*71*

2.6K 145 47
                                    


*Syriusz*
Czekając na młodych postanowiłem w końcu ogarnąć dupę i porozmawiać z Remusem. Nie wiem czemu ciagle się boje. Przecież od lat jesteśmy razem. Zaplanowałem dla niego prezent na święta, ale nie wiem czy będzie zadowolony. Jest dziwnie skąplikowany, a bez kobiet miało byc łatwiej. Zaśmiałem się w duchu, lecz zanim zdążyłem coś sensownego powiedzieć w drzwiach stanęli młodzi gotowi do pracy. No powiedzmy.
Draco wydawał się jakiś przygnębiony. Znałem trochę jego historie i jego ojca, a Harry przekazał mi to co według niego było konieczne. Nie dowiedziałem się zbytnio czegoś nowego, ale potwierdziłem cześć przypuszczeń. Nie dziwie się, że nie czuje ducha świat, a Harry trochę go ciśnie. Cóż, z nim nie da się inaczej.
Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Remusa
- Drzewko stoi w salonie, a ozdoby trzeba jeszcze znieść ze strychu. Myśle, że trzeba je trochę odnowić, ponieważ są naprawdę stare i dość brzydkie - popatrzyłem oburzony na stojącego obok mężczyznę
- Jak to brzydkie!? To moje dziedzictwo - po wypowiedzeniu tych słów wszyscy wybuchliśmy śmiechem, nawet Draco.
- Idź pomóż chłopcom znaleźć te twoje dziedzictwo, a ja przygotuję inne ozdoby - uśmiechnął się i poszedł do kuchni. Nie pozostało nam nic innego jak ruszyć na strych. Był tam taki bałagan, że strach wchodzić.

*Harry*
Strych był wielki, a bałagan jeszcze większy. Jest to jedno z tych miejsc, do których wrzuca się ciagle niepotrzebne rzeczy i nigdy nie wraca. Odblokowałem z Draco trochę drogę, aby się w miarę poruszać, a Syriusz zaczął wyciągać i podawać nam ozdoby. Były mocno zakurzone i faktycznie mało urocze. Łącznie były duże cztery kartony. Zeszliśmy z nimi do salonu. Z kuchni dochodziły przyjemne zapachy i przypomniało mi się, że przecież Draco nie zjadł śniadania, a ja chętnie coś jeszcze bym przekąsił.
- Remusie możemy dostać coś na śniadanie? - zawołałem w stronę kuchni i pociągnąłem tam blondyna. Nie opierał się ani trochę, a nawet się lekko uśmiechnął. Wydaje mi się, że dzisiejszy wieczór będzie bardzo przyjemny i ciekawy.
Na stole leżały stosy naleśników z syropem oraz duże kubki gorącej czekolady. Mógłbym jeść tylko to przez całe życie. Nie wiedziałem, że Remus umie zrobić tak idealne placuszki. Były pulchne i złociste, a każdy kęs rozpływał się w ustach. Siedziałem szczerząc się do jedzenia na moim talerzu co nie umknęło uwadze pozostałych.
- Harry? Czy wszystko dobrze? - Lupin był lekko zaniepokojony.
- Coś ty dodał do tych naleśników?! Chłopak wyglada jak na haju - Syriusz zaczął się śmiać szybko jednak spoważniał, podszedł do mnie i zabrał mój talerz.
- Co ty robisz!!? Oddaj to! - mężczyzna jednak miał inny plan o czym boleśnie przekonałem się już sekundę później odbijając od wyczarowanej przez niego bariery. Uśmiechnął się szeroko do mnie i zaczął łapczywie pożerać moje jedzenie.
- Dupek! - wszyscy, po za mną oczywiście, zwijali się ze śmiechu. Remus stał trochę otępiały nie do końca rozumiejąc co się właśnie wydarzyło, a Draco praktycznie leżał na ziemi i próbował złapać oddech. Widok najbliższych mi osób w takiej sytuacji był najlepszym prezentem świątecznym jaki mogłem dostać. W końcu szczęśliwi i w końcu razem.
- Dobra, dupy w troki i do roboty! - zakrzyknął Syriusz i chwile potem wszyscy siedzieliśmy pod choinka próbując ja przystroić.

*Draco*
Nigdy bym nie pomyślał, że tak niby zwyczajna czynność, jak ubieranie choinki, będzie tak przyjemna. Schodziłem na dół strasznie źle nastawiony, ale szybko się to zmieniło. Syriusz z Harrym ciagle dostarczali nam nagłych napadów śmiechu, a samo strojenie było naprawdę miłe. Trochę się napracowaliśmy, aby stare ozdoby wyglądały przystępnie. Oczywiście Black udawał wielce oburzonego naszymi zmianami, a chwile później rozwalił całe pudełko ozdób podczas swoich wygłupów. Z nim nigdy nie jest nudno to pewne.

Skończyliśmy dopiero po paru godzinach głównie dlatego, że ciagle coś nam przerywało prace. Drzewko teraz było kolorowe i pięknie błyszczało. Cały salon był mocno przystrojony różnymi, często przyjemnie pachnącymi rzeczami. Remus się naprawdę postarał i włoży dużo wysiłku, aby wszystko wyglądało jak powinno. Reszta domu tez została lekko przyozdobiona, ale dużo mniej od głównego pomieszczenia. Wszyscy byliśmy zmęczeni i głodni, ale weseli. W kuchni już czekał na nas gorący posiłek, który szybko zjedliśmy i po dogadaniu reszty szczegółów poszliśmy odpocząć. Mężczyźni wyszli na spacer, a ja z zielonookim udaliśmy się do naszego pokoju. Nie wiem czemu, ale strasznie się denerwowałem. Nie wiedziałem co chce teraz robić i czy będzie zadawał jakieś nie wygodne pytania. Chciałem go mieć całego dla siebie i o niczym innym nie myśleć. Nie spodziewanie zostałem wciągnięty do pokoju i ujrzałem płonące tęczówki Harrego. Cały stres mnie opuścił, a na twarzy pojawił się chytry uśmieszek.
- Może wypróbujemy tą wielką wannę? - spojrzał na mnie i powoli zaczął ściągać ubrania.
- Myślę, że wspólna kąpiel będzie przyjemna - rzuciłem się w jego stronę, aby połączyć nasze usta w długo wyczekiwanym, namiętnym pocałunku.

Wiem, że rozdziały narazie są mizerne i nic specjalnego się nie dzieje, ale spokojnie muszę się rozruszać, a trochę codzienności też się przyda. Mam super pomysł i myśle że się uda, wiec wyczekujcie!!!

Zostań ze mną... Drarry  Donde viven las historias. Descúbrelo ahora