Dwa dni minęły.
I nic się w nich nie wydarzyło.Nie widziałem ani Junhui'a, ani Soonyoung'a. Za to rozmawiałem dużo z Chanem. Powiedział mi, że cierpi na depresję, ponieważ znęcali się nad nim w szkole.
Wyjaśnił mi też, dlaczego stale nosi bluzy i swetry. Ma dużo blizn. Nawet na udach.
Nie chciał mi za to powiedzieć, dlaczego Junhui i Soonyoung się tu znaleźli.― Powiedzą Ci za niedługo. A jeżeli nie, to ich sprawa i powinieneś to zaakceptować.
Pomachałem tylko głową, ponieważ oboje wiedzieliśmy, że byłem nadal dosyć ciekawy.
― Możesz zapytać ich tej nocy. ― zaproponował Chan po powrocie z przysznica.
― Tej nocy? Ale musimy spać. ― Byłem zmieszany.
― Jesteś bardzo dobrze wychowany ― zaśmiał się. ― Pamiętasz, jak mówiłem ci o dachu i o tym, że wymykamy się czasami? ― Zniżył głos do szeptu, nawet jeżeli w pokoju nie było nikogo więcej.
― Och, nie idę z wami dzisiaj ― powiedziałem, wywołując u mojego rozmówcy ryk flustracji.― Minghao, jesteś okropnie nudny. No weź!
Pokręciłem głową, a zaraz potem spojrzałem w przeciwnym kierunku, kiedy Chan zakładał spodnie. Suszył włosy, ignorując moje wymówki i przeprosiny.
― Poczekaj chwilę. ― To była jego jedyna odpowiedź. Opuścił pokój.
Kilka minut później wrócił z Junhui'em i Soonyoung'iem.
― Minghao. Będę na Ciebie bardzo zły, jeżeli nie pójdziesz ― nagle zaczął Soonyoung i wydął wargi.Westchnąłem ciężko.
― Chłopaki, musicie zrozumieć, że jestem-Junhui przerwał mi:
― Nudny jak cholera.Soonyoung uderzył Junhui'a w ramię.
― Nie bądź chamski, hyung.― Nie jestem chamski, tylko mówię prawdę.
Cała trójka zaczęła dyskutować, że to nadal było niemiłe, nawet jeżeli prawdziwe, aż zapomnieli o Bożym świecie.
― Ej, chłopaki ― zacząłem. Wszyscy od razu umilkli i spojrzeli na mnie.― Pójdę z wami tej nocy. ― Wziąłem głęboki wdech.
Soonyoung i Chan przybili sobie piątkę, ale Junhui westchnął i przewrócił oczami.
― Muszę już iść. Mam terapię. Widzimy się na kolacji ― powiedział Chan i wyszedł.
Soonyoung poszedł za nim mówiąc:
― A ja muszę wziąć prysznic.Więc zostaliśmy sami: ja i Junhui. Znowu.
Podszedł do mojego łóżka i usiadł obok mnie, nic nie mówiąc przez chwilę.
Zaczął mówić dopiero po głębokim wdechu.
― Tak właściwie...Chcę abyś przyszedł.― Wiem.
Junhui zaśmiał się głośno.
― I wiem, że to wiesz, chłopie ― powiedział przez śmiech.
Przestał się śmiać dopiero, kiedy dotarło do niego, że ja się nie śmiałem. Nie mogłem się nawet uśmiechnąć.
― Coś nie tak? ― zapytał.― Wszystko okej.
― Najgorsza wymówka, dude.
Zapytałem go znowu:
― Co masz? W sensie, dlaczego tu jesteś?― Już ci powiedziałem. Nie jestem gotowy ci to wyjawić.
W końcu spojrzałem mu w oczy.
― Właściwe, to nie. Zapytałeś, po jaką cholerę chcę to wiedzieć.Zaśmiał się pod nosem.
― Cholerę? Jesteś za grzeczny, żeby używać słów jak ,,kurwa". Czemu mnie to nie dziwi?
― Zamknij się.
― Wow, gwiazdeczka ma swoje pięć minut!
Patrzyliśmy na siebie jeszcze przez moment, a potem zaczęliśmy się śmiać.
― Za chwilę kolacja, chodźmy ― powiedział, kiedy się uspokoiliśmy. Wziął mnie za rękę.
Odruchowo ją odrzuciłem i wstałem.
― Ta, chodźmy. ― Zignorowałem jego zszokowane spojrzenie.Stał za mną, kiedy dotarliśmy do ,,Centrum Odżywczego" i cicho wyburczał przeprosiny, ale udawałem, że go nie słyszałem.
Zauważyliśmy Soonyounga, siedzącego przy tym samym stole co poprzednio, a kiedy nas zobaczył, zaczął się szczerzyć.
― Ej...Udało mi się wziąć trzy puddingi. Dla mnie, Jun'a i Chan'a! Teraz słucham, powiedzcie mi jakim cudownym przyjacielem jestem ― powiadomił nas i pokazał swoją tacę.
― Najgorszym ― odpowiedział głos za nami, należący do Chan'a, z sarkazmem. Trójka zaczęła się śmiać. ― Tak się tylko droczę, dziękuję Hyung. Wszyscy usiedliśmy.
Pielęgniarka przyniosła mi moją tacę ponownie, tym razem znajdowała się na nim dziwna, szara zupa, również z dwoma kawałkami chleba, ale bez brownie.― Dali ci brownie, jako prezent powitalny ― wyjaśnił Junhui, zauważając moje zdumienie. ― Naprawdę nie rozumiem, który debil wpadł na pomysł dawania ludziom z jadłowstrętem pieprzonego brownie jako prezent powitalny.
Chan się z nim zgodził, a Soonyoung był wyłącznie pochłonięty swoim puddingiem.
Wziąłem łyżkę zupy i powstrzymałem się od jej wyplucia, bo była po prostu obrzydliwa. Próbowałem to zjeść, ale moje gardło nie chciało zaakceptować tego okropnego smaku, więc najpierw się zakrztusiłem, a potem to wyplułem.
Prosto na koszulkę Junhui'a.
Trójka spojrzała na mnie.
― Bardzo cię przepraszam, Junhui. Naprawdę nie chciałem. To moja wina, jedzenie było obrzydliwe, więc mu-
― Zamknij się. ― Junhui przerwał mi krótko.
Tak też zrobiłem.
Zamknął oczy i wziął bardzo głęboki wdech.
― Jest okej... uhm tak, myślę, że jest okej. Mogę umyć moją koszulkę ― oznajmił, po czym wstał i wybiegł z pomieszczenia.
Soonyoung wydał z siebie okrzyk zdziwienia.
― Czy Wen Junhui właśnie powiedział, że ,,jest okej"?Spojrzałem na Chan'a. Również wyglądał na zdziwionego.
― Nie mogę w to uwierzyć. Junhui był bardzo spokojny. Tak naprawdę, naprawdę spokojny. To aż przerażające.Nie odzywałem się, dopóki oboje nie skończyli jeść.
― Dlaczego? ― zapytałem, gdy zebrałem w sobie wystarczająco odwagi.
― Co? ― dopytywał Chan.
― Dlaczego byliście tak zdziwieni jego zachowaniem?
― Ponieważ mam Zaburzenie eksplozywne przerywane*.
________________
*Zaburzenie eksplozywne przerywane - zaburzenie psychiczne charakteryzujące się nagłymi wybuchami gniewu, często z małych, błahych, niezauważalnych sytuacji. Chory może nawet przejść do rękoczynów, kiedy ciśnienie będzie zbyt mocne.
CZYTASZ
Station 11 ✓
FanfictionDwoje chłopaków ze zdiagnozowaną anoreksją i IED zakochuje się w sobie w szpitalu psychiatrycznym tłumaczenie książki @warukki o tym samym, wdzięcznym tytule. 01072016 - rozpoczęcie pisania oryginału 05052018 - rozpoczęcie tłumaczenia [Zakończona]...