🏰 𝙲𝙷𝙰𝙿𝚃𝙴𝚁 𝟼 🏰

539 53 6
                                    

Seokjin

Kiedy Kim na mnie spojrzał żałowałem że zgodziłem się na przyjście tutaj. Mogłem zostać w pokoju i patrzeć się w sufit do zaśnięcia. Ale nie! Uległem Annabell, która zapewniała, że będzie super. Tak, bardzo super. Uwielbiam jak ktoś grzebie mi w głowie, a jak robi to moja miłość i w dodatku szuka osoby w której się zakochałem to już wogóle. Żyć, nie umierać. 

— To żadna z was. Przykro mi. Jest od was starsza o rok. — powiedział, a ja już się pogubiłem. Byłem pewny, że ktoś jest w moim umyśle, a tu się okazuje, że nie widział tam siebie? Spojrzałem na niego z pytajnikami w oczach, na co on delikatnie wzruszył ramionami. Czyli on tylko udawał… Tak! Moja tajemnica jest bezpieczna.

Spojrzałem na Brown, która dalej nie miała ust. Po jej oczach widziałem, że jest jej przykro, a tego chciałem uniknąć. Jednak nie było to możliwe. Może chociaż szybko się pozbiera… Tak czy inaczej, musiałem z nią porozmawiać. I to najlepiej natychmiast.

Finite. — przywróciłem jej usta, a potem wstałem. — Musimy pogadać. — dziewczyna jeszcze przez chwilę jeszcze siedziała, ale potem ruszyła ze mną w stronę wyjścia. W milczeniu usiedliśmy w Pokoju Wspólnym, który zdążył już opustoszeć. W końcu było już po północy…

— Głupio mi.

— Nie, proszę nie. To mi głupio. Już dawno powinienem ci to powiedzieć. Tak w zasadzie już od przy pierwszym sygnale powinienem ci powiedzieć. Przepraszam.

— Dobrze, że przepraszasz, ale to nie zmienia faktu, że to nadal boli. — ciągle unikała kontaktu wzrokowego ze mną, a przez to czułem się naprawdę źle. Jak mogłem ją tak zranić? — Dlaczego nie powiedziałeś? Przecież przed moim zakochaniem… już wtedy byliśmy blisko. Nigdy nic nie wspominałeś, że podoba ci się jakaś dziewczyna.

— Bo… bo to nie dziewczyna mi się podoba. — postanowiłem jej to wszystko wyjaśnić. Chociaż tyle mogłem zrobić. A przecież się przyjaźnimy, więc nie wyśmieje mnie. A nawet jeśli to zrobi to i tak nasza relacja mogła się rozpaść. I to wszystko przeze mnie. 

— Co?

— Ja… jestem bi i zakochałem się… w chłopaku. — a dokładniej w twoim przyjacielu, ale tego ci już nie powiem, bo jeszcze mu się wygadasz, a ja nie jestem gotowy na wyznania miłosne. Może za kilka lat albo w ogóle…

— W kim?! — to wcale nie był krzyk złości… on była podekscytowana. Ale dlaczego? Przecież przed chwilą była smutna, a teraz patrzyła na mnie z uśmiechem? Nigdy nie miała wahań nastroju — Znaczy, no… nazwisko i imię. 

— Nie denerwujesz się? 

— No dalej jest mi przykro… ale też trochę w tym mojej winy. Przecież widziałam, że nie reagujesz na moje sygnały, Namjoon też kilka razy mówił, żebym sobie odpuściła. Jednak się uparłam, a ty nie umiałeś powiedzieć mi prawdy. Wyjście z szafy przed dziewczyną, która jest w tobie zakochana raczej nie należy do najłatwiejszych spraw. Poboli i mi przejdzie. — uśmiechnęła się lekko. To był dobry znak, ale dobrze ujęła to, że jest uparta. Teraz będzie ciągle wypytywać mnie o tego chłopaka, a jako że jest inteligentna osobą szybko domyśli się o kogo chodzi. — Tylko dlaczego wtedy różdżka zaświeciła się na zielone?  To nie było kłamstwo? I dlaczego Namjoon powiedział, że to dziewczyna.

— Zapytaliście czy jest ktoś. Nie zapytaliście konkretnie o płeć. A co do Namjoona… myślę, że strzelał. — pewnie gdyby zobaczył tam siebie, nie byłby taki spokojny. Od razu powiedziałby o tym wszystkich i zaczął wypytywać czy to na pewno nie jego przyjaciółka. Jednak spokoju mi nie dawało uczucie, że wszystkie moje myśli w tamtym momencie ustawiły się w jednej linii i po kolei wyskakiwały z mojej głowy. Nie sądziłem, żeby to były urojenia, ale Kim "przeczytał" źle moje uczucia, więc jak to w końcu było?

2 Cool 4 Skool ✓Onde as histórias ganham vida. Descobre agora