quarante quatre.

454 55 15
                                    

Dzisiaj były urodziny Lee Chana. Kończył już siedemnaście lat. I nic nie wiedział, o naszym przyjęciu niespodziance. Miał teraz sesję, więc wszyscy spotkaliśmy się w pokoju Junhui'a i Soonyoung'a. Nawet Jisoo był z nami i chciał z nami planować. Blisko wszyscy pracownicy szpitala wiedzieli o tym, co planujemy i nawet chcieli współpracować.

- Nawet namówiłem kucharza, żeby zrobił dla nas dodatkowy pudding. - Krzyknął Soonyoung, poruszając się z ekscytacji. Mingyu i Junhui również byli szczęśliwi, ale moja głowa po prostu opustoszała. Wiedziałem, co się stanie.

Urodzinowa impreza Minah, trzy lata temu. Prawie zwymiotowałem, tylko i wyłącznie wyczuwając jedzenie dla gości z kuchni. Kiedy wszyscy rozkoszowali się kurczakiem, frytkami i innymi przekąskami, jak słodycze, ciastka, chipsy, ja siedziałem tam i żułem jedzenie, wypluwając je potem do chusteczek. Nikt nie zauważył, zatem kiedy przyszedł tort, wziąłem tylko owocek na szczycie, żeby nie zemdleć. Kiedy wszyscy zdecydowali się tańczyć w salonie, czułem się za słaby i miałem zawroty głowy. Minah się później wściekła za nie tańczenie z nią.

Moja głowa krzyczała, żebym użył tej samej metody dzisiaj, na urodzinach Chana. Posmakowałem czekoladowego puddingu pierwszy raz od długiego czasu, ale tort nadal był czymś dla mnie niemożliwym. Nie musiałem sobie nawet przypominać o tym całym jedzeniu całym w oleju, tłuszczu i innych takich, by było mi niedobrze. Usiadłem na łóżku Junhui'a.

- Wszystko w porządku? - Zapytał, kładąc rękę na moim ramieniu i tak o to, powróciłem do rzeczywistości, tylko po to, by spojrzeć w jego zmartwiony wyraz twarzy. Skinąłem głową i uśmiechnąłem się do niego słabo. Wiedział, że kłamię, ale chyba nie chciał zaczynać tej konwersacji przed wszystkimi. Westchnął i odwrócił się z powrotem do innych, by kontynuować rozmowę.

- Moglibyśmy zaprosić jego rodziców? - Zapytałem z dupy. Wszyscy nagle przestali rozmawiać i zwrócili swoje twarze w moim kierunku.

- A czemu? - Zapytał Wonwoo.

- Bardzo ich kocha. Uwielbia o nich ze mną rozmawiać, a oni dodatkowo bardzo pomagają mu wyjść z zaburzenia. Wydaje mi się, że byłby bardzo szczęśliwy, gdyby mógł ich znowu zobaczyć. A szczególnie w jego urodziny. - Wyjaśniłem, a reszta się ze mną zgodziła i od razu się podekscytowali, wyobrażając sobie jego reakcję, w końcu widząc się z rodzicami, po tak długiej rozłące.

- Zobaczę, co da się zrobić. Mogę porozmawiać z niektórymi lekarzami, ale ich odwiedziny nie byłyby dużym problemem, gdyż nadal jest bezpieczny. - Odparł Jisoo.

Wszystko było ustalone. Poza moimi negatywnymi myślami, które stawały się tylko głośniejsze i gorsze, z każdą sekundą bliżej do imprezy. Gdy planowanie się skończyło, wróciłem do pokoju, który był nadal pusty. Czułem, jak Junhui idzie za mną. Zamknął za sobą drzwi i oboje usiedliśmy na łóżku.

- Co się stało wcześniej? - Dziwne, że się o to pytał, bo odpowiedź była oczywista. Kochałem Junhui'a, nie chciałem mieć przed nim żadnych sekretów. Już nie. Więc opowiedziałem mu wszystko o przyjęciu i tajemniczym planem, by odpuścić jedzenie. Powiedziałem mu też, że te myśli wróciły i nie wiedziałem jak je kontrolować. Najłatwiejszy sposób to było po prostu posłuchanie wewnętrznych głosów. W końcu byłoby mi łatwiej, słysząc, jak te głosy mnie nagradzają za bycie silnym i dobre ograniczenia.

Ręka Junhui'a dotknęła moich policzków, gdy skończyłem.

- Po pierwsze, chcę powiedzieć, że jestem z Ciebie bardzo dumny, że miałeś odwagę, żeby powiedzieć prawdę. Zawsze kłamałeś, kiedy te myśli się pojawiały. - Uśmiechnął się i moje policzki stały się gorące. Cicho mu podziękowałem i już spodziewałem się następnych słów. Przynajmniej tak mi się wydawało.

Station 11 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz