*42*

4K 262 17
                                    

Pytania zadała tylko jedna osoba. Czy ktoś jeszcze chce to zrobić? Czas kończy się jutro o 10:00.

*Draco*

Czemu gdy jest najlepsza zabawa ktoś zawsze musi ja popsuć ? A raczej nie ktoś tylko nadopiekuńczy Snape. Wiem, że nie mogę wychodzić na mróz i tak się rzucać, ale co z tego. Chciałem zaznać trochę życia i zabawy. Kocham śnieg, a nigdy nie pozwalano mi się na nim bawić.

Większość blizn po ataku wieprzleja mi znikły lub bardzo się zmniejszyły. Te, które zostały, nie są już tak wypukłe. Niby dobrze, ale na wierzch wyszły te, których Harry nie może zobaczyć. Snape tego nie ułatwił. Teraz napewno posypią się pytania dlaczego. A ja nie mogę na nie odpowiedzieć. Nie chce go okłamywać, ale muszę. On też swoje przeszedł i nie chce dokładać dodatkowych zmartwień. Wystarczy, że mój chrzestny obchodzi się ze mną jak z jajkiem.

Z takimi myślami pogrążyłem się we śnie.

*Harry*

W mojej głowie kotłowało się mnóstwo pytań. Nie chce go dręczyć, ale uważam, że powinien mi to wytłumaczyć. Przecież to był zwykły śnieg! I co Snape ma do tego? Nie lubię żyć w niepewności.

Wróciłem do dormitorium z jedzeniem dla Draco. Przebrałem się i trochę osuszyłem, po czym poszedłem do jego pokoju. Tak słodko spał. Nie miał koszulki, a kołdra zsunęła się, wiec mogłem podziwiać jego wspaniałe umięśnienie. Już miałem wychodzić, ale Draco obrócił się w taki sposób, że światło idealnie oświetlało jego odsłoniętą skórę. Dostrzegłem pręgi, które mnie zaniepokoiły. Przecież blizny po ataku w większości się zagoiły, wiec skąd wzięły się te? Czyżby wcześniej używał jakiegoś zaklęcia maskującego? Tylko po co i skąd je ma!? Przykryłem go bardziej kołdrą i szybko wyszedłem z pokoju. W mojej głowie kotłowało się jeszcze bardziej.

Usiadłem na kanapę w salonie, aby troszkę ochłonąć. Moja chwila spokoju była bardzo krótka, ponieważ ktoś zapukał. Jeszcze tego brakowało. Niespodziewani goście zawsze przychodzą w złym momencie. Niechętnie zwlokłem się z kanapy i poszedłem otworzyć. Stał tam Snape i Syriusz. Trochę zdziwiło mnie takie połączenie. Z tego co wiem, raczej nie maja za przyjaznych stosunków.

- Cześć Harry! Wpadłem trochę z tobą porozmawiać, a ten tutaj przyszedł do Draco. Chodź, pójdziemy na spacer.
- No dobrze. Severusie, Draco jest w swoim pokoju i śpi, chyba że już się obudził, bo wyczuł wasza obecność. Jak wrócę chce dostać jakieś wyjaśnienia - nie czekając na jego reakcje wyszedłem z dormitorium, a Syriusz zdziwiony podążył za mną. W drodze na błonia milczeliśmy, dopiero gdy znaleźliśmy się na świeżym powietrzu Syriusz odważył się odezwać.
- Tooo o co tam chodziło ? - zapytał lekko niepewnie, ale ciepło się do mnie uśmiechnął. Był tak samo ciekawski jak ja, wiec wiedziałem, że długo nie wytrzyma. Na szybko opowiedziałem mu sytuacje z rana i to co zobaczyłem chwile przed jego przyjściem. Na początku był zdziwiony, ale po chwili jego twarz stała się smutna, a on wyglądał jakby intensywnie nad czymś myślał.
- Wiesz Harry, chyba niestety wiem jak to wyjaśnić... Otóż Lucjusz Malfoy znany jest z okrucieństwa i nie raz były pogłoski, że wyjątkowo srogo karze swojego syna jak i żonę. Myślę, że to są skutki części z jego kar, mających nauczyć posłuszeństwa jak to mówił - te słowa bardzo mną wstrząsnęły. Żeby ojciec robił coś takiego najbliższej rodzinie!? To skandal!

Zostań ze mną... Drarry  Where stories live. Discover now