*54*

3.2K 194 47
                                    

*Draco*

Tak dużo się dzieje w tak krótkim czasie.

- Jak to jego matka!? Co tu gadasz? Przecież...przecież ona nie ma faceta. Zresztą kto chciałby ją dotknąć.
- A widzisz tu jest śmieszna, no powiedzmy, sytuacja. Ta ropucha zmusiła za pomocą czarów jakiegoś gościa do zrobienia jej dziecka, a później go zabiła. Cała ciąże sprytnie ukrywała, a o dziecku wiedzieli nieliczni. Miał też przez większość czasu prywatne nauczanie w domu - każde słowo Harrego mnie szokowało coraz bardziej.
- To jak wy się poznaliście - jego mina wyraźnie zmieniła się. Usta ścisnął w cienka linie, a wzrok skupił się na mnie.
- Dziś robimy wieczór szczerości. Ja ci opowiem o Louisie, a ty mi o ojcu. Zgoda? - niezbyt mi się to uśmiechało, ale nie powinnismy mieć żadnych tajemnic.
- Zgoda. Poprosimy skrzaty o jedzenie do pokoju? Jakoś nie chce znowu zobaczyć tej ropuchy.
- Myśle, że i tak się z nią zobaczymy. Raczej nie przyszła tu w zwyczajne odwiedziny. Muszę ci też powiedzieć czego się wczoraj dowiedziałem od dyrektora. Miałem to zachować dla siebie, ale trzeba działać - ucałował mnie w policzek, po czym wyszedł ze schowku. Ruszyliśmy w stronę naszego dormitorium.

Pod wejściem siedziała szlama. Czego ona tu szuka?

- Zgubiłaś się? - Harry lekko się uśmiechnął, ale szybko się zreflektował i spoważniał.
- Coś się stało? Zreszta dobrze, że jesteś. Muszę z tobą o czymś porozmawiać - teraz to ja na niego spojrzałem z niekrytym oburzeniem.
- Jak to?
- Tak to, nie marudź tylko wchodź. Co takiego chciałaś Hermiono?

*Harry*

Hermiona niepewnie weszła do naszego dormitorium i spuściła głowę. Podszedłem do niej i złapałem za ramie, aby na mnie spojrzała. Podniosła wzrok i szybko spojrzała na Draco. Ewidentnie się go bała. Co cóż, w końcu to Malfoy.

- Umbridge tu jest, widziałeś? Myślisz, że ma to związek z waszą wczorajszą bójką? Wiesz jaka ona jest... - wypowiedziała na głos, to co dręczyło mnie odkąd ja zobaczyłem
- Tego się obawiam, ale nie dostaliśmy jeszcze wezwania do dyrektora. Właśnie, potrzebuje twojej przysługi - delikatnie się uśmiechnęła i polowała głowa na znak zgody.
- Nie chce wam przerywać - Draco wcześniej obserwował nasza rozmowę w milczeniu - ale chyba się myślisz. Dostaliśmy wezwanie do dyrektora, natychmiast.
- No nie.. Słuchaj Herm znajdź proszę coś na ten temat - podałem jej kartkę, na której wcześniej napisałem potrzebne rzeczy - chciałbyś się jeszcze dowiedzieć jak wyglada sprawa z wiesz kim, ale to później - uśmiechnąłem się do niej pokrzepiająco i wszyscy wyszliśmy z dormitorium. Hermiona poszła w stronę biblioteki, my natomiast do gabinetu dyrektora.

Już przy drzwiach czuć było to przesłodzone, różowe żabsko. Stała na środku, a na krześle za nią siedział Louis.

- Witaj kochanieńki, pamiętasz mnie? - jej usta wykrzywiły się na kształt ust ropuchy. Wzdrygnąłem się lekko na sama myśl, a moja ręka żniw zaczęła piec. Draco musiał to zauważyć, ponieważ dyskretnie chwycił mnie za nią i delikatnie pogładził.

- Również ciebie Dracuś miło widzieć ponownie - znów ten uśmiech, jednak moją uwagę przykuło jedno słowo. „Ponownie"

Cześć wszystkim, dawno się nie odzywałam. Pisze to dla osób, które czekają na następne części i doceniają moje wypociny. Oczywiście dziękuje wam za to. Ale do rzeczy. Jak pewnie zauważyliście rozdziały ukazują się dużo rzadziej. Jest to spowodowane, że tak powiem moim złym samopoczuciem. Nie chciałabym, żeby książka straciła sens i spójność. Uznałam też, że lepiej nie wstawiać rozdziałów krótkich i słabych, a dłuższe i lepiej dopracowane. Wybaczcie, że tak to wyglada, ale mam nadzieje, że wkrótce się to zmieni. Myśle też nad kolejnym opowiadaniem, ale zacznę je jak skacze to lub gdy moja wena się zgra z mózgiem. Buziaki!

Zostań ze mną... Drarry  Where stories live. Discover now