*61*

3K 185 21
                                    

*Harry*

Poza przejechaniem wzrokiem po sylwetce Draco nie zwróciłem specjalnie uwagi jak chodził do łazienki i pokoju. Dopiero gdy trzasnął drzwiami i biegł po schodach wyrwałem się z rozmowy i spojrzałem na niego pytająco. On jednak nie spojrzał na mnie tylko wściekły podszedł do Hermiony. Dziewczyna nie wiedząc czego może się spodziewać próbowała trochę odsunąć się od niego.

- Co znowu odpierdalasz!? Jeszcze ci mało!!? - wściekłość wręcz promieniowała od niego. Nie byłem pewny co może w tej chwili zrobić, a musiałem dowiedzieć się wszystkiego od Hermiony.
- Draco proszę - położyłem mu rękę na ramieniu, a drugą na policzku i siłą obróciłem jego głowę w moja stronę - spokojnie, muszę się od Hermiony dowiedzieć prawdy - patrzyłem mu prosto w oczy, które ze złości zmieniły się na stalowe. Gdzieś w głębi czaił się też strach. Strach, który siedział głęboko i go gnębił. Przyciągnąłem go bliżej i przytuliłem. Tylko tyle mogłem narazie mu dać. Mam nadzieje, że te święta coś zmienią.
- Usiądź z nami jak chcesz, albo pójdź na śniadanie. Mną się nie przejmuj, muszę tego wysłuchać. Proszę cię, Draco - popatrzyłem na niego błagalnie. Dał mi krótkiego całusa i wyszedł z dormitorium.
- Za bardzo się o mnie martwi. Wiem, że to przejaw jego uczucia do mnie, ale widzisz jak to się kończy.
- Ciesz się z tego co masz i nie narzekaj. W każdym razie jak już mówiłam, postanowiłam ci wszystko powiedzieć. Wiem, że nawaliłam i to już nie zmieni tego, jak Ron cię potraktował. Ginny robiła to z zemsty co jest okropne, ale on.... Draco ci przekazał informacje z wczoraj?
- Jakie informacje? Obraził się na mnie wczoraj... Pewnie dlatego nic nie wiem.
- Oh, mogłam się spodziewać. No dobrze, złapali Rona. Ukrywał się w jakiejś jaskini z siostrą. Swoim gorylom usunął pamięć i gdzieś zostawił. Zabrali go na badania i do Świetego Munga. Okazało się, że z tego wszystkiego ześwirował. Nie wiem co z Ginny, nie powiedzieli mi.
- Kto ci o tym powiedział?
- Nooo wiesz...rodzice Rona.
- Masz z nimi kontakt!? Do mnie się nie odzywają. Jedyne osoby to Fred i George czasami - Hermiona popatrzyła na mnie smutno i chciała zacząć ich usprawiedliwiać.
- Daj spokój! Powiedz co miałaś i kończmy rozmowę. Mam sprawy do załatwienia - mina zrzedła jej jeszcze bardziej, ale nie obchodziło mnie to. Rosła we mnie wściekłość, a miałem wysłuchać całego opowiadania na temat Rona.
- Ja..nawet nie wiem jak mam zacząć teraz. Merlinie, ja poprostu...
- Dobrze spokojnie, nie chciałem być niemiły, jestem zdenerwowany. Zacznij od początku najlepiej - już kiedyś zauważyłem, że gdy ktoś na nią nakrzyczy lub się uniesie, ciężej przychodzi jej dalsza rozmowa. Słuchanie później jej dukania jest gorsze od przeproszenia.
- No dobrze, dobrze. Wiec tak. Wiesz jaki jest Ron, wiecznie niezdecydowany, roztargniony i szybko się wszystkim bulwersuje. Niestety jest też człowiekiem bardzo prostym i mało rozumnym. W tym wszystkim udało mi się dowiedzieć kiedyś od niego, że jest homofobem... - jak to jest homofobem, przecież sam jest gejem. Chwile siedziałem w milczeniu rozważając to w głowie, ale szybko się poddałem i pokazałem Hermione, aby kontynuowała. Tylko otworzyła usta, a do dormitorium wrócił Draco.
- Długo jeszcze? - pokiwałem głową, a on wywinął oczami - w takim razie, skoro już tu jestem, to posłucham tych absurdalnych wyjaśnień - usiadł koło mnie i objął mnie ramieniem tak, bym mógł położyć na nim głowę. Hermiona postanowiła mu powtórzyć to, co ja już usłyszałem, a później przeszła do dalszej części opowiadania.

Zostań ze mną... Drarry  Where stories live. Discover now