🏰 𝙲𝙷𝙰𝙿𝚃𝙴𝚁 𝟻 🏰

650 65 16
                                    

Yoongi

Była sobota rano. Dzień w którym spałem zwykle do południa, aby naładować się na zapas i odpocząć od całego tygodnia nauki. W weekend poza pokojem można mnie było zobaczyć jedynie na obiedzie i kolacji, bo podczas śniadania zazwyczaj spałem. 

Jednak teraz wstałem dosyć wcześnie, aby udać się do Skrzydła Szpitalnego, aby zobaczyć co z Hobim. Zaklęcie którym oberwał nie było zatwierdzone przez Ministerstwo Magii. O jego istnieniu wiedzieliśmy tyle co z opowieści innych i znaliśmy jedynie formułę. To miało być zabezpieczenie przed użyciem go. Jednak Sebastian postanowił spróbować i okazało się, że mu się udało. 

Chociaż nie do końca. Nauczyciele potwierdzili, że zaklęcie było rzucone błędnie, ale i tak nie zmniejszyło jego siły. Wręcz przeciwnie. Zaklęcie stało się dużo silniejsze, dlatego leczenie skutków zaklęcia będzie trwało dłużej. Osłabienie Hobiego przez pojedynek wcale tego nie poprawił.

To była zwykła walka, która miała być dla zabawy. Przegranemu nie były odejmowane punkty, więc nie miałem pojęcia dlaczego Sky tak bardzo pragnął zwycięstwa, że posunął się do tak mocnych obrażeń. O chęć zwycięstwa za wszelką cenę podejrzewałem Jimina. A jego nawet nie dopuszczono do walki… Pewnie musiał być wściekły.

Może dlatego podał mi eliksir przez który nie mogłem w nocy spać? Bolała mnie cała twarz i ten ból był nie do zniesienia. Zaczęło się niewinnie od niewielkiego pieczenia, a potem poczułem jakby ktoś zaczął go wpychać na siłę do środka czaszki. Kość co chwile drgała odbierając mi zdolność oddychania na kilka sekund. Ból promieniował na całą twarz przez co czułem jakby gałki oczne wraz z zębami miały wypaść. Dopiero nad ranem wszystko się uspokoiło, a ja nie czułem żadnego bólu. Jedynie lekko przytkany nos, ale to było niczym w porównaniu do tego z czym męczyłem się w nocy.

— Panie Min, siedzi pan tutaj od rana. Może czas na śniadanie? — pielęgniarka podeszła do naszego łóżka, a ja tylko pokiwałem przecząco głową. Nie byłem głodny, wolałem siedzieć przy Jungu i mieć pewność, że leżący niedaleko Sebastian nie odważy się ponownie skierować w jego stronę różdżkę. 

Byłem pewny, że jego przyjaciele sami zajmą się się Sebastianem, ale oni jedynie przenieśli go do Skrzydła Szpitalnego i zostawili na łóżku. Pielęgniarka nawet nie wiedziała, że ktoś się pojawił, ponieważ znajdowała się wtedy w swoim małym gabinecie i nikt nie poinformował jej o nowo przybyłym chorym. 

— Panie Min, on stąd nigdzie nie pójdzie. Zaczeka. — złapała mnie pod ramię i zaczęła ciągnąć do drzwi. — Rozumiem, że to pański przyjaciel, ale nie mogę pozwolić, żeby ktokolwiek zaniedbywał posiłki. Prosze nie wracać wcześniej niż za godzinę. O panie Park!

Możliwe, że się powtórzę, ale dlaczego zawsze na niego wpadam? Zawsze się kręci gdzieś w pobliżu i jak do tej pory mnie to jedynie irytowało, tak teraz zaczęło mnie przerażać. 

— Dzień dobry. Pan Grave prosił, żebym przyniósł te eliksiry tutaj i-

— Tak tak. Daj mi je. A ty weź pana Min na obiad i przypilnuj, żeby zjadł porządny obiad. Ominął śniadanie, bo siedzi tutaj od rana. No już, już… — odebrała skrzynkę od Ślizgona i zniknęła za drzwiami. Ja zostałem sam na sam z Parkiem, który przyglądał mi się z dużą uwagą. A raczej nie mi, tylko mojemu nosowi, jakby oczekiwał, że eliksir który mi podał zmutuje mi nos do trąby słonie. Zabiłbym go wtedy.

— Jest ładniejszy. Nie musisz dziękować. — powiedział w końcu i złapał mnie za kaptur mojej zielonej bluzy i pociągnął w stronę z której przyszedł — A teraz idziemy jeść. 

— Dobrze wiesz, że nie musisz mnie pilnować, prawda? — to miał być jakiś podstęp, który zrobi ze mnie pośmiewisko przed całą szkołą? Przecież nigdy nie był dla mnie miły i ciągle mnie obrażał i krytykował. Nie ruszało mnie to, ale jednak nadal był dla mnie zły. Może obrał inną taktykę i próbuje uśpić moją czujność? 

2 Cool 4 Skool ✓Where stories live. Discover now