🏰 𝙲𝙷𝙰𝙿𝚃𝙴𝚁 𝟸 🏰

812 69 24
                                    

Namjoon

Pokój wspólny Ravenclawu był pełny uczniów tego domu. Większość z nich już skończyła zajęcia i teraz albo odrabiała wspólnie pracę domową lub cicho rozmawiali między sobą. Ogólnie mówiąc panował spokój. 

Z resztą zawsze tutaj tak było. W przeciwieństwie do innych domów mieliśmy raczej spokojne usposobienie i nie potrzebowaliśmy wspaniałych przygód. Nie byliśmy nudni tak jak oceniali nas uczniowie z Gryffindoru. Po prostu nie lubiliśmy szumu dookoła siebie. Nie był potrzebny.

— Namu, w sobotę gramy w butelkę. Dołączysz się? — podeszła do mnie Annabelle, która trzymała się ze mną od klasy pierwszej. Już od początku bardzo się polubiliśmy i do tej pory byliśmy nie rozłączni. 

Nie raz kiedy wszyscy już poszli spać siedzieliśmy przy kominku w Pokoju Wspólnym i rozmawialiśmy na różne tematy. Najczęstszym z nich był problem Belli z jej chłopakiem. A raczej zauroczeniem, które nie miało pojęcia o jej uczuciach. Narzekała, że Puchon nie rozumie jej wskazówek i ciągle traktuje jako przyjaciółkę. Trochę rozumiałem ją, bo nie raz była tak oczywista, że powinien się już domyśleć. Ale nadal nie widział jej uczuć albo udawał, że ich nie widzi. Im częściej widziałem ich interakcje tym byłem pewniejszy, że to było to drugie. 

— Chętnie. — weekendy to był czas kiedy pozwalałem sobie odpocząć i nie robiłem nic związanego ze szkołą. W piątek do wieczora siedziałem w bibliotece pisząc wszystkie zadania, aby nie musieć martwić się pracami w dni wolne. Robiła tak znaczna większość Krukonów, ale niektórzy nawet w weekend siedzieli nad jakimiś lekturami. 

Ale w sobotę wieczór, bez wyjątków każdy robił sobie wolne. Siadaliśmy sobie wtedy w grupach i graliśmy w różne gry lub tańczyliśmy. Organizowaliśmy sobie małą imprezę, a czasem nawet zapraszaliśmy uczniów z innych domów. Zawsze jak byli tutaj przyprowadzeni to się dziwili, że coś takiego się u nas dzieje. 

— Świetnie, bo mam kilka pytań na które musisz mi odpowiedzieć. — zaśmiała się, a ja przewróciłem oczami. Znaliśmy się od sześciu lat, więc wątpiłem że było coś czego nie wie. Mówiłem jej o wszystkim. Dosłownie. Pewnie gdyby wypiła Eliksir Wielosokowy z moim włosem to na spokojnie mogłaby się pode mnie podszyć. 

— Dasz jakiś przedsmak? — zapytałem, ale Brown jedynie pokręciła głową i wróciła do koleżanek. Przyjrzałem się jej bardziej i zrozumiałem jedno. Jin musi być naprawdę ślepy albo głupi, że jeszcze nie zaczął się z nią umawiać.

Annabell była naprawdę śliczną dziewczyną. Miała drobną figurę z zaokrąglonymi biodrami. Miała długie brązowe włosy, które w niektórych momentach przypominały ciemny blond. Zielone oczy ukryte za okrągłymi okularami, które wiecznie ześlizgiwały jej się z drobnego noska. Na twarzy nie było żadnych pieprzyków oprócz jednego znajdującego się koło jej prawego oka. W dodatku w końcu zdjęła aparat na zęby, więc jej uśmiech zawsze ukazywał białe, równe ząbki. 

Ja serio nie rozumiem niektórych facetów. Jeżeli na nich Anna nie robi wrażenia to znaczy, że nie są oni do końca hetero. No proszę was, tylko gej by się w niej nie zakochał. 

Pokręciłem głową i wróciłem do swojej lektury, którą zacząłem tydzień temu. Pewnie skończyłbym ją dużo wcześniej, ale ciągle ktoś coś ode mnie chciał i nie miałem przez to czasu, aby przeczytać choć linijkę. Teraz dopiero miałem na to szansę, więc liczyłem, że uda mi się skończyć ją do kolacji. Nie była ona gruba, więc jeżeli będę czytał bez żadnych przerw to się wyrobię. 

— Namjoonie… — no i po czytaniu. Spojrzałem na osobę, która pojawiła się przede mną. Był to Kevin, chłopak z mojego roku i jednocześnie najbardziej uzdolniony Krukon w Hogwarcie. — Masz może teraz czas?

2 Cool 4 Skool ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz