🏰 𝙲𝙷𝙰𝙿𝚃𝙴𝚁 𝟻𝟹 🏰

408 54 0
                                    

Taehyung

Dzisiaj miała być pełnia. Cała sytuacja wyglądała tak, że czwórką mieliśmy udać się do Wrzeszczącej Chaty i tam spędzić noc. Jimin nie mógł iść z nami przez Sugę, który mógłby zareagować źle na pełnie.

Jednak samego nie mogliśmy go zostawić. Poproszenie o opiekę Jeongguka też nie wchodziła w grę. W końcu Park nie odstępował wilka na krok, więc byłoby to podejrzane, gdyby nagle chciał gdzieś wyjść bez niego.

W ten sposób Jeon zadawałby pytania, na które nie moglibyśmy odpowiedzieć. Przynajmniej ja, ponieważ wiązałoby się to z kłamstwem. Teraz starałem sobie po prostu wmówić, że nie jest to mówienie całej prawdy, ewentualnie odwlekanie wyznania na właściwy czas.

Moje sumienie nie bardzo to akceptowało, ale reszta kategorycznie zabroniła mi o tym mówić. Ciągle pojawiał się argument traumy i nie mogłem się z tym nie zgodzić. Kilka razy poruszałem temat pełni. Było to całkowicie naturalne, ponieważ Hoseok był likantropem.

Z każdej rozmowy wychodziło jedno. Jeon nie jest skory do wspominania pełni. Za każdym razem przygasał, a atmosfera się psuła. W końcu przestałem pytać nie chcąc sprawiać, żeby czuł się niekomfortowo.

Dlatego cały dzisiejszy dzień spędziłem z Jeonggukiem i dopiero wieczorem, pod pretekstem pracy grupowej na zajęcia, pożegnałem się z Gryfonem i udałem się na miejsce spotkania. Kilka razy odwracałem się za siebie, aby sprawdzić czy nikt mnie nie śledzi. Nikogo nie przyłapałem, więc pewnie to uczucie bycia obserwowanym było bezpodstawne. To wszystko wina tych obrazów…

– Jesteś wreszcie. – powiedział Jin. – Chodźmy.

Ruszyliśmy w stronę Wierzby Bijącej, a następnie Namjoon rzucił na nią zaklęcie zamrażające Immobulus i szybko przemknęliśmy się obok jej korzeni do tunelu. Było tam ciasno, ale nie na tyle, żeby dostał klaustrofobii. Po kilku minutach dotarliśmy na miejsce.

Było bardzo ponure, ale co się dziwić; ktoś tutaj zginął. Czytałem kiedyś książka, że rzeczy przesiękają emocjami z wydarzeń, które się w danym miejscu rozegrały. Dlatego tutaj każdy fotel, krzesło czy stół miało aurę człowieka w rozpaczy.

– Tae, to nie jest wycieczka krajoznawcza. Chodź już. – Jin ewidentnie nie był w dobrym humorze. Świadczyło o tym nie tylko jego zachowanie, ale też czarne włosy z lekko czerwonymi pasemkami. Ciekawiło mnie co spowodowało, że jest w takim humorze. Było bardzo możliwe, że to wina pełni, ale widząc, jak Puchon unika patrzenia na Namjoona dawała dużo do myślenia.

– Na pewno nie zapomniałeś brać eliksiru przez ten tydzień? – dopytałem, a Hoseok spokojnie potwierdził. Pewnie spodziewał się takich pytań. W końcu ja i Namjoon dalej nie potrafiliśmy się przemienić. Ryzykownym byłoby siedzenie w jednym pomieszczeniu co wilkołak, który nie był pod wpływem eliksiru.

– Co będziemy robić przez resztę nocy? – zapytał Kim, który zajął miejsce na krześle w kącie. Obok leżała jakaś książka, którą wziął do ręki.

– Jak już się nudzisz to możesz stąd iść. – Puchon stanął przed chłopakiem i zabrał mu trzymaną rzecz. Spojrzałem na Hoseoka, a ten na mnie. Zapowiadało się na dłuższą kłótnię – Najlepiej do tych swoich kolegów z Domu. Ale pamiętaj, zero spoufalania się z obcymi.

– Wiesz o co chodzi? – zapytałem szeptem Junga, ale ten też nie wiedział. Przyłożył jedynie palec do ust, każąc mi siedzieć cicho i słuchać. Miał rację, była szansa, że wszystko się wyjaśni.

– Możesz się uspokoić? Powiedziałem jedynie, że muszę się zastanowić. Może uda mi się przekonać, że ta zasada jest do bani.

– A jeśli nie? Zgodzisz się z nimi i mnie zostawisz? – okej, czyli sytuacja jest bardzo poważna. – Świetnie wiedzieć, że wtedy przy lustrze kłamałeś.

2 Cool 4 Skool ✓Where stories live. Discover now