*7*

9.1K 471 748
                                    

*Draco*

Obudziłem się i odrazu w głowie pojawiła się myśl: coś jest nie tak. Wstałem, szybko sie ubrałem i weszłem do pokoju wspólnego. Nigdzie nie było Zabiniego.
Dziwne, o tej porze już się szykował na śniadanie - pomyślałem sprawdzając zegarek.
Poszedłem do jego pokoju, tam tez go nie było, a jego łóżko nie wyglądało jakby ktoś tam dzisiaj spał.

Zbiegłem szybko na śniadanie. Dużo ludzi już tam było. Nigdzie nie widziałem Zabiniego, a co jeszcze dziwniejsze nigdzie nie było Harrego, mimo że jego świta już tam siedziała i żywo o czymś rozmawiała.

Co tu się dzieje?

*Harry*

Była niedziela więc mogłem spokojnie pospać. Poczułem rękę na mojej talii i coś mi nie pasowało. Nagle otrząsnąłem się i obróciłem twarz w stronę właściciela ręki. Tak jak myślałem był to Zabini.

- Ej! Wstawaj!

Zabini momentalnie się zerwał do pozycji stojącej i zaczął rozglądać gdzie właściwie jest.

- Czy my tu spaliśmy całą noc ?
- Nie tylko polowe debilu - popatrzyłem na niego wymownie i zaraz zdałem sobie sprawę, że jestem w samych bokserkach podobnie jak on. Zabini zauważył to w tym samym czasie i szybko zaczął się ubierać. Poszedłem w jego ślady.

Wyszliśmy z pokoju i biegiem ruszyliśmy w dwóch różnych kierunkach uprzednio krótko całując się na pożegnanie. Tej nocy dowiedziałem się bardzo wielu ciekawych informacji ale nie spodziewałem się jakie to będzie niosło konsekwencje.

Wpadłem do dormitorium, umyłem się i przebrałem i już całkiem spokojny ruszyłem na śniadanie. Pech chciał, że w tym samym momencie stanąłem w drzwiach co mój kompan niedoli. Weszliśmy na sale i odrazu poczułem wiercący wzrok od strony stołu ślizgonów. Wiedziałem do kogo należał, dlatego nie zamierzałem się w tamtą stronę odwracać.

W pośpiechu zjadłem śniadanie i ruszyłem do wyjścia. Nie spodziewałem się takiego ataku tuż za drzwiami. Męskie, silne ręce złapały mnie za szatę i zwinnie pociągnęły w tylko sobie znanym kierunku. Byłem tak zszokowany, że nawet nie spojrzałem kto mnie ciągnie tylko lekko poddałem się woli tej osoby.

Weszliśmy do opuszczonej klasy, w której ta osoba odrazu zamknęła drzwi zaklęciem. Dopiero teraz podniosłem wzrok na wysokiego, zajebiście umięśnionego (widać to było nawet przez ubrania, a nie miał dzisiaj szaty tylko obciskającą koszulę) i przystojnego chłopaka. Dopiero teraz uderzyło do mnie jak idealny jest. Jego żuchwa była idealnie wykrojona, a kości policzkowe pięknie odznaczały się na smukłej, bladej twarzy.

W jednej chwili zapragnąłem go całego. Szybko do niego podszedłem

Zostań ze mną... Drarry  Where stories live. Discover now