🏰 𝙲𝙷𝙰𝙿𝚃𝙴𝚁 𝟿 🏰

572 56 16
                                    

Namjoon

Po lekcjach, które ciągnęły się w nieskończoność nadszedł czas na szlaban u Filipsa. W ogóle nie miałem ochoty na sprzątanie kantorku profesora. To była zwykła strata czasu...

Ale przecież będę tam sam na sam z Jinem i nikt nie przeszkodzi mi w przeglądaniu myśli chłopaka. Nie wiem skąd Yoongi wiedział, że jestem w umyśle Seokjina, ale w każdym razie teraz go nie będzie. Nie stworzy blokady, a ja nie zostanę wyrzucony z umysłu Puchona.

Aż śmieszne, że wcześniej nie czułem potrzeby czytania w myślach nikogo, a teraz nie mogłem się doczekać spotkania z Jinem. Przyglądanie jego myśli było zabawne. Tyle ile chłopak miał wpadek i śmiesznych sytuacji to nie mogłem uwierzyć, a w dodatku to jedno zdarzenie z wilkołakiem...

- Cześć Namjoon. - czekałem w kasie na Seokjina, który przyszedł dziesięć minut po czasie. Filips nie miał zamiaru czekać na niego, więc powiedział mi co mamy zrobić, dał mi potrzebne rzeczy i poszedł. Kazał mi później powiedzieć ile spóźnił się Seokjin, o ile w ogóle przyjdzie.

Spojrzałem na Puchona, który ubrany był w jasne przylegające do jego nóg jeansy oraz bluzę z kapturem. Na głowie miał czapkę wraz z kapturem spod których nie wystawał ani jeden włos. Chyba naprawdę nie lubił swojej metamorfomagii.

- Spóźniony. - poinformowałem, ale nie miałem mu tego za złe. Też nie chciałem tutaj przychodzić.

- Przepraszam... - uśmiechnął się lekko i podszedł do sprzętu, który zostawił nam Filips - Zasiedziałem się u Hobiego. Wychodzi przed piątkiem.

- To dobrze. W piątek jest pełnia. Nie ominął go widoki. - Seokjin spiął się na moje słowa i nawet nie odwrócił głowy. Podszedł do schowka i zaczął ściągać rzeczy z góry.

- Zajmijmy się najpierw wyższymi półkami, a potem będziemy schodzić niżej. - zaproponował ignorując moje zdanie.

- Co powiesz, żeby w piątek wyjść ze mną i pooglądać księżyc? - zaproponowałem. Byłem pewny, że będzie się wykręcał. Przecież on miał już inne plany, takie same jak za każdym razem w pełnie.

Chłopak od razu zaczął wypuszczać z dłoni jakieś puste klatki, więc szybko podszedłem do niego, aby pomóc mu je zebrać. Klęknąłem przy nim i zauważyłem, za kilka kosmyków wysunęło mu się spod czapki. Dzięki temu zauważyłem, że nie były brązowe, ale jasno różowe. Całkiem urocze...

Wykorzystałem naszą bliskość i odszukałem ostatnie wspomnienie, które mnie interesowało. Znowu znajdowałem się w lesie i widziałem wilkołaka zbliżającego się do chłopaka. Znowu widziałem jak stwór rzuca się na Jina, ale w tym momencie zaczęło się ze wspomnieniem dziać coś dziwnego. Stało się niewyraźne, zamazane i w końcu widziałem jak Yoongi pojawia się przed nim i odrzuca wilkołaka do tyłu. Czułem jakby ktoś majstrował przy tym wspomnieniu i je zniekształcił.

Nie zdążyłem się zastanowić co konkretnie zostało zmienione, bo poczułem jak coś ląduje na mojej głowie. Ocknąłem się dopiero jak Seokjin wybiegał z sali, a ja na głowie miałem klatkę dla ptaków. Dobrze, że była czysta...

Zdjąłem ją z głowy i poprawiłem włosy, które lekko się naelektryzowały. Cholera, teraz pewnie nie będę miała okazji zobaczyć jego myśli. Plus mógł być taki, że się we mnie odkocha, a ja nie będę musiał martwić się jego uczuciem. Chociaż dziwne, że wogóle to robiłem. Przecież nie prosiłem go o miłość, nie rozkochałem go celowo, aby potem zranić. Aish, za dużo myślę.

Wziąłem się za sprzątanie składniku, aby Filips nie miał powodu do ponownego ukarania nas. Zdecydowałem się bardziej przyłożyć, aby praca wyglądała jakby rzeczywiście sprzątały dwie osoby. Wolałem ukryć brak Jina, ponieważ jego nieobecność była spowodowana moją głupotą. Dlaczego więc Kim miałby cierpieć przeze mnie?

2 Cool 4 Skool ✓Where stories live. Discover now