trente-huit.

491 67 5
                                    

Chan umilknął widząc twarz Junhui'a. 

- Jesteście zajęci? - Zapytał nas. 

Ja skinąłem głową, Chan zaś zaprzeczył szybko, a potem wyszedł. 

- Chciałem z Tobą porozmawiać. - Poinformował mnie siadając na moim łóżku. 

- Okej, co masz do powiedzenia? 

Cisza. Po prostu się na mnie patrzył wzrokiem, którego nie potrafiłem odczytać. 

- Oj, sorry. Masz sesję z Dr Nam dzisiaj, racja? Przed obiadem? - Zapytał, a ja skinąłem głową. 

- Możesz coś dla mnie zrobić? Znaczy, dla nas? 

- Co konkretnie? 

- Mógłbyś poprosić ją, żebyśmy mogli wyjść na dach tej nocy? Proszę nie przestawaj prosić, póki się nie zgodzi. - Wyjaśnił, a ja się zaśmiałem cicho pod nosem. 

- No co? Czemu się chichrasz? - Skrzyżował ręce na piersi. 

- Nic, nic. Myślałem, że coś się stało. Po prostu mi ulżyło. - Oznajmiłem, uśmiechając się. Nie uśmiechnął się. 

- Zrobisz to? - Chciał wiedzieć. 

- Co chcesz ze mną robić na dachu? - Unikałem pytania, w wyniku czego stawał się coraz bardziej niecierpliwy. 

- Porozmawiać. - Powiedział tylko. 

- Możemy porozmawiać tutaj. - To było trochę śmieszne tak się z nim bawić. 

- Minghao, proszę. - Wstał z mojego łóżka i stanął przede mną. 

- Sorry, tylko tak sobie żartowałem. Zapytam dzisiaj. O której? 

- Dwudziesta druga. - Podszedł bliżej, patrząc mi prosto w twarz. Nasze twarze były blisko. Za blisko. 

- Pamiętasz, jak nie pozwoliłem Ci iść siku i chciałem, żebyś najpierw mnie przytulił? - Powiedział nagle. Jego głos był delikatny, ale wystarczająco głośny, żebym usłyszał każde słowo. 

- Co? - Cofnąłem się o krok i mój tyłek opadł na łóżko. 

- Nieważne. Zapomnij o tym, co mówiłem. - Szybko wyszedł z pokoju i zostawił mnie siedzącego na łóżku. 

 Jak mógłbym zapomnieć, kiedy to się dokładnie stało. Dokładnie pamiętałem jego słowa. Dzień. Czasy, kiedy każdy kontakt fizyczny był dla mnie okropny. Czasy, kiedy nawet ręka na ramieniu mnie wkurzała. 
Junhui to zmienił. Kochałem jego nagłe uściski, muśnięcia moich ust i momenty, w których brał mnie za rękę, bo się czymś denerwował. Zmienił mnie. 

Znowu wstałem z mojego łóżka, nie wiedząc, co począć dalej. Nadal miałem trochę czasu do sesji, więc postanowiłem pójść do sali prób.

Na podłodze siedzieli Wonwoo i Mingyu i było to oczywiste, że są czymś zirytowani. 

- Minghao, pomóż nam. - Zaczął Mingyu, zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć. - Bardziej to pomóż mu. Nie może zrobić zajebiście prostego ruchu. 

- Którego konkretnie? - Zapytałem ich, a Mingyu mi pokazał. 

- Oh, sorry, ale nie byłem na ostatniej próbie, nie znam jeszcze ruchów. - Przeprosiłem, na co Mingyu westchnął. 

- Nieważne, mogę później zapytać Soonyoung'a. - Ziewnął Wonwoo. 

- Ja mogę Ci pomóc, jak chcesz. - Nagle w drzwiach pojawił się Junhui. 

Wszyscy umilkliśmy z oczami wbitymi w Wonwoo. Moim zdaniem, nie czuł niekomfortowo z nagłym pytaniem. 
- Byłoby super. - Uśmiechnął się i spojrzał w podłogę. 

Mingyu na mnie spojrzał dumnym wzrokiem. Pomachałem głową w odpowiedzi. 

Junhui się zbliżył drobnymi krokami i stanął za Wonwoo. 

- Najpierw pokaż mi ten ruch. - Zaczął Junhui, patrząc na Wonwoo w lustrze. 

- Ale się nie śmiejcie. - Ostrzegł nas Wonwoo i spróbował zrobić owy ruch, ale jego nogi nie miały wystarczająco dużo siły, więc prawie opadł na kolana. Junhui wyciągnął mu ręce w górę, ale za bardzo się bał akuratnie mu pomóc. 

Mingyu musiał się powstrzymywać od śmiechu, w wyniku czego otrzymał martwy wzrok Wonwoo w jego stronę. 

- Chyba muszę już iść. Mam dzisiaj sesję. - Opuściłem pokój, zaraz po tym, jak inni się pożegnali. 

Poszedłem do pokoju i od razu zauważyłem wchodzącą tam Dr Nam. Również mnie dostrzegła, przystanęła i się uśmiechnęła. 

W momencie, w którym usiadłem, zaczęła mówić. 

- Twoja waga się polepsza ostatnio. Dobrze się czujesz? Czy Twoja relacja z Junhui'em się polepsza? - Musiałem się uśmiechnąć, słysząc pytania. Przypominała mi mamę, która martwi się o dziecko wracające za późno. 

- A jeśli o tym mowa, chciałem panią o coś poprosić. Mam sprawę. - Zacząłem, pamiętając słowa Junhui'a. 

- Jaką? 

- Wiem, że zamknęła pani dach, po tym znalezieniu nas tam. Ale czy moglibyśmy użyć go dzisiaj w nocy? Tylko ja i Junhui. Tylko na chwilę. - Zauważyłem, że moje ostatnie słowa zabrzmiały, jakby małe dziecko prosiło o lody.

- Co chcecie tam robić? - Nadal wątpiła w mój plan. 

- Szczerze, nie mam pojęcia. Junhui chciał, żebym się pani zapytał. I to właśnie zrobiłem. - Oznajmiłem, na co ona skinęła głową i coś zapisała. 

- I jak myślisz, co się tam stanie, jak dam wam go do użytku na noc? - Spoglądała na mnie przez dłuższą chwilę. 

- Powiedział, że chce ze mną porozmawiać, ale wydaje mi się, że będzie próbował znowu się do mnie zbliżyć. Zacząłem się go bać, gdy się dowiedziałem o tym wszystkim z Wonwoo. Chce do mnie wrócić. 

Dr Nam się uśmiechnęła, znowu coś pisząc. 

- Myślisz, że jesteś gotowy do niego wrócić? 

No i właśnie o to chodzi. To było pytanie, które moja głowa próbowała odrzucić przez ten cały czas. Nie myślałem o tym. Ta myśl mnie przerażała, bo wahałem się nad odpowiedzą. 

- Szczerze, myślę, że tak. 

- Kochasz go? - Nadal się nie przyzwyczaiłem do jej nagłych pytań. 

- Nie wiem, co znaczy kochać, ale jeżeli to te wszystkie rzeczy, które czuję do Junhui'a, to tak, Jestem w nim zakochany. - Wyznałem, oblewając się delikatnie rumieńcem. 

- Dobrze, w takim razie odblokuję dach na tą noc. Czuję, że to dobrze Wam dwóm zrobi. Ale nie bijcie się tam. Użyjcie języków, nie pięści. I wcale nie chodzi mi o kontakt seksualny. - Oznajmiła i się zaśmiała, gdy zauważyła, że jeszcze bardziej się zarumieniłem. Szybko przeprosiła i po krótkiej rozmowie o sobie, mogłem wyjść. 

Idąc do pokoju, zauważyłem Junhui'a. 

- Hej. - Powiedziałem, żeby zwrócił na mnie uwagę.

Odwrócił głowę w moim kierunku i czekał aż dokończę. 

- Spotkajmy się na dachu po kontroli nocnej. Ale nikomu nic nie mów. - Szepnąłem, szczerząc się najszerzej, jak tylko potrafiłem. 

Gdy Junhui usłyszał moje słowa, uśmiechnął się i skinął głową.
- Twój sekret jest u mnie bezpieczny. - Odparł i mrugnął do mnie, po czym odszedł. 

Ja również zdecydowałem się wejść do mojego pokoju. Zaraz po zamknięciu, oparłem się o drzwi. Moje serce biło strasznie szybko i czułem się głupio, bo było to spowodowane tylko tym jednym mrugnięciem. 

Może faktycznie to był już czas się z powrotem zejść. 

Station 11 ✓Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon