🏰 𝙲𝙷𝙰𝙿𝚃𝙴𝚁 𝟺𝟺 🏰

436 54 2
                                    

Namjoon

O dwudziestej weszliśmy do Pokoju Wspólnego Ślizgonów. Muzyka grała dosyć głośno, ale Yoongi mówił, że nałożyli na pokój dużo zaklęć wyciszających, więc było w miarę bezpiecznie. Dlatego wystarczył patrol przez różne osoby i o nic nie musieliśmy się martwić.

Jimin zapewnił nam, że w razie czego ukryje nas w swoim pokoju, gdyby jakiś nauczyciel dostał informacje, że jest impreza. Wszystko było ustalone, więc mogliśmy się dobrze bawić.

Znaleźliśmy Annabell, którą wkręcił Nathaniel i rozmawialiśmy z nimi przez chwilę. Potem chłopak odszedł do innych znajomych, a dziewczyna stwierdziła, że chce tańczyć. Poszliśmy razem z Brown na parkiet i dołączyliśmy do Hoseoka. Razem z nim był Jeongguk, ale widać, że był trochę zmęczony. Powiedział, że idzie się napić i odszedł od nas, a my zostaliśmy na parkiecie.

Nie mam pojęcia ile skakaliśmy razem z obcymi ludźmi, ale w pewnym momencie straciłem z oczu Hoseoka i Annabell. Całe szczęście nadal był przy mnie Jin, który dodatkowo zdzierał sobie gardło do jakiejś mugolskiej piosenki.

Położyłem mu ramię na talii i przysunąłem się bliżej. Dałem mu szybkiego buziaka w policzek, bo chłopak wyglądał naprawdę uroczo, beztrosko się bawiąc. Jin spojrzał na mnie i posłał mi radosny uśmiech.

Bawiliśmy się jeszcz do kolejnych pięciu piosenek, a potem zdecydowaliśmy się, że pójdziemy się napić. Głównie były alkohole, ale udało nam się znaleźć kilka soków, które pewnie były wykorzystywane do robienia drinków.

– To Jimin? – popatrzyłem w stronę, w którą wskazywał Kim i zobaczyłem szarowłosego. Stał przed jakimś chłopakiem z butelką ognistej, a ludzie dookoła odliczali. Kiedy doszli do zera, Jimin i chłopak przed nim przystawili butelki do warg i zaczęli pić. – Ktoś tu będzie miał jutro kaca.

Pokiwałem głową, ale widząc jak szybko zawartość butelki znikała w ustach Jimina, miałem wrażenie, że chłopak ma zbyt dużą wprawę, żeby mieć kaca. Utwierdził mnie w tym, kiedy odstawił butelkę na stół i zadowolony zaczął skakać. Nawet na chwilę się nie zachwiał.

– Jak myślisz gdzie reszta? – zapytał, a ja rozejrzałem się po sali. Nikogo nie zobaczyłem.

– Nie mam pojęcia, a co? Nudzi cię moje towarzystwo? – zapytałem, a chłopak pokręcił przecząco głową.

– Nie. Ale mieliśmy bawić się razem. – zauważył, a ja zjechałem dłonią na jego biodro.

– Możemy bawić się sami. – zaproponowałem, a Jin dał mi kuksańca w ramię. Odsunął się i spojrzał na mnie spod byka. Jednak zapomniał, że jego włosy odpowiadają jego uczuciom. Teraz jasno dawały znać, że jest zawstydzony. – W święta ten pomysł ci się podobał!

– Nie widzisz ile tutaj ludzi? – krzyknął i gdyby nie głośna muzyka, na pewno zwróciłby uwagę zebranych. – Wtedy byliśmy sami. Jak możesz mówić o tym teraz!

– To wyjdźmy. Nikt nie zauważy, że zniknęliśmy.

– Ale ty jesteś!

– No jaki?

– Niewyżyty! Mogłeś o tym wspomnieć zanim zaczęliśmy się spotykać! – założył dłonie na piersi i patrzył na mnie spod przymrużonych powiek. Nic sobie z tego nie robiłem, tylko pociągnąłem go za rękę w stronę wyjścia. – Puszczaj! Idę tańczyć.

Jednak nawet się nie wyrywał. Szedł za mną, trzymając dwoma dłońmi tą moją. Kiedy wyszliśmy z Pokoju Wspólnego od razu zrobiło się cicho. Czyli jednak zaklęcia wyciszające działały dobrze.

2 Cool 4 Skool ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz