ROZDZIAŁ 31

5.2K 434 40
                                    

- Czego?! - Nie bardzo chcąc oderwać się od snu, witałam nieznajomego, który odważył się zburzyć mój idealny poranek.
- Cześć siostra! Ty jeszcze w łóżku?
- Tak i nie zamierzam tego zmieniac przez najbliższa dekadę.
- Nieprzyjemny lot?
- Raczej twarde lądowanie.
- Znalazłem dla nas idealne miejsce. Flatiron Building, dziesiąte piętro, całe trzysta metrów dla nas. Może sporo, może nie, ale cena za wynajem...
- Ile?
- Czterysta...
- Czterysta tysięcy miesięcznie? Za tyle można kupić dom.
- Raczej cię stać, a to tylko przystanek do jeszcze większych pieniędzy. W Moskwie masz jedną trzecią biurowca na własność, a tu żałujesz kilku dolarów. Poza tym wcześniej było tu spore wydawnictwo, więc znaczna oszczędność na wyposażeniu. Musimy dbać o prestiż.
- Prowiedz mi dlaczego Aristow do tej pory o niego nie dbał i nie miał oddziału firmy w tym mieście?
- Bo kochał swój kraj i sam był chodzącym przedsiębiorstwem. Wszędzie był na chwilę. Teraz kiedy go nie ma, a my jednak jesteśmy bardziej związani z Ameryką...
- Dobra...
- Zgadzasz się?
- Dobra, czyli przyjęłam twoje tłumaczenie.
- Tobie faktycznie dzisiejszy dzień nie rozpoczyna się dobrze. Zmęczenie, cierpienie, czy ogólnie babskie hormony?
- Zamknij się Karl bo ci dyscyplinarke wpisze. Nie mam nastroju na żarty i w ogóle na nic - przetarlam zmęczona twarz dłońmi i na chwilę zamknęłam za nimi oczy, by nabrać jakiegoś magicznego rozpędu.
- Julia decyduj się. Muszę mieć twoją zgodę. - Myślałam intensywnie co w tej chwili zrobiłaby moja ulubiona bohaterka z dzieciństwa. Elizabeth, ty znasz odpowiedzi na każdą wątpliwość...
- Bierz to! Za dziesięć minut wysyłam ci upoważnienie. Do księgowych sama zadzwonię. - Tak! To był mój lek. Stanę się na chwilę tobą Aristow. Będę chłodna, obojętna i kalkulujaca to, co opłaca się wyłącznie mojemu dobremu samopoczuciu. A ty popatrzysz na wszystko zza pancernej szyby. Rozłączyłam się z bratem i szybko wyskoczyłam z łóżka. Nie miałam zamiaru dłużej zagłębiać się w beznadziei. Clark powiedział wczoraj bardzo mądre słowa: "Nie ma nic gorszego w byciu człowiekiem, jak pozbycie się celu. Jakiegokolwiek". Potem dodał coś o wyrwaniu Igorowi jaj, ale to już rozdział, którego nie chciałabym sobie przypominać. Niemniej, właśnie w tym znajdę swoje oczyszczenie. Stanę się dla Igora jego własnym odbiciem.

***

- Julia! Myślałam już, że będę do końca życia tylko przekładala pacjentom wizyty - w drzwiach gabinetu przywitała mnie moja asystentka.
- Trochę jednak się zmieni. Właściwie będziesz miała moje tymczasowe zastępstwo. Clark musi wrócić do swoich spraw, a tu w zastępstwie zacznie pracować Leila Loretto.
- Nie chcę mieć innej szefowej! - nieco oburzona zareagowała, kiedy ja zaczęłam do przyniesionego pudła pakować najbardziej osobiste rzeczy.
- I nie będziesz miała. Zresztą nieco nam się przestrzeń powiększy. Od następnego tygodnia zwolnią się dwa gabinety na przeciw, więc cała wschodnia część będzie pod naszym panowaniem. Będzie więc trzech nowych psychologów. Pierwsza Leila pracuje w innym zakładzie karnyn i znamy się aktualnie ze studiów. Niestety nie stać jej na prywatną praktykę, a dodatkowymi pieniędzmi i doświadczeniami nie pogardzi. Jest naprawdę dobra i zgodziła się.  Krótko mówiąc będzie tu ona i dwie osoby, które poleci Clark. Powstanie małe centrum psychologiczne. Jeśli pomysł się sprawdzi, znajdę nam coś bardziej szykownego.
- Dzięki Bogu... - z ulgą w głosie dziewczyna przysiadla na moim zawodowym fotelu. - Bałam się, że weźmiesz rozwód z psychologią.
- Nigdy. Po prostu biorę krótki urlop. A! Masz za zadanie urządzić nowe gabinety. Na maila odpowiadam zawsze, więc będziemy wszystko konsultować na bieżąco. Powinnam za dwa tygodnie pojawić się ponownie. Leila będzie już jutro. Wprowadź ją we wszystko. Ludzie nie wzięli wolnego od problemów.
- Dobrze... Jak powinnam teraz do ciebie mówić?
- Nie rozumiem?
- Hawk, Vasco, Aristow? Wiesz... Zainteresowani już dzwonią.
- Na przykład kto?
- Jakiś dziennikarz z Toronto Star.
- Ta choroba dotarła już tutaj?
- Jaka choroba?
- Kiedy obcy za bardzo się tobą interesują.
- Wiesz... Poczytałam nieco o twoim... Nie jesteś już taka anonimowa. Poza tym gazeta sugeruje...
- Czekaj! Mówiłaś przed chwilą, że ktoś dzwonił, a teraz, że jest jakiś artykuł?
- Ja nic facetowi nie powiedziałam. Byłam właściwie najmniej miła niż kiedykolwiek, ale on mimo wszystko...
- Masz to wydanie?
- Tak...
- Pokaż. - Kiedy po chwili miałam już przed sobą dziennik sprzed kilku dni kiedy ujawniono jakimś cudem fakt zareczyn, sprawdzałam jak nagle moja sława wyprzedza moją wolę.

KRUSZĄC LÓDWhere stories live. Discover now