nic nie odpowiedział, ze skupieniem badając wzrokiem tęczówki Kima. Nieśmiało uniósł dłoń, poprawiając niesforny blond kosmyk. Na jego twarzy cały czas gościł uśmiech z nutą fascynacji.

-Skoro ty, nie przyszedłeś do mnie- odezwał się po długiej chwili.- To ja przyszedłem do ciebie. Cholernie się martwiłem Tae.

Nim drobniejszy zdołał cokolwiek powiedzieć, został przyciągnięty przez bruneta i zamknięty w troskliwym uścisku.

-Nie możesz wierzyć w słowa ociekające kłamstwem- wyszeptał w blond czuprynę i westchnął błogo, czując, jak Taehyung zaciska ufnie palce na jego koszulce.- Nigdy. Nie myśl już o tym. Nie myśl o Jiminie, Lisie, czy kimkolwiek innym. Daj sobie odpocząć.

Taehyung przez ostatnie słowa całkowicie się zatracił. Przymknął oczy i poddał się delikatnemu głaskaniu po plecach, umieszczając głowę na ramieniu wyższego. Jego przyspieszone bicie serca, mieszało się z splątanymi ze sobą oddechami obydwu chłopców. Panująca między nimi cisza, tylko podkreślała uroczystość tej chwili.

-Taehyung...- Pani Kim weszła do pokoju i zaniemówiła, patrząc na wtulonych nastolatków. Blondyn próbował się odsunąć, jednak uniemożliwił mu to wzmocniony uścisk Jungkooka, który wtulił go jeszcze bardziej w siebie.

Na twarzy kobiety pojawił się rozczulony uśmiech, przeprosiła cicho i wycofała się z pokoju, zostawiając dwójkę samą.

-Jungkook- skarcił go zmieszany i zarumieniony siedemnastolatek.

-Nie uciekaj już ode mnie Taeś. Najzwyczajniej w świecie  mi zaufaj- poprosił.

A Taehyung łamiąc wszelkie postanowienia, pokiwał nieśmiało głową i uległ tej niewinnej czułostce.

                               ****

Jungkook położył śpiącego chłopca i uśmiechnął się pod nosem. Taehyung zasnął niedawno w jego ramionach, gdy przez godzinę, Jeon po prostu głaskał go po włosach i plecach. Nie zamienili pomiędzy sobą żadnego słowa, uważając to po prostu za zbędne.

Ciemnowłosy dobrze wiedział, że Kim jest zmęczony.

Odgarnął mu włosy z czoła i delikatnie pogłaskał w tamte miejsce kciukem, jednak nie zdobył się na odważniejszy gest, w postaci muśnięcia. Po cichu wyszedł z pokoju, wpadając na matkę słodko śniącego. Kobieta zlustrowała go wzrokiem.

-Jak się nazywasz?- spytała podejrzliwie.

-Jeon Jungkook, proszę panią.

Pani Kim spoważniała i wzięła głęboki oddech, zniżając swój ton do szeptu.

-Pomożesz mu?- popatrzyła na niego z niemą nadzieją, na co uśmiechnął się zamyślony.

-Postaram się- odpowiedział również szeptem i ukłonił się, ruszając ku wyjściu.

A rzucone, prawie niesłyszalne ,,dziękuję", tylko utwierdziło go w tym przekonaniu.




»«

Dziękuję za dwa tysiące wyświetleń❤

Thorns | Taekook✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz