🏰 𝙲𝙷𝙰𝙿𝚃𝙴𝚁 𝟽 🏰

597 59 11
                                    

Namjoon

Nie udało mi się porozmawiać z Jinem o jego zauroczeniu we mnie, ale jak tak teraz na to patrzę to nawet dobrze. Wtedy nie miałem kompletnie pomysłu jak poprowadzić tę rozmowę, a teraz zrozumiałem, że nie ma o czym. Znaczy jest, ale jak miała ta rozmowa wyglądać? Widziałem dokładnie w jego myślach, że to ja jestem jego zauroczeniem i co ja miałem z tą wiedzą zrobić? Skoro Jin nie wyznał mi swoich uczuć to musiał mieć ku temu powód. Miłość do osoby tej samej płci nie jest łatwa.

Tym bardziej powinienem zaczekać, aż Jin zrobi krok. W swoim tempie i po swojemu. Najważniejsze jest to, że sytuacja z Annabell została wyjaśniona i w końcu mogę odetchnąć z ulgą. Może nie do końca, bo dziewczyna przecież jest zraniona, ale wiemy na czym stoimy. A Jin sam musi zadecydować czy chce robić coś ze swoim uczuciem czy nie.

Przecież nie będę robić pierwszego kroku, skoro to nie ja jestem zakochany. A może to jest powód braku jego jakiegokolwiek kroku? Może nie chce mieć złamanego serca i nie chce w ogóle próbować? Niby logiczne, ale siedziałem dużo czasu z Annabell, która zawsze próbuje, mimo że jest świadoma porażki. Dlatego teraz podejście Seokjina nie dawało mi spokoju. Może strach przed porażką nie jest jego powodem? Może ukrywa coś co go przed tym powstrzymuje? Namjoon stop! Za dużo analizujesz i znowu będziesz nie spać po nocach. To dobrze, że nie próbuje się do ciebie zbliżyć. Musiałbyś go odtrącić, a to nie jest łatwe.

Ale czy musiałbym go od razu odtrącać? Przecież mógłbym go najpierw poznać, to chyba byłoby w porządku... Jednak gdybym go poznał to potem trudniej byłoby mi przyznać się do tego, że nic nie czuję. Trzymałbym go w niepewności tak jak Jin robił to z Annabell. To byłaby hipokryzja. Ale dlaczego od razu zakładam, że go nie polubisz? Może jak go poznam... Cholera, jestem znowu przy punkcie wyjścia. Jak go poznać, ale jednocześnie nie dawać mu nadziei?

Legilimencja? Nie, nie będziesz mu przeglądać myśli, bo masz masz takie "widzi mi się". Od nauki nie używałeś tego dla takich bzdur. Co z tego, że to dużo ułatwi, on wyczuwa, że ktoś jest w jego głowie. Skapnie się, ale cholera...

- Wyglądasz jakbyś rozmawiał z duszkami na swoim ramieniu. No wiesz, aniołek i diabełek... - koło mnie usiadła Annabell z jakąś książką, której nawet nie otworzyła. Zgadywałem, że to nie jest żaden podręcznik. W końcu była niedziela i nikt nie myślał o nauce i szkole. Oprócz mnie i Jina, którzy musieliśmy po śniadaniu udać się do gabinetu Filipsa i uzgodnić, a raczej jedynie poznać naszą karę. Choć dla mnie już to było wystarczającą karą.

Filips stwierdził, że skoro uwielbiamy tak bardzo spędzać ze sobą czas to będziemy go mieć mnóstwo podczas segregowania jego kantorku. Nawet nam go pokazał, żebyśmy wiedzieli co nas czeka. A czekały nas długie godziny sprzątania. Ja nie wiem co on tam robi, że zawsze jak trzeba dać szlaban jakiemuś uczniowi to kantorek jak na zawołanie jest cały zasyfiony i żeby go sprzątnąć to trzeba kilku dni. A wysiłek i tak idzie na marne, bo na drugi dzień i tak wszystko ponownie się wysypuje.

Dlatego poniedziałek zapowiadał się okropnie, tak samo jak kolejne dni, ponieważ nie było opcji, że sprzątniemy to w jeden wieczór. Przez to nie umiałem cieszyć się dniem wolnym. Ciągle tylko myślałem o szlabanie i o tym z kim tam będę.

- I tak się czuję. - powiedziałem. Co podjąłem decyzja to z tyłu głowy słyszałem ciche "ale". Przez to wracałem do punktu wyjścia. Po prostu nie było opcji, żebym znalazł wyjście nie rezygnując z czegoś.

- Mnie możesz powiedzieć. Przyjaźnimy się. - jak mam ci powiedzieć, że chłopak, który dał ci kosza zakochał się we mnie, a ja szukam opcji, żeby go nie odrzucić? Przecież to jest nóż w plecy. - Błagam, chociaż ty się nie zamykaj.

2 Cool 4 Skool ✓Where stories live. Discover now