quarante huit.

384 51 10
                                    

Reszta nadeszła z upływem sekundy. Pamiętałem, jak wypadłem z pokoju. Łzy rozmazywały mi widok i pozostawiały mokre ślady na moich policzkach. Nie miałem kontroli nad nogami i upadłem, kiedy chciałem się oprzeć o ścianę na korytarzu. Zacząłem głośno szlochać, moje ręce drżały. Chyba również krzyczałem, bo parę osób otwierało drzwi, by zobaczyć, co się dzieje. Zaraz potem zobaczyłem zbliżające się do mnie pielęgniarki, a także znajomą figurę - Dr Nam. 

- Twoja następna sesja jest jutro, ale mogę ją zrobić dzisiaj. Musimy sobie pewne rzeczy wytłumaczyć. - Powiedziała i miała rację. Ale mój umysł chciał zostać sam. Był przeciwko jakiegokolwiek głosu czy dotyku. Oddalałem się za każdym razem, gdy pielęgniarki chciały mi pomóc. 

- Proszę, niech mnie Pani zostawi w spokoju. Chcę zostać sam na moment. - Wydusiłem przez łzy i odtrąciłem rękę kolejnej pielęgniarki. 

- Minghao, właśnie dlatego nie powinieneś być teraz sam. Chodźmy do mojego biura. Albo Twojego pokoju. - Jej głos był bardzo delikatny. Zupełnie taki, jakby był Junhui'a. 

Moje krzyki stawały się głośniejsze. Pielęgniarki nie miały innego wyboru - musiały być bardziej brutalne. Dwie przytrzymały moje ręce, żebym się nie ruszał, a dwie następne wzięły mnie pod pachę, żeby mnie podnieść. Moje nogi nie były gotowe na ruch, więc na porządku było trochę mi trudno wstać. Moja głowa bolała przez szok i płacz. 

Kiedy tarały mnie do biura Dr Nam, powoli się uspokoiłem. Puściły mnie, gdy do niego weszliśmy. Usiadłem na krześle, na którym zawsze siedzę, a Dr Nam podała mi chusteczkę, a ja przyłożyłem ją sobie do twarzy.

Pamiętałem, jak wpadłem tu po pobiciu Junhui'a. Jak dowiedziałem się, kim był naprawdę i o tym, że Wonwoo mógł umrzeć. Pamiętałem wszystkie sesje, które przegadałem tu o Junhui'u. A teraz zniknął. Zostawił mnie tu. Samego. 

- Tylko mnie użył, prawda? Żeby wyzdrowieć szybciej i wyjść. Nie zmienił się tak bardzo, biorąc pod uwagę to, co powiedział mi Wonwoo. - Szepnąłem, odkładając chusteczkę. 

- Minghao, naprawdę chciałabym powiedzieć Ci wszystko, co o Tobie tutaj powiedział, ale nie wolno mi. Ze względu na wasze bezpieczeństwo. - Dr Nam pochyliła się ku mnie, żebym spojrzał jej w oczy. Mówiła na poważnie, właśnie to miała na myśli. 

- Może Pani też nakłamał, żeby wyjść jeszcze szybciej. - Wzruszyłem ramionami i doszedłem do wniosku, że sam sobie nie wierzę. 

- Nie, jestem terapeutą. Wiem, kiedy ludzie mówią prawdę. Cały czas tutaj kłamią. Po czasie uczysz się to zauważać. Po Twojej reakcji domyślam się, że nie powiedział Ci o swoim wyjeździe. - Westchnęła Dr Nam i coś zapisała. 

- Tak. Dziwnie się wczoraj zachowywał. Dziękował mi i wiele innych. - Z jakiegoś powodu czułem się dziwnie, mówiąc o Junhui'u i tym, że mnie kocha. I jego ostatnim pocałunku. Teraz wiem, dlaczego był taki głęboki. 

- Obiecał, że Ci powie. Bał się, że się wkurzysz. Miał dokładnie te same myśli, co Ty. Obawiał się, że oskarżysz go o użycie Cię do wyzdrowienia. Zajęło nam to trzy dodatkowe lekcje, żeby namówić go, do powiedzenia Ci prawdy. - Nie odrywała wzroku od papierów, kiedy mówiła. 

- Myślałem, że nie wolno Ci udzielać takich informacji. - Odparłem, w wyniku czego Dr Nam przestała pisać.

- Wiesz, złamał obietnicę. Bardzo ważną obietnicę. Jest mi coś winien. - Szepnęła, po czym do mrugnęła. Nie mogłem się nie uśmiechnąć, nawet trochę. - A teraz bądź ze sobą szczery. Co byś zrobił, gdyby Junhui powiedział Ci o tym wczoraj albo w ogóle któregoś dnia. Jak byś zareagował? - Była poważna. 

Zacząłem myśleć o takim scenariuszu. 
- Szczerze, byłbym zdziwiony. Ale to jest psychiatryk. Jeżeli ktoś stąd wychodzi, wszyscy się cieszymy ich szczęściem. Junhui był tutaj już bardzo długo. I dobrze jest słyszeć, że się u niego poprawiło. To by sprawiło, że sam bym zaczął nad sobą bardziej pracować. Żeby wyjść szybciej i znowu z nim być. Ale zamiast tego, okłamał mnie i zostawił z dużym szokiem i brakiem pojęcia o sytuacji. To było bardzo samolubne z jego strony. - Westchnąłem i spojrzałem na Dr Nam. 

- Widzę, że bardzo dojrzałeś. Pierwsze nasze sesje były ciężkie. Jestem z bardzo Ciebie dumna, że zmieniłeś tok myślenia. Ale w tym przypadku, to co zrobił Junhui nie było samolubne. Bał się być samolubny. Bał się Ci powiedzieć, że jego stan się poprawiał i że ma szansę na powrót do domu, ale Ty i Twoi przyjaciele nadal nie jesteście gotowi, by zrobić to samo. Nie chciał blefować. - Powiedziała Dr Nam i to naprawdę miało sens. Mimo to, i tak bardzo bolało.

- Gdzie jest teraz? - Zapytałem jej i spojrzałem na moje ręce, drapiące skórę paznokciami*.

- W Chinach ze swoją mamą i młodszym bratem. Jego mama obiecała, że będzie się ze mną kontaktować co tydzień albo kiedy będzie ponownie potrzebować naszej pomocy. - Odparła. 

To było marzenie Junhui'a. Często mówił o tych dwóch i o tym, jak bardzo za nimi tęskni. Nie za bardzo mogli go tu odwiedzać przez pracę mamy i napięty grafik szkolny brata. Ucieszyło mnie to trochę, że w końcu był tam, gdzie chciał się znaleźć, ale też przeszedł mi ostry ból przez serce, po przypomnieniu sobie o tym, że okłamał mnie i nie dotrzymał obietnicy. 

To wszystko przyprawiało mi ból głowy. Działo się tak szybko, że nie mogłem o tym sam pomyśleć. Chciałem się tylko położyć i przemyśleć to, co się stało dwadzieścia minut temu. Zdawało się, że Dr Nam to zauważyła. 

- Okej, zakończmy tę sesję. Pójdź do pokoju i poczekaj na śniadanie, a przy tym postaraj się uspokoić. Proszę, nie traktuj źle naszego nowego pacjenta, który teraz mieszka z Soonyoung'iem. Nie ma nic do tej sprawy. - Oznajmiła, po czym oboje wstaliśmy i podeszliśmy do drzwi.

 - Powinienem powiedzieć o tym Soonyoung'owi. Trudniej mu wszystko zrozumieć. - Dodałem, a ona skinęła głową. 

- Tak, słyszałam parę rzeczy o nim od innego terapeuty. Zobaczmy, jak się to rozwinie. - Tymi słowami Dr Nam się ze mną pożegnała i w końcu mogłem sam przetrawić całą sytuację.



*spojrzałem na moje ręce, drapiące skórę paznokciami - org. looked at my hands that were scratching the skin on my nails - nie mam pojęcia o co chodziło autorce, bo owe zdanie nie ma sensu. Dosłownie rzecz biorąc, byłoby coś pokroju: ,,Spojrzałem na moje ręce, drapiące skórę na paznokciach". Można też uznać, że Minghao drapał sobie płytkę paznokcia, ale wydaje mi się to bezsensowne, biorąc pod uwagę, że po angielsku nazywa się to Nail Plate albo Nail Body (Pierwsze to cała płytka, łącznie z częścią podskórną, a drugie to to co widzimy ogólnie). Mimo iż mogła mieć to na myśli, wydaje mi się, że obecna wersja najbardziej odpowiada.

Station 11 ✓Where stories live. Discover now