🏰 𝙲𝙷𝙰𝙿𝚃𝙴𝚁 𝟷𝟹 🏰

535 66 3
                                    

Yoongi

Dzisiejsza kolacja w Hogwardzie nie przebiegała w przyjaznej atmosferze jak zawsze. Wszyscy siedzieli jak na szpilkach, a co po niektórzy decydowali się na ciche szepty między sobą. Jednak nie ważne której rozmowie się przysłuchać, każdy mówił o jednym.

Wydarzenia z ostatniej nocy rozeszły się bardzo szybko i sprawiło, że wszystkie informacje się pomieszały. Końcowa wersja była taka, że to wilkołak zabił Carlosa, mimo że czas się nie zgadzał. Chłopcy powiedzieli, że zaatakowano ich już pierwszej nocy kiedy wyruszyli na biwak. Wtedy nie było pełni, więc wilkołak nie mógł ich zranić. W dodatku Gryfoni mówili o dużym stworze, który w żadnym wypadku nie przypominał wilkołaka. Nawet do wilka nie był podobny…

Jednak uczniowie wiedzieli to co chcieli wiedzieć, przez co musiałem słuchać tych wszystkich bzdur na ten temat. Najchętniej bym się odezwał… powiedział, że przesadzają i nie mają prawa osądzać człowieka nie znając go. A zwłaszcza przypisywać mu zbrodni, których nie popełnił.

Siedziałem przy stole Ślizgonów i patrzyłem jak Jimin powoli je swoją kolację. Nadal był na mnie obrażony za to, że go ogłuszyłem, ale nie mogłem poradzić, że nie mógł o tym wiedzieć. Wystarczy mi Namjoon, który coś za często kręcił się przy Jinie.

Widział wspomnienie Jina, gdzie atakuje go wilkołak, ale całe szczęście nie widział co działo się potem. Później pomogłem mu w zmianie tego wspomnienia, ale Namjoon zdążył się uczepić. Chciałem wiedzieć co takiego wymyślił na podstawie tego urywku, ale ja niestety nie umiałem czytać w myślach. Byłem zbyt leniwy, żeby nauczyć się tego samemu.

Już wystarczy mi, że Seokjin przekonał mnie do animagii. Teraz myślę, że to było dobre posunięcie, bo mogę wesprzeć przyjaciela podczas pełni. I gdyby nie połączenie z Jiminem zrobiłbym to też tej nocy. Ale mogłem pozwolić sobie jedynie na obserwowanie i pomoc z daleka, bo Jimin nawalił z tym eliksirem.

A co do samego chłopaka… Na spotkaniu na Wieży Astronomicznej rozmawialiśmy też o nim. Doszliśmy do wniosku, że jemu będzie trzeba powiedzieć, jeżeli do następnej pełni nie rozwiążemy sprawy sklejenia.

Hoseok był nawet za tym by wyjaśnić mu wszystko teraz, ale Seokjin był temu przeciwny. Nie mieliśmy pojęcia jakie ma podejście do tej całej sprawy, więc lepiej nie ryzykować, że chłopak od razu rozpowie całej szkole kto jest wilkołakiem.

Z resztą wszyscy już mieli swoje podejrzenia. Wszystkie błędne, ale teraz będą uważniejsi, a to groziło rozpoznaniem. Już teraz dyskutowali o tym, żeby przyjść pod gabinet dyrektorki i zobaczyć kto to jest. Jednak to było bez sensu. Nie ważne kto nim by był to na pewno nie ukazałby się na oczach całej szkoły. Puki nie wiadomo kto to był to była szansa na załatwienie sprawy po cichu.

Spojrzałem na stół Gryfonów i zauważyłem jak Jeongguk opiera głowę na ramieniu Taehyunga i ucieka od widelca pełnego jedzenia. Kim z całych sił starał się wmusić w niego posiłek, a widać, że to nie było proste zadanie.

W pewnym momencie poczułem jak coś napiera na moje usta i jak się okazało Jimin wystawił w moją stronę widelec z jajecznicą. Miał przy tym nadal obrażoną minę, więc nie wiedziałem czy to jakiś podstęp czy nie.

— No zjedz to. Nie zamierzam cię ciągnąć kiedy zemdlejesz. Jestem zły, ale nie pozwolę ci się głodzić. — fuknął, a ja wziąłem porcję do ust. Nie smakowało jak coś zatrute, ale nigdy tam nie wiadomo.

— Nie zatrułeś tego, prawda Stokrotko?

— Nie nazywaj mnie tak. — warknął, a ja się uśmiechnąłem. Całe szczęście w tym wszystkim tkwiłem z Jiminem, więc miałem go pod ręką, żeby go podrażnić. Zawsze poprawiało mi to humor. — Ostatnio robiłeś co chciałeś i kompletnie nie zwracałeś uwagi na to co ja chcę. Przez ciebie jestem chory, więc dzisiaj robisz to co ja ci każe.

2 Cool 4 Skool ✓Where stories live. Discover now