🏰 𝙲𝙷𝙰𝙿𝚃𝙴𝚁 𝟷𝟽 🏰

514 64 1
                                    

Namjoon

Ja naprawdę chciałem uwierzyć, że Taehyung jest tym wilkołakiem. Chciałem odpuścić sprawę Jina, ale nie mogłem.

A to wszystko wina tego, że śledziłem chłopaków do lasu. I tam spotkałem Kima, który nie wyglądał jakby pełnia robiła na nim wrażenie. W dodatku był w tym samym miejscu co wilkołak. A kogo nie było? Seokjina.

A skoro zgubiłem go w lesie to on musiał być tym przemienionym wilkołakiem. A tym orłem był pewnie Hoseok. To by pasowało, bo nie miałem wielu okazji do rozmowy z nim, ale podczas zajęć widziałem, że był naprawdę cudowną osobą. Więc pewnie został Animagiem, żeby móc wspierać swojego przyjaciela.

To miało sens, ale nadal musiał mieć pewność co do tego. Dlatego musiałem się do niego jakoś zbliżyć. Może wystarczy stać się jego przyjacielem, żeby stracił czujność i zdradził mi jego sekret.

Jeżeli to nie da rady to nie wiem co będę musiał zrobić. Chyba po prostu zapytam się go wprost albo będę przeszukam jego myśli, kiedy będzie sam. A jak się będzie opierał…

Dobra, nie myślmy aż tak negatywnie…

Zbliżę się do niego i po prostu sam mi powie. A może przy okazji poznam kogoś naprawdę miłego. Nie musi tutaj być żadnego podstępu.

Był poniedziałek, kiedy wszedłem do Wielkiej Sali i zobaczyłem jak Jin i Hoseok jedzą śniadanie. To była moja szansa, żeby podejść. Przecież już się znaliśmy, więc to nie jest dziwne, że chcę podejść i się przywitać. Tylko co z dalszą rozmową…

— Namjoon, możemy usiąść z Jinem i Hobim? Mam do niego sprawę. — zapytała mnie Annabell, która była cały czas ze mną.

— Nie ma problemu. — a tak naprawdę, to ratujesz mi życie dziewczyno. Oboje podeszliśmy do stołu Puchonów i usiedliśmy obok nich. A dokładniej to Krukonka zajęła miejsce obok Hoseoka, a ja to obok Jina.

Kiedy siadałem przez przypadek szturchnąłem go na co się odwrócił. Jego twarz od razu znalazła się blisko mnie, a ja trochę spanikowałem. Odsunąłem się od niego natychmiast i przez przypadek szturchnąłem szklankę, która na dodatek była w połowie pełna.

Ja to kurwa mam szczęście!

— Przepraszam! — krzyknąłem i wziąłem serwetkę, aby choć trochę wytrzeć plamę, która pojawiła się na koszuli Puchona.

— Nic się nie stało. — powiedział łagodnie i zabrał moje dłonie ze swojego brzucha. No tak, zapomniałem, że nie każdy czuje się komfortowo z cudzym dotykiem. Zapędziłem się.

Spojrzałem na jego twarz, aby sprawdzić, czy jest bardzo zły na mnie, ale nie zauważyłem wściekłości wymalowanej na twarzy. Chłopak delikatnie się uśmiechał i skupiał się na plamie. Zauważyłem, że jego włosy przybrały delikatnie różowy odcień, a kiedy przyjrzałem się bardziej mogłem zauważyć fiolet w jego oczach. Wyglądało to naprawdę uroczo.

Chłopak zauważył, że mu się przyglądam i również na mnie spojrzał. Po chwili jego policzki przybrały identycznego koloru co jego włosy. Potem tak po prostu wstał i wyszedł z Wielkiej Sali.

Patrzyłem za nim, aż nie zniknął za ścianą. Wtedy spojrzałem na swoją przyjaciółek, która razem z Jungiem przyglądała mi się z uwagą. Najwyraźniej chciała coś powiedzieć, ale ze względu na Hoseoka milczała. Odwróciłem wzrok od tej dwójki i dopiero wtedy poczułem coś mokrego na swoim kolanie.

Cholera, siebie też oblałem!

Przeprosiłem tamtą dwójkę i poszedłem w ślady za Seokjinem i wyszedłem z Wielkiej Sali. Musiałem iść się przebrać przed zajęciami i obmyślić jakiś plan, jak coś zjeść między nimi. Przez swoją niezdarną naturę nie miałem okazji nic zjeść i teraz będę musiał męczyć się na głodnego.

2 Cool 4 Skool ✓Where stories live. Discover now