trois. ✅

804 85 23
                                    

Dwa dni minęły.
I nic się w nich nie wydarzyło.

Nie widziałem ani Junhui'a, ani Soonyoung'a. Za to rozmawiałem dużo z Chanem. Powiedział mi, że cierpi na depresję, ponieważ znęcali się nad nim w szkole.

Wyjaśnił mi też, dlaczego stale nosi bluzy i swetry. Ma dużo blizn. Nawet na udach.
Nie chciał mi za to powiedzieć, dlaczego Junhui i Soonyoung się tu znaleźli.

― Powiedzą Ci za niedługo. A jeżeli nie, to ich sprawa i powinieneś to zaakceptować.

Pomachałem tylko głową, ponieważ oboje wiedzieliśmy, że byłem nadal dosyć ciekawy.

― Możesz zapytać ich tej nocy. ― zaproponował Chan po powrocie z przysznica.
― Tej nocy? Ale musimy spać. ― Byłem zmieszany.
― Jesteś bardzo dobrze wychowany ― zaśmiał się. ― Pamiętasz, jak mówiłem ci o dachu i o tym, że wymykamy się czasami? ― Zniżył głos do szeptu, nawet jeżeli w pokoju nie było nikogo więcej.
― Och, nie idę z wami dzisiaj ― powiedziałem, wywołując u mojego rozmówcy ryk flustracji.

― Minghao, jesteś okropnie nudny. No weź!

Pokręciłem głową, a zaraz potem spojrzałem w przeciwnym kierunku, kiedy Chan zakładał spodnie. Suszył włosy, ignorując moje wymówki i przeprosiny.

― Poczekaj chwilę. ― To była jego jedyna odpowiedź. Opuścił pokój.
Kilka minut później wrócił z Junhui'em i Soonyoung'iem.
― Minghao. Będę na Ciebie bardzo zły, jeżeli nie pójdziesz ― nagle zaczął Soonyoung i wydął wargi.

Westchnąłem ciężko.
― Chłopaki, musicie zrozumieć, że jestem-

Junhui przerwał mi:
― Nudny jak cholera.

Soonyoung uderzył Junhui'a w ramię.
― Nie bądź chamski, hyung.

― Nie jestem chamski, tylko mówię prawdę.

Cała trójka zaczęła dyskutować, że to nadal było niemiłe, nawet jeżeli prawdziwe, aż zapomnieli o Bożym świecie.

― Ej, chłopaki ― zacząłem. Wszyscy od razu umilkli i spojrzeli na mnie.― Pójdę z wami tej nocy. ― Wziąłem głęboki wdech.

Soonyoung i Chan przybili sobie piątkę, ale Junhui westchnął i przewrócił oczami.

― Muszę już iść. Mam terapię. Widzimy się na kolacji ― powiedział Chan i wyszedł.

Soonyoung poszedł za nim mówiąc:
― A ja muszę wziąć prysznic.

Więc zostaliśmy sami: ja i Junhui. Znowu.

Podszedł do mojego łóżka i usiadł obok mnie, nic nie mówiąc przez chwilę.

Zaczął mówić dopiero po głębokim wdechu.
― Tak właściwie...Chcę abyś przyszedł.

― Wiem.

Junhui zaśmiał się głośno.
― I wiem, że to wiesz, chłopie ― powiedział przez śmiech.
Przestał się śmiać dopiero, kiedy dotarło do niego, że ja się nie śmiałem. Nie mogłem się nawet uśmiechnąć.
― Coś nie tak? ― zapytał.

― Wszystko okej.

― Najgorsza wymówka, dude.

Zapytałem go znowu:
― Co masz? W sensie, dlaczego tu jesteś?

― Już ci powiedziałem. Nie jestem gotowy ci to wyjawić.

W końcu spojrzałem mu w oczy.
― Właściwe, to nie. Zapytałeś, po jaką cholerę chcę to wiedzieć.

Zaśmiał się pod nosem.
Cholerę? Jesteś za grzeczny, żeby używać słów jak ,,kurwa". Czemu mnie to nie dziwi?
― Zamknij się.
― Wow, gwiazdeczka ma swoje pięć minut!
Patrzyliśmy na siebie jeszcze przez moment, a potem zaczęliśmy się śmiać.
― Za chwilę kolacja, chodźmy ― powiedział, kiedy się uspokoiliśmy. Wziął mnie za rękę.
Odruchowo ją odrzuciłem i wstałem.
― Ta, chodźmy. ― Zignorowałem jego zszokowane spojrzenie.

Stał za mną, kiedy dotarliśmy do ,,Centrum Odżywczego" i cicho wyburczał przeprosiny, ale udawałem, że go nie słyszałem.

Zauważyliśmy Soonyounga, siedzącego przy tym samym stole co poprzednio, a kiedy nas zobaczył, zaczął się szczerzyć.

― Ej...Udało mi się wziąć trzy puddingi. Dla mnie, Jun'a i Chan'a! Teraz słucham, powiedzcie mi jakim cudownym przyjacielem jestem ― powiadomił nas i pokazał swoją tacę.

― Najgorszym ― odpowiedział głos za nami, należący do Chan'a, z sarkazmem. Trójka zaczęła się śmiać. ― Tak się tylko droczę, dziękuję Hyung. Wszyscy usiedliśmy.
Pielęgniarka przyniosła mi moją tacę ponownie, tym razem znajdowała się na nim dziwna, szara zupa, również z dwoma kawałkami chleba, ale bez brownie.

― Dali ci brownie, jako prezent powitalny ― wyjaśnił Junhui, zauważając moje zdumienie. ― Naprawdę nie rozumiem, który debil wpadł na pomysł dawania ludziom z jadłowstrętem pieprzonego brownie jako prezent powitalny.

Chan się z nim zgodził, a Soonyoung był wyłącznie pochłonięty swoim puddingiem.

Wziąłem łyżkę zupy i powstrzymałem się od jej wyplucia, bo była po prostu obrzydliwa. Próbowałem to zjeść, ale moje gardło nie chciało zaakceptować tego okropnego smaku, więc najpierw się zakrztusiłem, a potem to wyplułem.

Prosto na koszulkę Junhui'a.

Trójka spojrzała na mnie.

― Bardzo cię przepraszam, Junhui. Naprawdę nie chciałem. To moja wina, jedzenie było obrzydliwe, więc mu-

― Zamknij się. ― Junhui przerwał mi krótko.

Tak też zrobiłem.

Zamknął oczy i wziął bardzo głęboki wdech.

― Jest okej... uhm tak, myślę, że jest okej. Mogę umyć moją koszulkę ― oznajmił, po czym wstał i wybiegł z pomieszczenia.

Soonyoung wydał z siebie okrzyk zdziwienia.
― Czy Wen Junhui właśnie powiedział, że ,,jest okej"?

Spojrzałem na Chan'a. Również wyglądał na zdziwionego.
― Nie mogę w to uwierzyć. Junhui był bardzo spokojny. Tak naprawdę, naprawdę spokojny. To aż przerażające.

Nie odzywałem się, dopóki oboje nie skończyli jeść.

― Dlaczego? ― zapytałem, gdy zebrałem w sobie wystarczająco odwagi.

― Co? ― dopytywał Chan.

― Dlaczego byliście tak zdziwieni jego zachowaniem?

― Ponieważ mam Zaburzenie eksplozywne przerywane*.

________________
*Zaburzenie eksplozywne przerywane - zaburzenie psychiczne charakteryzujące się nagłymi wybuchami gniewu, często z małych, błahych, niezauważalnych sytuacji. Chory może nawet przejść do rękoczynów, kiedy ciśnienie będzie zbyt mocne.

Station 11 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz