🏰 𝙲𝙷𝙰𝙿𝚃𝙴𝚁 𝟹𝟻 🏰

421 54 3
                                    

Jeongguk

Dziewczyny z Akademii Magii Beauxbatons były w Hogwarcie już od tygodnia. W ciągu tego czasu zdążyły owinąć sobie wokół palca uczniów i nauczycieli. Nie przeszkadzałoby mi to, gdyby jedną z tych osób nie był Taehyung.

Chłopak ciągle przesiadywał z nimi, a kiedy próbowałem zaproponować mu jakieś wyjście, odmawiał, ponieważ był już umówiony z Francuzkami. Co z tego, że tłumaczył się tym, że potrzebują pomocy w nauce przez słaby angielski. Z tego co wiem to Kim nie był najlepszy z francuskiego, a przecież istniały zaklęcia, które pomogą w tłumaczeniu.

Z resztą Yoongi też ciągle z nimi siedział. Nie mógł wymyślić im jakiegoś zaklęcia uczącego angielskiego? Geniusz wymyślił parę zaklęć to i z tym dałby sobie radę. A tak to oboje spędzają czas z dziewczynami, a mnie Tae kompletnie ignoruje.

Tak jak teraz. Siedzi w Wielkiej Sali i ponownie wróży dziewczyną, które zdecydowanie bardziej interesują się nim niż samymi kartami. Obok siedzi Yoongi, który rozmawia z jedną z nich, która tandetnie nawija sobie włosy na palec. Nie jest to ani atrakcyjne, ani urocze.

Siedziałem przy swoim stole, więc miałem idealny wzrok na nich, do momentu, aż ktoś nie usiadł naprzeciwko mnie. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to szara czupryna, która niestety nie należała do Taehyunga. Teraz ten kolor należał do Jimina, który trochę zaskoczył mnie nagłym dołączeniem do mnie do obiadu.

Była sobota, więc nie miał na sobie szaty w kolorach swojego domu. Zamiast jej, miał białą koszulę i czarną, bawełnianą kamizelkę. Jego włosy, zwykle starannie ułożone na boki, teraz układały się na czole. Wyglądał przez to niezwykle niewinnie, ale jego uśmiech zdradzał, że nie przysiadł się do mnie, aby pogadać jak z przyjacielem. Tylko nie wiedziałem czy oberwę ja czy ktoś inny.

– Jeongguk Jeon. Mamy wspólnego wroga. – podparł brodę na dłoniach i czekał, aż zrozumie o co mu chodzi. Nie musiał długo czekać, bo dobrze wiedziałem, że chodzi o dziewczyny z wymiany. W końcu Jimina ewidentnie łączyło coś z Yoongim, a od ich przykazdu nie rozmawiali ze sobą prawie w ogóle. Już nie wspomnę o zbywaniu Parka machnięciem ręki. Min sobie nagrabił i było to dobrze widać w oczach Jimina, nawet jeśli te były schowane pod grzywką.

– Co zamierzasz?

– Co MY zamierzamy. – poprawił mnie i wyjął małe pudełeczko z nerki przy pasku od spodni. Wziąłem je do ręki i przeczytałem napis na wieczku. "Kieszonkowe bagno".

– Chcesz podrzucić dziewczynom to coś? – wskazałem na pudełko, aby ktoś przypadkiem nie usłyszał nazwy produktu. Chociaż sama rozmowa na Wielkiej Sali była ryzykowna.

– Tak. A ty mi w tym pomożesz. Jak dziewczyny wylecą z dormitorium to od razu znajdzie się miejsce dla ciebie obok Taehyunga. Jednak potrzebna będzie przykrywka.

– Albo ofiara na którą zrzucimy winę. Któreś z Weasleyów by się nie nadało? To dzieło ich wujków. – powiedziałem, a Jimin się zastanowił.

– A jak dostaliby się do Ślizgonów? Można by podrzucić to dziewczynom z Gryffindoru, ale one niczemu nie zawiniły. To one stanowią problem. – wskazał na Francuski za sobą, które w tym momencie się z czegoś śmiały. Albo mi się wydawało, albo jedna chrumkała.

– Masz rację. W takim razie… Ej, a jakby użyć Eliksiru Wielosokowego i jednak dać się złapać? No wiesz, przypadkowa osoba, która ci podpadła. Zgaduje, że masz dużo wrogów.

– Jeongguk no tutaj to muszę cię pochwalić. Nawet wiem skąd wziąć włos, a plus jest taki, że te osoby to odludki i nigdy nie ma ich na obiedzie. Chodźmy! – wstał i machnął na mnie ręką. Szybko dołączyłem do niego i już mieliśmy iść, kiedy koło nas pojawił się Yoongi.

2 Cool 4 Skool ✓Where stories live. Discover now