*75*

2.3K 135 66
                                    

Oczywiście wstęp ogłoszeń parafialnych. Po pierwsze bardzo dziękuję wszystkim za miłe komentarze i zachęty. Naprawdę przyjemnie jest wiedzieć, że ktoś cię docenia i chce więcej❤️
Po drugie nie wiem czy ktoś pamięta serie pytań do postaci bądź autora, która była dawno temu. Pomyślałam, że po takim czasie mogę to powtórzyć jeśli będą chętni. Trochę się już zadziało i mogą być nowe wątpliwości, dlatego myśle, że nie jest to zły pomysł. Dajcie znać co o tym myślicie, ja jestem otwarta.
No i trzecia sprawa to przepraszam za tak chujową częstotliwość wstawiania rozdziałów, bo inaczej się tego nie da nazwać. Wybaczcie, naprawdę się staram❤️

*Harry*
Była 12:08. Powinienem w końcu wstać i zacząć ogarniać wszystko na imprezę sylwestrową. Nie miałem siły. Aby nacieszyć się sobą w te ostatnie dni wolnego przed smutnym powrotem do Hogwartu mieliśmy z Draco mały maraton. No może nie taki mały. Nie miałem siły, ponieważ przez ostatnie dwa dni prawie wcale nie wychodziliśmy z pokoju. Zastanawiało mnie czy Syriusz z Remusem zdawali sobie sprawę co tak bardzo zajmuje nas całymi dniami. Mam cicha nadzieję, że może jednak nie choć małe szanse. Za to ja doskonale wiedziałem, że oni również nie próżnowali i było to widać z daleka. Syriusz chodził z wiecznym bananem na twarzy a Remus szczęśliwy jednak trochę obolały, zupełnie jak ja. Nie było innego wyjścia, napewno kochali się jak króliki równie często co my.

Z rozmyślań wyrwał mnie ów mój wspaniały obiekt westchnień, który właśnie się obudził obracając w moją stronę.
- Dzień dobry - uśmiechnął się najpiękniej na świecie, wiedząc, że rozpłynę się od tego widoku i gładko wśliznął się na mnie. Jego dłonie odrazu powędrowały na moja talie i delikatnie drażniły moją skórę opuszkami. Mimowolnie lekko westchnąłem, wplątałem swoje palce w jego włosy i załączyłem nasze usta. Draco mruknął zadowolony, jednak szybko przeniósł je na moją żuchwę.
- Ostatnie uczczenie kończącego się roku? - popatrzył prosto w moje oczy, a mnie po raz tysięczny, jak nie więcej, oczarowały te piękne, chłodne i intensywne, a zarazem delikatne, skrywające głębokie uczucie oczy mojego wybranka. Mojego.
Mimo wszystko blondyn nie musiał czekać długo na odpowiedź. Moje biodra lekko się poruszyły dając mu jasny sygnał, że się zgadzam. Zachęcony nie musiał już o nic więcej pytać. Doskonale wiedział jak w krótkim, a jednocześnie niesamowicie długim odcinku czasu doprowadzić mnie „torturami" do stanu, w którym każdy by błagał o litość. A to był dopiero początek.

Po ponad 2 godzinach upojnego seksu doszliśmy do wniosku, że było to idealne pożegnanie tego roku i można zacząć się ogarniać. Draco zaczął sprzątać sypialnię, a ja udałem się pod prysznic, żeby się odświeżyć. Mimo wszystko, to był jeden z intensywniejszych zbliżeń i naprawdę czułem niemały dyskomfort w okolicach tyłka. Jak on to na Merlina robi!? Nie dane mi było tego rozważyć, a chłopak już był razem ze mną pod prysznicem. Podszedł od tylu i niespodziewanie zrobił mi soczystą malinkę na szyi.
- Jeszcze ci mało? - zaśmiałem śnie, a on tylko wzruszył ramionami i zaczął się myć moim ulubionym, czekoladowym żelem pod prysznic.

*Draco*
Remus czekał na nas w kuchni z zapewne zimnym już obiadem. Gdy weszliśmy uśmiechnął się do nas ciepło, wiec chyba nie miał nam tego za złe.
- To co? Widzę, że nie możecie się sobą nacieszyć, hmm? - i dyskretnie popatrzył na jedną z bardziej widocznych malinek na ciele Harrego, który momentalnie spalił buraka, spuścił wzrok i wsadził jedzenie do ust zrzucając na mnie wymyślenie odpowiedzi. Niesamowite jest to, że dalej potrafi być tak niewinny. Uśmiechnąłem się w duchu na tą myśl i spojrzałem na mężczyznę, który nie krył rozbawienia na zachowanie Harrego.
- No wiesz, trzeba ten rok zakończyć z hukiem czyż nie?
- W waszym wieku ja też..- Remus zaśmiał się, jednak nie zdążył dokończyć wypowiedzi.
- Chyba nie tylko w naszym Remusie - niespodziewanie wtrącił Harry- teraz z Syriuszem chyba też dajecie radę co?

Zarówno ja jak i starszy mężczyzna patrzyliśmy z szokiem na chłopaka. Jego nagła wypowiedz zupełnie nas zmurowała. Tym razem to na twarzy Lupina pojawił się mały rumieniec. Nie wiedząc co zrobić najzwyczajniej się na niego gapiłem czekając na reakcje. Byłem pewny, że nastrój zaraz się zmieni, a mężczyzna wstanie i wyjdzie urażony lub zacznie krzyczeć jednak nic takiego nie nastało. Jedynie nieśmiało się uśmiechnął i wzruszył lekko ramionami. Nim zdążyłem to skomentować w drzwiach stanął drugi mężczyzna.
- Ktoś tu ma niewyparzony język, hmm? - patrzył na wszystkich z rozbawieniem. Był naprawdę nienaturalnie, nawet jak na niego, wesoły w ostatnim czasie. Zauważyłem też, że na jego obojczyku również widniał ślad. Kto by się spodziewał. Mimowolnie się do niego uśmiechnąłem i powróciłem do jedzenia naprawdę smacznego obiadu.
- No dobra dzieciaki - spojrzał na dalej zawstydzonego Remusa - wybieram się na ostateczne zakupy. Ktoś coś chce?
Harry momentalnie zerwał się z krzesła.
- Zaczekaj na mnie! Przebiorę się i jestem - i lekko nieudolnie zaczął biec po schodach.
- Czy ty go dzisiaj kołkiem drewna biłeś? - Syriusz popatrzył na mnie z rozbawieniem, a ja tylko zagadkowo uśmiechnąłem się do niego i po raz kolejny wróciłem do jedzenia posiłku.

Wcale nie zdziwiło mnie, że zanim Harry zdążył w końcu się ogarnąć minęło naprawdę sporo czasu. Zdążyłem zjeść do końca, a Syriusz z nudów zjadł pozostała porcje chrześniaka. Posprzątaliśmy ze stołu i omówiliśmy po krótce co dokładnie jeszcze trzeba kupić.
- No nareszcie! Już myślałem, że pochłonął cię jakiś dementor - nikomu nie udało się ukryć rozbawienia, gdy chłopak w końcu zjawił się z powrotem w wejściu do kuchni. Tak naprawdę niewiele się zmieniło jak na czas, który mu to zajął. Dresy były teraz czarnymi jeansami a na bluzkę nałożył oczywiście moją bluzę. Nawet nie rozczesał włosów, wręcz były one bardziej rozczochrane co dodało mu tylko uroku.
- Dobra mody lecimy bo nas noc zastanie przy twojej organizacji - Syriusz ruszył w stronę wyjścia, a urażony Harry już chciał coś za nim krzyknąć jednak przeszkodziły mu moje usta. Szybko lecz delikatnie go pocałowałem i klepnąłem w tyłek na co wyraźnie się skrzywił, co nie umknęło uwadze pozostałych mężczyzn, a ja tryumfalnie się uśmiechnąłem.
- Miłych zakupów - zawołałem, gdy naburmuszony opuszczał dom i zaśmiałem się.
- A wiec najpierw jedzenie czy ozdoby? - zapytałem Remusa, a on ochoczo wstał i ruszył w moją stronę.
- Zdecydowanie ozdoby.

Zostań ze mną... Drarry  Where stories live. Discover now