*56*

3K 184 25
                                    

*Draco*

W roztargnieniu zgubiłem dwa razy drogę, przez co dotarcie do Syriusza zajęło mi dużo więcej czasu. Byłem bardzo zestresowany co może stać się w gabinecie dyrektora. I o czym Harry chciał gadać? Miał mi powiedzieć o wczorajszej rozmowie, ale nie zdążył i dalej nie wiem w jak wielkim gównie siedzimy.

W końcu udało mi się dotrzeć do odpowiedniego gabinetu i bez pukania wparowałem do niego.

- Harry ma kłopoty! Umbridge - twarz Syriusza była przerażająca. Malował się na niej strach, ale też wielka wściekłość i obrzydzenie. Nie wiem jeszcze, co dokładnie wydarzyło się w przeszłości Harrego, ale reakcja jego chrzestnego mówi sama za siebie. Jest źle.
- Prowadź - sekundę później już biegliśmy  korytarzem do gabinetu dyrektora. Po drodze streszczałem mężczyźnie co się wydarzyło w gabinecie i jak Harry mnie wyprosił oraz że Louis nie odezwał się przez ten czas ani słowem.
- Z tego co wiem raczej rzadko się wypowiada w towarzystwie swojej matki. Ona wszystko załatwia. Taki synalek mamusi przez co niestety jest bardziej groźny.
- Jak osoba, która wszystko załatwia przez matkę, bo sama nie umie ma być groźna?
- Pozory Draco, pozory. Dobra jak tam wejdziemy...yy w sunie najlepiej żebyś tu został wiesz. Zawołam cię jak będzie potrzeba
- Jak to!? Nie po to po ciebie przyszedłem żebyś mnie odsuwał! Przecież to mój chłopak!
- Rozumiem, ale nie bez powodu tak surowo kazał ci wyjść. Poza tym nie wiemy co tam się stało w tym czasie. Nie chce cię narażać zrozum - miał trochę racji. Jest człowiekiem mądrym, ale z drugiej strony to Syriusz. Jest nierozgarnięty i nieprzewidywalny. Nigdy nie wiadomo co się czai w jego głowie. Mimo wszystko postanowiłem my zaufać i poczekać w bezpiecznym miejscu za drzwiami. Przez chwile słyszałem jakieś krzyki, a później wszystko umilkło. Martwiłem się coraz bardziej. Wiem, że powinienem tu zostać, ale świadomość, że tuż za tymi drzwiami dzieje się coś strasznego, a ja nic nie robię była nie do zniesienia. Decyzja zatem była prosta, trzeba tam wejść i przekonać na własnej skórze co się tam odbywa.

Zamaszyście otworzyłem drzwi, na które o dziwo nie były rzucone żadne zaklęcia. W gabinecie wszyscy poza Syriuszem byli w tym samym miejscu jak wtedy, gdy go opuszczałem. Harry miał zawiniętą rękę bandażem, który zaczynał przeciekać, ale wyglądał dużo lepiej. Fakt, że w końcu postawił się tej landrynie chyba mu wyszedł na dobre. Widać było, że jest wkurzona, ale starała się tego już tak nie okazywać. Dyrektor był wyraźnie mniej spięty, a na jego twarzy znowu malował się spokój. Tylko Syriusz miotał się po gabinecie wyraźnie podbudowany.

- Draco? Co ty tu robisz?

Macie jakieś podejrzenia do całej sprawy z Umbridge i Louisem? Jak ktoś ma ochotę zapraszam do teorii, jak będzie coś ciekawego, możliwe że wykorzystam to w opowiadaniu. Buziaki!

Zostań ze mną... Drarry  Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon