🏰 𝙲𝙷𝙰𝙿𝚃𝙴𝚁 𝟷𝟷 🏰

532 56 7
                                    

Namjoon

- Scharakteryzuj Jadowitą Tentakulę... Jak myślisz, od czego powinnam zacząć? Namjoon? - siedziałem w Pokoju Wspólnym razem z Annabell i odrabiałem zadanie z zielarstwa, ale nie mogłem się na nim skupić. Dzisiaj był piątek, a co za tym szło - była pełnia. Dzisiaj miał był ten dzień kiedy przekonam się o tym co kryło się w wspomnieniu Jina.

To jak bardzo nie dawało mi to spokoju, aż mnie przerażało. Wiedziałem, że jeżeli dzisiaj nic nie uda mi się dowiedzieć to oszaleje. Mnie już nawet nie interesowało jak to się rozwiąże, po prostu miało być wszystko jasne, żebym mógł wrócić do normalności. Niezależnie czego się dowiem, nie będę w to wnikał. A przynajmniej taką miałem nadzieję, że dam sobie z tym spokój...

Nie miałem pojęcia, o której Jin ma zamiar wymknąć się z zamku, ale korytarze musiały być puste. Dlatego przed ciszą nocną powinienem przyczaić się gdzieś w okolicy wejścia do Puchonów.

- Namjoon! - Annabell krzyknęła do mojego ucha przez co od razu odskoczyłem - Wogóle mnie nie słuchasz. Powiedz co ci leży na sumieniu.

- Tylko nie mów nikomu, ale muszę wymknąć się z zamku w nocy. - szepnąłem w głowie szykując jakieś durne wytłumaczenie, żeby nie odważyła się iść za mną. Brown kompletnie nie miała pojęcia o skradaniu się i zostalibyśmy złapani przy pierwszym zakręcie.

- Uu... A od kiedy mój Namjoonie taki niegrzeczny? Po co?

- Muszę się z kimś spotkać, ale na razie nie mogę ci powiedzieć z kim. - gdybyś się dowiedziała, że chodzi o Jina to na pewno nie dałabyś mi pójść samemu. - Opowiem jak wrócę.

- Zgoda, ale chcę szczegółowe streszczenie z randki. - uśmiechnęła się, a ja jedynie się zaśmiałem. Niech już będzie, że idę na randkę. Wolę to niż tłumaczenie się... - A tak w ogóle to z resztą naszej grupy planujemy dzisiaj zrobić maraton filmów. Zoe wytrzasnęła skądś projektor, który nie wariuje od stężenia magii i będziemy korzystać. Myślisz, że powinnam zaprosić Jina? Okej, nie podobam mu się, ale chcę, żeby nadal było jak wcześniej. Myślisz, że się zgodzi?

- I tego co wiem to Jin już ma jakieś plany... - podobnie jak ja ma zamiar wymknąć się z Zamku, ale jej tego nie powiem, bo od razu zaczną się jakieś teorie... A wolałbym tego uniknąć. Ja tylko chcę poznać prawdę...

- Aha, no dobra. Ale pożytku w lekcjach z tobą nie ma, więc idę do dziewczyn. Miłej randki! Pozdrów Jina! - Zawołała i pobiegła do drugiego stołu w Pokoju Wspólnym. Nie miałem jak wybić jej z głowy tej teorii, a co gorsza widziałem jej myśli. Jin się jej podobał, więc dlaczego wyobrażała sobie nas jak się całujemy?! I dlaczego to wyglądało dobrze?

Potrząsnąłem głową i wróciłem do swoich zadań. Starałem się skupić na nich, żeby zrobić je jak najszybciej, ale nie wychodziło mi to. Dobrze, że są one dopiero na następny tydzień, bo bym nie wiem co zrobił. A tak to dokończę je choćby w poniedziałek i wszystko będzie w porządku.

Spojrzałem na zegar i okazało się, że jest prawie dwudziesta druga. Spakowałem swoje rzeczy do plecaka i odesłałem go do swojego pokoju, a sam pobiegłem w stronę wyjścia. Musiałem się pospieszyć, żeby go nie minąć.

Byłem prawie przy ich beczkach kiedy zauważyłem, że dwie osoby wychodzą. Był to Jin wraz z Hoseokiem, któremu pomagałem w lekcjach. Szybko schowałem się za ścianą, aby mnie nie zauważyli. Nawet wstrzymałem powietrze, żeby tego też nie usłyszeli. Wilkołaki nawet kiedy nie byli przemienieni mieli bardzo dobry słuch.

- Poczekaj... - Hoseok zatrzymał się i zaczął rozglądać. W pewnym momencie spojrzał nawet na moją kryjówkę, więc szybko odsunąłem się, ale byłem pewny, że mnie zauważył. Już miałem wyjść i udawać, że się zgubiłem (Co było głupie, ale co innego mogłem powiedzieć?), ale wtedy z drugiej stromy usłyszałem miauczenie.

2 Cool 4 Skool ✓Where stories live. Discover now