#24 Ujawnienie prawdy

420 22 2
                                    

- Zaraz zaraz... a ty dokąd? - Zapytała Stella widząc idącą do swojego pokoju Aishę.

- Chcę zakończyć tą sprawę w pokojowy sposób, ale ty mi to utrudnisz. - Powiedziała zdenerwowana Aisha.

- No tak, bo skoro plan nie był twój to musiałaś go zniszczyć! - Powiedziała z pretensjami Stella.

- Dziewczyny.... nie możemy posiedzieć chwilę w ciszy, idę po słuchawki. - Powiedziała Musa wtrącając się w kłótnie koleżanek, po czym poszła do swojego pokoju zamykając za sobą drzwi. Musa odetchnęła z ulgą, po czym zobaczyła Sama siedzącego na fotelu.

- Co tam się dzieje? - Zapytał sam nadal słysząc za drzwiami kłócące się dziewczyny.

- Lepiej nie wiedzieć. - Powiedziała Musa przytulając Sama.
W tym czasie Rosalind i Bloom teleportowały się w pobliże kamiennego kręgu.

- Te tajemnicze przejścia w Alfei są dziwnie przerażające! - Powiedziała Bloom.

- Nawet nie wyobrażasz sobie ile ich jest w Alfei i dokąd mogą doprowadzić! - Powiedziała Rosalind.

- A pani Dowling o nich wie? - Zapytała Bloom.

- Fara nie wie o wielu rzeczach. - Powiedziała Rosalind zbliżając się z Bloom do kamiennego kręgu. Gdy doszły do kamiennego kręgu również Dowling postanowiła zajrzeć, a Rosalind szybkim zaklęciem ukryła kamuflażem siebie i Bloom.
Dowling rzuciła zaklęciem magiczną falę energii która miała wykryć osoby ukrywające się w pobliżu, lecz według zaklęcia nikogo nie było i Dowling wróciła do szkoły.
- Mówiłaś że nie masz magii i musisz się doładować, a zdołałaś ukryć nas przed nią. - Powiedziała Bloom mając wątpliwości.

- To ja ją nauczyłam tego zaklęcia i wiem jak się ukryć przed tym zaklęciem. - Odpowiedziała Rosalind podchodząc do kamiennego kręgu.
Rosalind położyła dłonie na ośrodkowym kamieniu i z kamieni w około magiczne wiązki energii przekazywały moc Rosalind.

- Czy to prawda z Asterdell? - Zapytała Bloom.

- Fara dobrze pamięta i ma racje, okłamałam ich i nie ewakuowałam miasta. - Odpowiedziała Rosalind.

- Pozwoliłaś aby ci ludzie zginęli! - Powiedziała zszokowana Bloom.

- I tutaj sprawa się komplikuje, mieszkańcy Asterdell byli czarodziejami którzy przeżyli dzięki krwawym ofiarą czyli byli czarownicami, to była kwestia czasu kiedy napadną na Alfeę i zaatakują całe królestwo, a gdy Spaleni ich zaatakowali ja wykorzystałam monet aby zniszczyć ich wszystkich razem. - Powiedziała Rosalind.

- Co!! Moi rodzice byli z Asterdell, czyli ja jestem..... - Powiedziała Bloom ale Rosalind weszła jej w zdanie.

- Nie jesteś wiedźma Bloom, czarownice cię porwały bo masz potężną moc i chciałem ją wykorzystać dla siebie zanim zniszczyłam mmm miasta to im cię odbiłam ale nie wiadomo kto jest twoimi rodzicami. - Powiedziała Rosalind.

- To kim są moi rodzice! - Powiedziała Bloom.

- Nie wiem,, ale gdy pozbędziemy się Spalonych obiecuję że pomogę ci się dowiedzieć. - Powiedziała Rosalind.
W tym czasie przy barierze obok głównego wjazdu na teren Alfei stał Silva z podwładnymi obserwując otaczający ich las a w okół było słychać ryczących Spalonych. W pewnym momencie po barierze przeszła energia, po czym usłyszano ryk spalonego.

- To nie z lasu tylko ze szkoły! - Powiedział Sky.

- Bariera zniknęła! - Krzyknęła jedna ze specjalistek.

- Do szkoły! Migiem! Raz,raz, raz! - Krzyczał Silva.
Tymczasem w części wspólnej apartamentu dziewczyny dalej kłóciły się o sytuację która miała przed chwilą miejsce.

- Co ty najlepszego zrobiłaś! - Powiedziała Stella łapiąc się dłońmi za głowę.

- Zamiast łapać się za głowę to powinnaś się w nią puknąć to może jakimś cudem wpadnie do niej zdrowy rozsądek! - Powiedziała Aisha.

- Ogarnij się! - Odpowiedziała Aisha.

- Czy twój mózg ma tak ograniczone taktowanie że nie może przetworzyć informacji że uwolniłyście złą, potężną czarodziejkę która na dodatek uciekła i nie wiadomo gdzie jest! - Powiedziała Aisha.

- Nie wolno donosić, każdy przedszkolak to wie, nawet Terra to wie! - Powiedziała Stella.

- Hejjj..... w sumie racja.... ale hejjj... - Powiedziała Zakłopotana Terra.

- Mniejsza idę do pokoju! - Powiedziała Aisha, po czym światło w pokoju zaczęło mrugać tak jak by brakowało prądu i tak było w całej szkole. Aisha zatrzymała się w miejscu .

- Co się dzieje, brakuje prądu czy jak? - Zapytała Aisha, a Musa z Samem wyszli z pokoju i dołączyli do dziewczyn w części wspólnej apartamentu.

- To u nas w ogóle możliwe? - Zapytała Musa.

- Nie, pod szkołą są wielkie magiczne źródła energii które utrzymują w wymiarze ład i porządek oraz energię w Alfei, to są takie studnie z mocą stworzone w czasach....... - Powiedziała Terra lecz Sam wszedł jej w zdanie.

- Dobra zrywam się z lekcji historii, dowiem się co jest grane! - Powiedział sam i przenikną przez drzwi.
Sam szedł korytarzem i rozglądał się dokładnie po korytarzu, a w pewnym momencie wydało mu się że kogoś usłyszał.

- Halo jest ktoś tam! - Zawołał Sam po czym się odwrócił za siebie a następnie z powrotem przed siebie i centralnie przed swoją twarzą miał twarz spalonego który rykną przerarzająco a chłopak krzykną z przerażeniem. Spalony uderzył go pazurami czym spowodował mocne krwawiące zadrapania u chłopaka i Sam padł na podłogę, a spalony zbliżał się do Sama aby go zabić.

- Nieprzebrane chaszcze! - Wykrzyczał zaklęcie z bólem i łzami w oczach Sam rzucając je na spalonego a magiczne pnącza oplotły potwora i spalony nie mógł się ruszyć. Sam starał się w miarę możliwości jak najszybciej wrócić do apartamentu, lecz potwór nie dawał za wygraną i ze wściekłością rozerwał pnącza i pobiegł w stronę Sama. Chłopak widząc to był przerażony i jeszcze szybciej utykał w stronę pokoju podtrzymując się o ścianę, a potwór skoczył w jego kierunku aby go złapać i rozszarpać. Sam ostatkiem sił skoczył w stronę drzwi apartamentu dziewczyn i dzięki magii przenikliwy do wewnątrz pokoju gdzie był bezpieczny.

- Sam!!!! - Krzyknęła Musa widząc upadającego na podłogę zakrwawionego chłopaka.

- Co się stało?!!! - Zapytała w szoku Terra.

- Spalony!!! Jest w szkole. - Wykrzyczał przez ból Sam.

- O nie!! - Powiedziała Stella, po czym ostrzegła Bloom wysyłając jej SMS'a.
W tym czasie Bloom przypatrywali się Rosalind gromadzącej magię w kamiennym kręgu.

- Spalony jest w szkole, naładowałaś się, możesz pomóc? - Zapytała Bloom.

- Nie mogę ale ty tak, leć z pomocą Bloom. - Powiedziała spokojnie Rosalind, po czym Bloom biegiem ruszyła do Alfei.
Gdy biegła usłyszała coś pomiędzy drzewami i zatrzymała się, po chwili poczuła dotyk w talii i wystraszyła się odskakują.

- Co ru robisz Bloom!? - Zapytał Sky.

- To ty Sky, wystraszyłeś mnie, biegnę do szkoły bo tam jakoś dostał się spalony! - Powiedziała Bloom.

- Wiem bariera zniknęła, szybko pobiegniemy razem. - Powiedział Sky i ruszył razem z Bloom do szkoły.
Gdy dotarli do szkoły wszyscy uczniowie zbierali się na dziedzińcu zamku a Bloom ze Sky korytarzem tam zmierzali.

- Sky coś nie tak? - Zapytała Bloom.

- Uwolniłaś walniętą dyrkę, spaleni są w szkole ale wszystko git, aaaaa i to miałaś na myśli doradzając się mnie! - Powiedział Sky.

- Tak ale to nie jest tak jak myślisz. - Powiedziała Bloom.

- To powiedz jak jest?! - Powiedział Sky.

- Ona chyba nie jest walnięta i może pomóc, myślę że każdy w tej szkole robi to co uważa za słuszne. - Powiedziała Bloom.

- To że ktoś myśli że coś jest słuszne, to nie znaczy że tak jest. - Powiedział Sky i odszedł kończąc tym rozmowę z Bloom.

Fate Winx +16Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz