*27*

5.5K 281 302
                                    

Uwaga! Rozdział zawiera sceny przemocy i nieprzyjemne wydarzenia. Czytasz na własna odpowiedzialność (jak całe zryte opowiadanie ale pomijając).

*Harry*

Całe moje ciało przeszedł dreszcz i nie był on przyjemny. Już wiedziałem do kogo należy ten głos i bałem się jeszcze bardziej. Czułem jak kilka blizn na moim nagim torsie zaczyna piec. To nie jest dobry znak.

Oprócz mnie i Rona w pomieszczeniu był ktoś jeszcze. To dwóch jego osiłków, których przygruchał sobie, gdy na początku wakacji odsunął się ode mnie. Nie zapowiada się dobrze, oj nie.

Byłem już bardzo zdenerwowany i przestraszony. Najgorsze było to, że przewidywałem jak to się skończy i jak się okazało miałem racje.

Pomieszczenie zostało lekko rozświetlone przez co mogłem już więcej zobaczyć niż zarysy sylwetek. Na przeciw mnie stał Ron w samych bokserkach, zreszta ja też miałem tylko bokserki na sobie. Dwóch osiłków podeszło do łóżka i przenieśli mnie na jego przód przywiązując do haka umieszczonego pod sufitem. Wszystko było tak skonstruowane, ze jednym ruchem mogli mnie podciągnąć, opuścić lub obrócić. To nie podobało mi się jeszcze bardziej. Spojrzałem w dół i zobaczyłem ochydnym uśmiech na twarzy Rona oraz rosnący problem w jego majtkach.

Popatrzył na mnie z obrzydliwym błyskiem w oczach i jednym ruchem zdarł bokserki. Było mi tak wstyd choć nie miałem do tego powodów bo przyrodzenie miałem całkiem spore. Chciałem się sprzeciwić czy jakoś zakryć, ale gdy tylko zacząłem się rzucać, porządnie oberwałem pięścią w twarz. Poczułem coś ciepłego na wardze. Najpewniej od uderzenia poleciała mi krew.

- Nie szarp się, to ci nie pomoże. Teraz jesteś mój!
- Ron...proszę. Tyle czasu byliśmy kumplami, dlaczego mi to robisz?
- Aha to teraz pamiętasz moje imię, umiesz poprosić i jeszcze mówisz, że się kumulujemy. Wybrałeś obrzydliwego ślizgona zamiast mnie! Tyle czasu dawałem ci znaki ale byłeś na nie ślepy, a on!? On się kilka razy do ciebie uśmiechnął o odrazu poleciałeś!! To był nóż w plecy. Ale to minęło. Teraz liczy się tylko moje szczęście i zemsta. Nie obchodzisz mnie. Chce ci zadać taki ból jak ty mnie - po tych słowach jego goryle szybko mnie obrócili, on popchnął tak mocno, że nie miałem jak się bronić, po czym szybko i bez opamiętania wszedł we mnie. Po pomieszczeniu rozbrzmiał rozdzierający krzyk.

Czułem ogromny ból. Rona to nic nie obchodziło, nacierał na mnie coraz szybciej nie zważając na krzyki, błagania i krew. Nic go już nie powstrzymywało. Gdy skączył pierwszą rundę zaczął się jeszcze bardziej nakręcać. Na zmianę wpychał mi do ust swojego obrzydliwego kutasa i brał mojego. W życiu nie czułem się tak upokorzony jak teraz. Gdy jeszcze starałem się stawiać jakikolwiek opór brał różdżkę i używał zaklęcia torturującego lub okładał mnie gdzie popadnie ciężkimi przedmiotami, które były pod ręką.

Z mojego ciała sączyła się krew a po nogach, twarzy i torsie ściekało jego nasienie. Tak naprawdę to nie tylko jego. Gdy sam po bardzo wielu rundach znudził się, pozwolił zabawić się tez swoim gorylom, a sam wyszedł. Oni byli jeszcze brutalniejsi. Moje ciało było traktowane tnącym biczem. W niektórych miejscach mojego ciała nie było widać najmniejszego skrawka całej skóry.

Po łącznie kilku godzinach, jak nie całego dnia, męczarni wszyscy opuścili pokój. Nie miałem siły na nic. Nie byłem zdolny obrócić głowy w stronę wejścia, którym po jakimś czasie ktoś wszedł. Nie miałem siły opierać się gdy mnie brano i wynoszono z pomieszczenia. Nie wiedziałem co mam zrobić, gdy wyrzucili mnie na jakąś drogę. Nie mogłem wykrztusić słowa pomocy tylko bezczynnie leżałem konając. Ostatnie co pamietam to światło i ruch przy nim. Później była już tylko ciemność.

Mam nadzieje, że nikogo nie zraziłam do tego opowiadania ani nie obrzydziłam.

Zostań ze mną... Drarry  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz