🏰 𝙲𝙷𝙰𝙿𝚃𝙴𝚁 𝟸𝟻 🏰

462 55 6
                                    

Jeongguk

Od samego rana nie myślałem o niczym innym jak o balu. A to wszystko przez Oliviera, który mnie na to zaprosił. Niby to było jasne, bo przecież byliśmy razem, ale i tak się cieszyłem. Równie dobrze chłopak mógł nie chcieć iść na bal. I jak mam być szczery to nie wiem co bym wtedy zrobił…

Naprawdę liczyłem na dobrą zabawę na balu. Przyszykowałam swój ulubiony garnitur, aby wyglądać dobrze. Bałem się, że nie dorównam wyglądowi Oliviera, więc bardzo się postarałem. I dobrze, bo kiedy zobaczyłem chłopaka to czułem jak moje płuca przestają działać.

Wyglądał jak pieprzony bóg i chciałem mu to powiedzieć, ale nie mogłem wydusić słowa. Tym bardziej, że mnie przytulił na powitanie, a do moich nozdrzy dotarł jego cudowny zapach. Jego perfumy były naprawdę intensywne i to mi się podobało.

Poszliśmy razem do Wielkiej Sali, a McCall poprowadził mnie do stołu z przekąskami. Tam spędziliśmy większość czasu, ponieważ chłopak wdał się w rozmowę z jakimiś chłopakami ze swojego Domu. Kiedy chciałem wyciągnąć go na parkiet, mówił, że jest beznadziejnym tancerzem. Dlatego nie nalegałem, ale zrobiło mi się trochę przykro.

Patrzyłem jak Taehyung bawi się ze znajomymi i nieznajomymi. Chciałem dołączyć, ale nie mogłem ot tak zostawić Oliviera, to byłoby nie w porządku. Więc stałem tak, przeskakując z nogi na nogę i patrzyłem, a to na tańczących, a to na zespół, który jak na złość grał same dobre kawałki.

Wziąłem kolejną babeczkę do ręki i od razu się w nią wgryzłem. Na języku poczułem mocny smak czekolady i aż się dzięki temu uśmiechnąłem. W tym samym czasie ktoś mnie szturchnął, więc spojrzałem w tamtym kierunku. Olivier uśmiechnął się smutno, co trochę mnie zaniepokoiło.

— Jeongguk… źle się czuję. Wrócę do pokoju. — och, to wyjaśnia, dlaczego cały wieczór był taki spięty i przygaszony. Aż mi głupio, że choć przez chwilę myślałem, że zaprosił mnie tutaj z obowiązku.

— Odprowadzę cię. — nie mogłem go przecież zostawić samego! Jeżeli zasłabnie podczas powrotu, to nie będzie się miał kto nim zająć.

— Ja to zrobię. — koło nas pojawił się chłopak, z którym Olivier wcześniej rozmawiał. — Będę mógł go odprowadzić pod jego pokój.

— Pójdę z wami.

— Jeongguk, nie chcę byś odpuszczał sobie imprezę przeze mnie. I tak mi głupio, że cały czas jesteś przy mnie i w ogóle się nie bawisz. — poczochrał mnie po włosach i kazał zostać. Dlatego nie poszedłem za nimi, ale cała ochota na taniec mnie opuściła.

Stałem przez jakiś czas w kącie i przyglądałem się jak inni dobrze się bawią. Widziałem Taehyunga, który był królem parkietu i myślałem, żeby dołączyć, ale widziałem, że jest w towarzystwie jakiegoś chłopaka i dziewczyny, których nie za bardzo znałem.

Zawsze trzymałem się swoich znajomych, a odkąd ich nie ma to rozmawiam jedynie z Taehyungiem lub z uczniami z mojego roku. Ale z tymi drugimi jedynie o zajęciach. Nie było jeszcze sytuacji, żebym wyszedł z nimi na Piwo Kremowe czy gdzieś… Chyba naprawdę muszę zacząć rozmawiać z ludźmi.

Nie wiem ile stałem w miejscu, ale w końcu zaczęło mi się nudzić, więc postanowiłem wyjść. Nie chciałem wracać do pokoju, bo dobrze wiedziałem, że część Gryfonów tam została, aby bawić się w nieco mniej kulturalny sposób niż na balu.

Wolałem trochę poczekać gdzieś i wrócić jak wszystkich zmorzy po alkoholu. Wtedy nie będę musiał się użerać z pijanymi ludźmi, a to było mi naprawdę nie na rękę. Dlatego zdecydowałem się pójść na stadion.

2 Cool 4 Skool ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz