ROZDZIAŁ 14

5.8K 447 32
                                    

Zaledwie po dwóch dniach pracy, gdy dziwnie nagle kilku pacjentów poczuło wyjątkową potrzebę rozmowy o trudach przy rodzinnym świątecznym stole, a w więzieniu przejęłam znów pod skrzydła swoje więźniarki, kawa w BlueBear była moim relaksującym masażem szarych komórek.
- Julia!!! - piskliwym głosem zawołała Drue tuż po moim pojawieniu się wraz z dźwiękiem dzwonka nad wejściem. W czapce mikołaja i sukience w białe bałwanki radośnie przeciągala klimat Bożego Narodzenia. - Jak święta w Nowym Jorku?!
- Cieplejsze niż tutaj, ale i mniej radosne... - powiesilam płaszcz na wieszaku i szykując się na dłuższe posiedzenie przy barze, usiadłam przy dlugim zdobionym girlanda blacie. Gości przybywało, rozmowy stawały się coraz glosniejsze, a zapachy ciepłych napoi i potraw mieszaly w przyjemne nuty.
- Nie pytam na co masz ochotę... - zażartowała automatycznie szykujac moją ulubioną kawę. - Babcia jakoś nie szczególnie cię podkarmila - dodała stawiając gotowy napój.
- W zasadzie widzialysmy się raz i to na obiedzie u Karla dziewczyny. W sumie to u nich na obiedzie... Nie miała okazji mnie utuczyc.
- W takim razie szarlotka na koszt firmy - spory kawalek na błękitnym talerzyku wylądował tuż przy panującej filiżance.
- Nie mam chyba nastroju na ciasto.
- Nastroju?
- Niby dopiero dwa dni pracy, a ja już tęsknię za odpoczynkiem.
- O to tylko chodzi? Co z Rosjaninem? - Drue... Zastanawialam sie wlaśnie komu lepiej wychodzi rozumienie ludzi.
- Nic... To tylko dobry znajomy. Nic więcej.
- Nic więcej bo tak wyszło, bo ty tego chciałaś, czy on zmienił kierunek?
- Żadna z tych opcji. Po prostu dobry znajomy. Czy ty musisz zawsze wszystkie nasze rozmowy sprowadzać do tematu "facet w życiu Julii"?
- Dziwisz się? Ty nawet na randki nie chodzisz. Widzisz tą dziewczynę w lustrze? - wskazała palcem moje odbicie ustawiając się na moment bokiem do ściany baru.
- Faktycznie trochę potargany widok... - udając, że nie mam pojęcia do czego zmierza, poprawilam prowizoryczny kok na czubku głowy, spod którego roztańczone luźne kosmyki okalaly czoło i szyję.
- Mówię o tym, że nie powinnas być sama.
- No to myślisz jak większość, która mnie zna. Poza mną...
- Cześć... Można się przesiąść? - zapytał grzecznie wysoki mężczyzna siadając właściwie bez mojej odpowiedzi tuż obok.
- Cóż... - spojrzałam na sniadego latynosa w dobrej jakości koszuli w kolorze wina i zadbanych ciemnych, krótkich włosach.
- Czego się napijesz?
- Mam swoje zamówienie. Niczego więcej nie potrzebuję. Dziękuję... - Uśmiechał się szeroko licząc, że urodą i odwagą otwiera kolejno wszystkie furtki, ale ja już wiedziałam, że dziś niczego nie wygra.
- W takim razie jestem Manuel.
- Zapamiętam... - uśmiechnęłam się lekko.
- A ty?
- A ja... Julia... - odpowiedziałam niechętnie, ale nie chciałam kłamać.
- Czym się zajmujesz?
- Podchodzisz tak do każdej?
- Skąd! Nie każda jest podobna do...
- No tak... - Teraz byłam jeszcze bardziej pewna, że dalsza rozmowa będzie mnie po prostu męczyć. Nie myliłam się bardzo. W pół godziny sprzedał mi opowieść od piątych urodzin, po pasjonujacy zawód gastrologia. Nie interesowało go zadawanie mi pytań. Uwielbiał mówić. Głównie o sobie. Kiedy z każdym kolejnym drinkiem zapuszczał się w rejony wyrzucania z siebie seksualnych podtekstów skierowanych do mnie, wiedziałam, że to już koniec. Uprzejmie kiwnieciem głowy i uniesiona dłonią pożegnałam się z zabiegana Drue, która z naływem klientów nawet nie mogła posłuchać jak fantastycznym zajęciem jest zagladanie ludziom do... Lepiej nie kończyć. - Na mnie pora. Życzę udanej reszty wieczora.
- Hej! Nie możesz teraz przerwać tak miłego spotkania! - Miłego? Dla kogo niby?
- Wybacz, ake jutro wcześnie wstaję i...
- O nie oszukasz mnie... Na pewno w soboty nie pracujesz. Nie przyszlabys gdybyś jutro miała zawodowe plany. Możemy na prawdę miło zakończyć tą randkę. - Oczywiście juz lekkim bełkotem nakreślal łóżkowa scenę między nami.
- To nie jest randka. Przysiadles się... - tłumacząc prawdziwą wersję zakładałam płaszcz i owijalam się szalem. Ku mojemu zdziwieniu zaczął robić to samo. Zamierzal wyjść ze mną?
- Ale rozmowa była obiecująca, przyznaj! - krzyknął gdy byłam już za drzwiami.
- Manuel... Chyba przeceniasz swoje umiejętności. - Już zirytowana zatrzymując się twardo przed mężczyzną mało elegancko próbowałam spławić. - Nie jesteś w moim typie.
- Udajesz! - zbyt zuchwale z przyglupawym uśmiechem chwycił mnie za ramię.
- Zostaw mnie! - czując jak sytuacja robi się groźna, wyrwalam się szybko z uscisku. - To koniec rozmowy! - i gdy jeszcze pewniejsza chciałam odejść, nieustepliwy Manuel złapał za mój płaszcz wbrew mojej woli i  przeciągnął mnie za siebie dociskajac do zimnej ściany budynku. Nie było tajemnicą, że nadal chciał kontynuować zdobywanie mnie w swoim oryginalnym grubianskim stylu. - Puść mnie! - zaczęłam się wyrywać krzycząc by wychodzący niedaleko goście z baru usłyszeli. Zanim jednak ktoś z tamtej odległości zareagował, niezidentyfikowana siła osiągnęła mężczyznę ode mnie, a ja zorientowalam się jak szybko wypluwal krew z przestrzelonego piescia policzka. Kulac się na wysokości moich kolan klął coś w swoim ojczystym języku i próbował zebrać ciało do pionu.
- Idziemy stad! - właśnie dotarło do mnie, że moim wybawca okazał się ktoś najmniej spodziewany.
- Nigdzie z tobą nie idę! - wyminelam tą tragiczną scenę i pragnąc całkowitej wolności szybciej zaczęłam iść w stronę gdzie taksówki zatrzymywaly się z wysiadającymi gośćmi BlueBear. Gdzieś z tyłu głowy usłyszałam tylko powtórkę ciosu i równie zlowrogie zdanie wypowiedziane po rosyjsku.

KRUSZĄC LÓDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz