🏰 𝙲𝙷𝙰𝙿𝚃𝙴𝚁 𝟸𝟸 🏰

509 66 23
                                    

Jimin

Siedziałem na łóżku i poprawiałem swój delikatny makijaż i przeklinałem się w głowie, że Yoongi widział wszystkie moje przygotowanie. Przez to nie mogłem zobaczyć jego miny, kiedy zobaczy mnie w skończonym stroju. A to wszystko przez to, że widział krok po kroku co robię i cały czas przyzwyczajał się do mojego wyglądu. Gdybyśmy nie byli sklejeni to mógłbym umówić się z nim w Pokoju Wspólnym i wtedy na pewno szczeka by mu opadła.

Miałem na sobie luźną, białą koszulę, która przy dekoldzie miała przeplataną wstążkę. Nie wiązałem jej za bardzo, więc widać było fragment mojej skóry, ale nie na tyle, żeby nauczyciele byli oburzeni moim nagannym wyglądem. Do tego zdecydowałem się jednak na czarne garniturowe spodnie, bo jak się okazało, te białe były na mnie już za małe. Jeszcze nigdy nie czułem się z tym tak źle… to były moje ulubione. Jednak kiedy włożyłem czarne, okazało się, że wygląda to bardzo dobrze i co więcej, były identycznego odcienia co te garnitur Yoongiego. Do tego ubrałem białe sztyblety z czarnymi wstawkami i dobrałem dodatki. Musiałem przecież błyszczeć, a skoro kochana mamusia przysłała mi z ubraniami tyle pięknych błyskotek to, czemu miałbym ich nie ubrać?

Yoongi twierdził, że to za dużo, ale nie słuchałem go. Pominę fakt, że chłopak, ignorując mój sprzeciw ściągał mi ciągle bransoletki. Niestety jako, że nie miałem sprawnych obu rąk to Yoongi wybrał jakie i ile naszyjników ubiorę. Przynajmniej zgodził się na trzy.

Teraz męczyłem się z makijażem przez brak władzy w prawej dłoni (próbowałem się nią malować, ale Yoongi ma strasznie ciężką łapę, więc makijaż musiałem zmyć). Jednak lewą szło mi to o wiele sprawniej, jedynie co musiałem zrobić to odpuścić sobie kreski. A one i tak były zawsze ledwo widoczne, więc co za różnica?

Min siedział koło mnie i głaskał swoją sowę, która swoją drogą zdecydowanie na za dużo sobie pozwalała. Po nocy, którą spędziła na mojej twarzy, zaczęła ciągle na mnie siadać. Jeszcze jakby robiła to delikatnie tak jak przy Yoongim. Ona ciągle wbijała swoje pazury w moje ramię, a najbardziej upatrzyła sobie czubek głowy. Wtedy to już kompletnie miałem dość.

Nie dość, że czułem jak Kruz wyrywa mi cebulki włosów, kiedy siada lub odlatuje to z moich włosów zawsze robił dosłownie gniazdo. Nigdy nie mogłem wyglądać dobrze, bo ten jebany ptak wszystko niszczył. Dlatego, teraz kiedy ułożyłem sobie włosy zagroziłem Minowi i jego pupilowi, że jak ta sowa zbliży się do moich włosów choćby na dziesięć centymetrów to przerobię go na pieczone udka.

Wtedy Ślizgon nazwał mnie barbarzyńcom, ale podziałało. Trzymał Kruza daleko ode mnie i po jednej próbie lądowania na mojej głowie, Yoongi mu stanowczo tego zabronił. Ptak się posłuchał i już więcej nie denerwował mnie. Oby tylko nie próbował na mnie narobić… Zabije.

W końcu skończyłem z makijażem i odwróciłem się w stronę mojego dzisiejszego partnera. Do tej pory w ogóle na mnie nie patrzył, więc niech teraz podziwia.

— I jak? Ładnie wyglądam? — zapytałem i zrobiłem uroczą minkę. Min spojrzał na mnie i jedynie się zaśmiał. Pokręcił głową i wstał z łóżka. Kruz odleciał na szafę.

— Ładnie, jak zawsze. Ale wolę cię bez makijażu. — stwierdził, a ja nie mogłem powstrzymać fuknięcia. Ja serio go nie rozumiałem, chyba nigdy mu nie dogodzę. Zawsze będzie miał jakieś ale.

— Nie obchodzi mnie to. — to było małe kłamstwo, bo naprawdę chciałem, żeby docenił mój makijaż. Naprawdę się starałem. — Nie dla ciebie się starałem?

— Ale ty wiesz, że idziesz na ten bal ze mną? I wątpię, żebyś dał radę z kimś innym zatańczyć?

— Makijaż jest dla mnie. — wyjaśniłem.

2 Cool 4 Skool ✓Where stories live. Discover now