*39*

4K 258 39
                                    

*Draco*

Zaraz po zamknięciu drzwi zaniosłem się szlochem. Nie wytrzymałbym dłuższej rozmowy z nim. Po chwili usłyszałem krzyki. Rozpoznałem głos Syriusza i Remusa. Nie wiem ile czasu się o coś kłócili. Usłyszałem głos Harrego i lekko się skuliłem. Chyba poszedł na kolacje. Może coś mi przyniesie? Nie, bez sensu, po co miałby to robić. Moje rozmyślania przerwały odgłosy szamotaniny i jakieś krzyki, a chwile później do mojego pokoju wbiegli Syriusz z Remusem.

- Ale jak wy złamaliście...jak tu weszliście?! - moja bezpieczna strefa została zniszczona. Bałem się ich. Nigdy nie wiadomo czego się spodziewać po Syriuszu a Remus wcale dużo nie odstawał.
- Co ty odwalasz!?
- Ja? Co ja odwalam!? A co robił wasz kochany chłopiec przez najbliższe miesiące ?! - nie chciałem krzyczeć jednak te trzy słowa zabolały mnie.
- Nie oczekuje żebyś go wielbił i uważał za świetego. Mógłbyś go chociaż wysłuchać. To wcale nie jest tak jak myślisz, a nawet wręcz przeciwnie. Spotkanie z tym kretynem, którego byłeś świadkiem, jest bardzo ciężkie dla Harrego - Syriusz miał smutna minę, a Lupin dalej stał przy drzwiach i obserwował całą sytuację.
- Jak to ?

Mężczyźni, głównie Syriusz, zaczęli opowiadać mi historie związaną z Louisem. Nikt nie wie skąd i dlaczego się tu wziął akurat teraz. Gdy skończyli opowiadać pozwolili zadawać wszelkie pytania. Wszystko się teraz układało w jedna całość. Harry...on naprawdę mnie kocha.

- Co ja zrobiłem! Ja nakrzyczałem na niego, powiedziałem że go nienawidzę! Jak ja go teraz przeproszę?
- Masz okazje - popatrzyliśmy w stronę otwartych drzwi, w których stał Gryfon. Widać było, że jest w podobnym stanie do mnie. W rękach trzymał jedzenie, stanowczo za dużo jak tylko dla niego. Czyżby jednak przyniósł kolacje dla mnie ?
- Już się baliśmy, że nie wrócisz z tym jedzeniem. Zostawimy was samych, musimy udać się do dyrektora - Syriusz puścił mi oczko i wyszedł. Jak ja nie rozumiem tego człowieka...
- Draco ja... - Harry zaczął się jąkać a jego oczy niebezpiecznie się zaszkliły. Nie mogłem patrzeć jak znowu płacze przez moja głupotę. Jak najszybciej pokonałem dzieląca nas odległość i czule przytuliłem. Potrzebowaliśmy tego oboje.
- Cii już spokojnie, nie tłumacz się. To ja jestem skończonym debilem. Nie wiem jak mogłem tak o tobie pomyśleć. A to co wykrzyczałem w drzwiach...Harry, przepraszam cię naprawdę - teraz to moje oczy się zaszkliły i łzy zaczęły płynąc po policzkach kiedy na niego spojrzałem - nie mógłbym cię nienawidzić nawet jakbym chciał - Gryfon nic nie powiedział, lecz po chwili złączył nasze usta w bardzo intymnym i mokrym od łez pocałunku.

Zostań ze mną... Drarry  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz