*53*

3.4K 199 88
                                    

*Harry*

Długo nie mogłem zasnąć. Kotłowało mi się w głowie to co powiedział dyrektor. Jak to może być możliwe? Przecież to jest nastolatek. Wiem, że ma swoje kontakty i jest nieobliczalny, ale to i tak dalej mój rówieśnik. Cała sprawa nie kleiła mi się. Wiem, że miałem nikomu nie mówić nic o naszej rozmowie, ale muszę to z siebie wydusić. Poza tym jak podzielę się tym z kimś to i mi będzie lżej i może coś więcej wymyślimy.

Przez aferę z Louisem zapomniałem się spytać jak wyglada sprawa z Ronem. Może Hermiona wie coś więcej. Nie mam z nią już zbyt dobrych stosunków, ale nie zaszkodzi spytać. Może mi też pomóc w rozwiązaniu sprawy plątającej się po mojej głowie. W końcu w sprawie Louisa wiedziała całkiem sporo. Z takimi myślami lekko się uspokoiłem i udało mi się zasnąć w objęciach blondyna.

*Draco*

Obudziłem się obolały, jakby złapało mnie przeziębienie. Szybko wypiłem eliksir od Snape'a, który mi dał wczoraj i jak najciszej udałem się do łazienki. Na moim ciele znów odznaczały się czerwone pręgi. Muszę się bardziej oszczędzać, dopóki całkiem się nie zaleczą.

Gdy kończyłem poranna toaletę do łazienki bez pukania wszedł Harry i zaczął obmywać twarz wodą, aby się trochę rozbudzić. Dałem mu szybkiego całusa i klepnąłem w tyłek na rozbudzenie, po czym udałem się do garderoby. Niedługo później zielonooki też zaczął się ubierać i razem ruszyliśmy na śniadanie.

Jak zwykle nasza sielanka musiała zostać przerwana już z samego rana. Hogwart miał niespodziewanego gościa. Dolores Umbridge. A myślałem, że już nigdy jej nie zobaczę. Nienawidzę tej kobiety, a raczej tego potwora. Swego czasu miała bardzo przyjazne stosunki z moim ojcem i zdążyłem się z nią bliżej poznać. Spojrzałem na Harrego, na jego twarzy malowało się przerażenie i złość, a jego ręka bezwiednie powędrowała za plecy. Zanim zdążyła nas zauważyć, szybko wyciągnąłem Harrego z Wielkiej Sali i wepchnąłem do składnika na miotły.

- Co ty robisz?! - nie odpowiedziałem na to pytanie, tylko mocno chwyciłem jego rękę i skierowałem na nią różdżkę
- Finite Incantatem - chłopak zamarł, a moim oczom ukazały się litery wycięte na skórze. Napewno odczuwał ból, gdyż rana była zaczerwieniona, jakby dopiero co została zrobiona.
- Co to jest? - byłem zły, że ukrywał coś przede mną
- Umbridge. Zawsze gdy jest w pobliżu, zaklęcie jakby odnawia się. Dlatego jest tak zaczerwienione - mówiąc to nie patrzył na mnie, jakby się bał mojej reakcji.
- Ale..ale czemu? Skąd? I dlaczego nic mi nie powiedziałeś?
- Do niedawna myślałem, że już nigdy jej nie spotkam. Ona jest...to matka Louisa... Nie chciałem cię martwić.. - jego słowa bardzo mnie zszokowały. Nie wiedziałem, że mogła mieć jakiegoś potomka, bardzo się z tym widocznie kryła.
- Jak to matka?

Zostań ze mną... Drarry  Where stories live. Discover now