ROZDZIAŁ 9

5.8K 382 16
                                    

- Igor... To nie jest tak... - niemal szeptalam próbując nawiązać rzeczową krótką rozmowę przybliżając się do mężczyzny.
- Nie znamy się Julio Hawk i nie wiem o czym mówisz - odpowiedział tuż przy moim uchu.
- Daj mi to jakoś wytłumaczyć...
- Jakoś? Jak można ubarwic takie kłamstwo?
- Aristow... Kanada oprócz mojej pełnej tożsamości była prawdziwa.
- Jakoś nie wierzę. Dziś też jesteś inna...
- Inna?
- Gdybym zobaczył cię taką...
- Co chcesz powiedzieć? Dla takiej Julii byłbyś dawnym Igorem?
- Na pewno bym o tym pomyślał.
- Przepraszam... Jeśli dasz mi możliwość, oczywiście nie teraz, opowiem ci dlaczego tak się stało.
- Póki co, proponuję przestać szelescic do mojego ucha, bo twoja babcia zaczyna nam się nieco przyglądać, pomijając fakt, że Karl chętnie by już się ze mną pożegnał.
- Panie Igorze... - idealnie wtrąciła się Elizabeth. - czym Pan się właściwie zajmuje? Aristow wymienił krótkie spojrzenie z Karlem i właśnie postanowił skraść duszę mojej babci.
- Wszystkim co przynosi potwornie duże pieniądze. Aktualnie otwieram hotel z kasynem w Las Vegas.
- I nie żal panu inwestowac w amerykańską  ziemię?
- Tu inwestuje pomysły, a w moim kraju zarobione pieniądze. Zresztą dla mnie granice to tylko umowne linie. Traktuję świat jak jedna, wielką, pełną możliwości przestrzeń. Dla tego też sporo podróżuje.
- Co na to pańska żona? Ciężko by mi było zaakceptować ciągłą nieobecność męża w domu. - Wiedziałam po co ten wywiad w wykonaniu Elizabeth.
- Nie mam żony. Nie mam też narzeczonej i nikogo z tej kategorii. Postanowilem na dłużej uspokoić moje serce i myśli.
- Aż trudno uwierzyć. Mlody, przystojny, zaradny i z kontem bez dna... Daje Pan radę?
- Sądzę, że z całkiem niezłym skutkiem. Choć... To zabawne. Spotkałem ostatnio w tym mieście dziewczynę, kuriozum - na podziemnym parkingu, więc nic z melodramatycznej scenerii, która mocno wbiła mi się w pamięć.
- I co? - babcia jak dziecko czekała na ciąg dalszy cudownej opowieści.
- I nic... Zniknęła. Rozmyla się we mgle mimo, że życzyłbym sobie żeby była prawdziwa. Zmieniliśmy kilka zwyklych zdań i tyle... Trudno o coś się zaczepic.
- Było w niej coś szczególnego, że tak zaznaczyła się w pańskiej głowie? - drążyła.
- Głos... Sposób w jaki mówiła, bo właściwie twarz zaslonila sporym kapturem, więc tylko tyle uchwycilem. I może to..., że nie wiedziała kim jestem. - Wiedziałam w co uderza. A sama opowieść w jego intencji miała mnie bardzo poruszyć. Cóż mogłam wtrącić? Nic... Wielke nic. Słuchałam wstydząc się sama przed sobą i nim. - Zauważyłem, że na moją korzyść przemawia jednak to kiedy kobieta nie kojarzy kim jest Igor Aristow.
- Dlaczego Pan tak twierdzi?
- Przylgnela do mnie opinia, oczywiście z mojej własnej winy, czlowieka apodyktycznego, z którą trudno było się rozstać. Przy kimś kto o tym nie wie, łatwiej mi być takim, jakim powinienem być. Jaki chcę być.
- Jest możliwość odszukania tej dziewczyny?
- Moze się okazać mocno nieurodziwa, więc zastanowilbym się czy warto kierować się impulsem - wtrącił Karl.
- Nie sądzę. Właściwie coś mi mówi, że może być oslepiajaco piękna.
- Może jednak należy odrzucić życie marzeniami i zająć się tymi, których ma się na wyciągnięcie ręki. - Spojrzenie mojej babci na mnie mówiło jasno do czego zmierza.
- Wezmę to pod uwagę - a Aristow odpowiedział jasno, z czego tylko ja mogłam zdawać sobie sprawę.
- Nasza Julia też jest wolnym duchem. Pracoholizm i potrzeby innych kompletnie przyslonily jej oczy.
- Elizabeth... Swatanie dawno wyszło z mody. Daruj... - ruszyłam do kontrataku.
- Może pomyślałabys o dziadkach i zatroszczyla się o prawnuki.
- Karl spełni twoje marzenia. Ja mam inne plany.
- To ciekawe... Jakie? Jeśli można oczywiście wiedzieć - podchwycil Igor i niemal przeswietlil mnie wzrokiem znów gromiąc powrót swobody.
- Zamierzam skończyć psychiatrię i rozwinąć karierę zawodową.
- Chyba nie tego dotyczyło pytanie. Mówimy o życiu osobistym.
- Nie mam życia osobistego. Wystarczy mi tyle ile mam.
- Nie wierzę, że w życiu tak pięknej kobiety nie dzieje, nie zdarzyło się ostatnio nic nieco zmieniające kierunek takiego dryfowania.
- Nic co by zaslugiwalo na szczególną uwagę. - Uderzyłam dokuczliwie trzymając się ostatecznego ratunku.
- Żadnych uniesień, spojrzeń, przypadkowych pocałunkow?
- Próbuje mnie pan zawstydzić?
- Absolutnie. Zwykła ciekawość...
- Julia już zaliczyła jakieś bzdurne małżeństwo, więc kolejny wybór powinien być bardziej przemyślany. Jak najbardziej jestem za wystrzeganiem się krzykliwych romansów. Trzeba do życia podejść bardziej praktycznie i rzeczowo.
- Bez miłości? - zapytałam nieco stawiając przed kobietą wyzwanie.
- Nie masz w tej kwestii doświadczenia, więc o czym ta rozmowa? Ja z perspektywy wieku i wiedzy wiem, że przede wszystkim powinno się uruchomić rozsądek w wyborze partnera. Reszta pojawi się później. Z czasem najgoretszy romans mija, seks odchodzi w zapomnienie, a rachunki trzeba płacić.
- Elizabeth rozczaruje cię, ale chyba jesteśmy bardziej romantycznym pokoleniem niż twoje. Jeśli Julia pragnie rozwijać swoją pasje, nie musi lądować w białym domku z kotem. A jeśli czeka na coś wielkiego w kwestii uczuć, nie musi wcale się z nami tym dzielić. Poza tym to mocno nie na miejscu przy świątecznym stole dywagować na tak delikatne tematy i planowanie nam przyszłości. Natomiast nasza przeszłość, to nasza odpowiedzialność - dzielnie ratował sytuację Karl nawiązując jeszcze do przyczyny zmiany przeze mnie nazwiska.
- Zgadzam się, o ile nie zakłamuje się rzeczywistości - skomentował Igor.
- To znaczy? - To dopiero niepojete... Mój brat rozmawiający z Aristowem przy jednym stole. Grzebiąc widelcem w talerzu bałam się patrzeć na rozwój tego wątku i sytuacji. Bardzo chciałam wyjść ze swojej skóry i bez emocji stanąć obok.
- Co jeśli Julia kłamie? - Unioslam wzrok niegadzac się na tak osobiste wędrówki.
- Może wystarczy już na mój temat?
- Chętnie posłucham... - Karl był ciekaw tej myśli przerywając mój protest.
- Jeżeli twoja siostra zasypia marzac zupełnie o czymś innym niż kariera, ale boi się, że nie spełni oczekiwań rodziny? Co jeśli spotyka na swojej drodze ludzi godnych uwagi, ale musi odrzucić ich bo to nie wpasuje się w świat rodziny Hawk? Oczywiście to tylko przypuszczenie... Osobiście uważam też, że w życiu nie chodzi o to co możemy osiagnac, ale z czym się pogodzić
- Wystarczy! Nadal tu jestem i nie mam ochoty dłużej być tematem tej rozmowy. I uważam, że niektórym osiąganie i posiadanie przysłania sporo istotniejszych spraw. - Odsunelam krzesło kładąc jednocześnie serwetke na stół i postanowilam choć na chwilę odejść z tej przestrzeni. Miałam dosyć pojedynku do jakiego wciągnął mnie pośrednio Aristow. Miał prawo do złości, ale nie do upokarzania mnie.

KRUSZĄC LÓDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz