sept. ✅

731 92 53
                                    

Miałem krew na rękach. Już zaschła, nie miałem czasu jej zmyć. Aż do teraz.
Po dwudziestu minutach w końcu puścili mnie do toalety, żeby to zrobić. 
A była to krew Chana.
Myślałem, że zwymiotuję ponownie, szorując czerwień.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
― Minghao, wszystko w porządku? ― Mogłem usłyszeć troskliwy i delikatny głos Soonyounga.
Otworzyłem drzwi nadal mokrymi, zakrwawionymi rękami i zobaczyłem wcześniej wspomnianego z Junhui'em.
Drugiego zszokował ich widok i zapytał czy z Chanem też było okej.
― Nie! ― krzyknąłem z całą wściekłością, którą tak długo trzymałem w sobie.

― Uspokój się ― powiedział Soonyoung, próbując dotknąć mojego ramienia. 

― Nie mam zamiaru być spokojny! To wszystko stało się przez was! Mogliście wejść do naszego pokoju, zatroszczyć się. Mówiłem, że coś jest nie tak. Wiedziałem to od początku, ale wy? Wy po prostu mnie wyśmialiście! I wiecie co jeszcze? Nie...

― Przestań! ― przerwał mi Junhui stoickim, choć ostrym głosem.

Tak też zrobiłem.

Oddychałem głęboko, kiedy oboje ciągneli mnie do ich pokoju.
― Usiądź. ― Głos Junhui'a był blisko szeptu. Wskazał palcem na łóżko. To był mój pierwszy raz w tym pomieszczeniu, ale wyglądało jak zupełnie moje.

― Powiedz, co się stało ― dorzucił Soonyoung po długiej przerwie.

Łzy napłynęły mi do oczu. Właściwie w ogóle nie obchodziło mnie, czy wyglądałem na kruchego. 

― Minghao. ― Słyszałem troskę w głosie Junhui'a. Wziął mnie za rękę i ścisnął. Tym razem jej nie zabrałem. 

Właściwie, to nawet mnie uspokoiło i przestałem płakać, ale moja twarz nadal była mokra od łez.
― Chcę do domu ― powiedziałem w końcu, mimo iż mój głos trząsł się jak szalony.

― My wszyscy chcemy, ziomuś ― odparł Soonyoung i podał mi chusteczkę.

Po tym zdaniu, przestaliśmy rozmawiać. Jedynym odgłosem, który dało się usłyszeć w pokoju, były oddechy.

Nagle ktoś zapukał do drzwi i je otworzył.

Pielęgniarka weszła do środka.
― Minghao, masz wrócić do swojego pokoju przed obiadem.

― Nie chcę.

― Co? dlaczego?

Boję się. Nie potrafię tam już wrócić.

― Możemy pójść do salki kinowej? ― odpowiedział za mnie Soonyoung.

― Nie wiem czy wam wolno. ―  kobieta wzruszyła ramionami.

― Jak to? Przecież jesteś pielęgniarką! Powinnaś to wiedzieć ― krzyknął Junhui i wstał, nie puszczając mojej ręki.

Pielęgniarka zauważyła to i się uśmiechnęła.
― W końcu kogoś sobie znalazłeś, Jun. Cieszę się waszym szczęściem.

Zacząłem się śmiać.
― Nie, nie. Przepraszam panią, to nieporozumienie. Jesteśmy obaj chłopakami. Nie spotykamy się.

― E tam ― Pielęgniarka nadal się szczerzyła. Oznajmiła chwilę później również, że możemy iść do salki.

Junhui w końcu puścił moją rękę. Poszliśmy do małego pokoiku z telewizorem, dokładnie tego, w którym zobaczyłem obojgu chłopaków pierwszego dnia.

Usiedliśmy na kanapie i włączyliśmy telewizję.

Nie rozmawialiśmy wcale, tylko oglądaliśmy występ jakiejś żeńskiej grupy.

― Jestem spragniony. ― Soonyoung przerwał ciszę po długim czasie.

― Przynieś też dla nas ― odpowiedział mu Junhui i oboje patrzyliśmy jak Soonyoung macha głową i odchodzi.

Nagle Junhui wyłączył telewizję i spojrzał na mnie.

Nie poruszyłem się ani o cal. Nadal wpatrywałem się w ekran, mimo iż pociemniał.

Podoba mi się twój uśmiech ― szepnął mi do ucha. To był pierwszy raz, kiedy słyszałem, jak mówi po chińsku.

Nie wiedziałem jak odpowiedzieć, więc po prostu patrzyłem w telewizor.

Minghao, spójrz na mnie. Chcę zobaczyć twoje piękne oczy ― delikatnie dotknął mojej twarzy, odwracając moją głowę w jego stronę.

W końcu spojrzałem na niego. Widziałem jego lekki uśmiech.
― Junhui, przestań. ― Mój głos się łamał, a serce biło jak szalone.

Pozwól mi cię raz usłyszeć.

― Co?

Mów do mnie po chińsku, proszę. Pozwól mi cię usłyszeć.

Otworzyłem moje usta, ale nagle usłyszałem za sobą głos Soonyounga.

― Zostały tylko dwie butel... Woah, chłopaki! ― Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy jak prawie wypuszcza z rąk picie.

Cóż, ręka Junhui'a znajdowała się na mojej twarzy przez cały ten czas, a nasze twarze były dosyć blisko siebie.

― Co wy robicie? ― zapytał i usiadł między nami.

― Nic...my tylko...nic ― wyjąkałem, a moja twarz ponownie wbiła wzrok w czarny ekran.

― Tia...nic. ― Soonyoung zaczął mnie zaczepiać i puknął mnie w policzek palcem.

― Przestań. Powiedziałem już, że nie lubię, gdy inni mnie dotykają. ― Potrząsnąłem twarzą.

― Ale kiedy Jun to robi, nie masz nic przeciwko. Mam rację? ― zaśmiał się.

― Przestań. ― Junhui włączył telewizor.

Dwójka zaczęła rozmawiać o dramie, która akurat leciała. Ja ich jednak nie słuchałem ani nie oglądałem, co się działo na ekranie.

Moje serce nadal biło jak szalone i nie mogłem oddychać prawidłowo.

Moje myśli przyprawiały mnie o ból głowy. Zostałem sam z dwoma pytaniami, które zadawałem sobie bez przerwy.

Czy Junhui się we mnie zakochał?

A czy ja zakochałem się w Junhui'u?

Station 11 ✓Where stories live. Discover now