vingt-sept.

566 67 48
                                    

- Wyglądasz na szczęśliwego. - Dr Nam zaczęła sesję. 

- Bo jestem. - Oparłem.

- i Twoja waga też wydaje się poprawiać. - Dodała. 

I nagle poczułem jak moje serce spada.

- A to- C-co to miało znaczyć? - Wyjąkałem. 

- Nie martw się, Minghao. Wszystko jest w porządku. - Próbowała mnie zaspokoić. 

Ale nie potrafiłem, zestresowałem się nawet bardziej. 

- Ile?

- Co ile?

- Ile teraz ważę? - Zapytałem, próbując ukryć drgające palce. 

- Wiesz, że nie mogę Ci powiedzieć. - Odparła, robiąc to dla mnie jeszcze cięższe.

- Więcej niż sześćdziesiąt? O mój Boże, nie może być więcej niż sześćdziesiąt. - Zawodziłem. Głos mi się łamał.

- Słyszałeś, co powiedziałam. I wiesz też, co obiecałeś Junhui'owi. - odpowiedziała.

Junhui. 

- Czyli mam więcej? O mój Boże, O mój Boże. 

- Nic takiego nie powiedziałam. A teraz, jak tam wasza randka? Opowiadaj. - Zmieniła nagle temat. Ale nie, nie uda jej się, nie ze mną te numery.

- Nie.

- Co? 

- Nie powiem. Jeżeli Pani mi nie powie, ile ważę, też Pani nic nie powiem. - Odparłem.

Westchnęła. 

- Minghao, jak myślisz, co by Ci to dało? To zniszczyłoby Cię jeszcze bardziej. 

Miała rację. Ale mój mózg nie mógł tego zaakceptować. 

- Mam prawo znać swoją wagę. To moje ciało. - Wybuchnąłem głośniej.

- Tak. Tak, to prawda. Ale jesteśmy tu po to, aby Ci pomóc. A z racji na to i Twoje bezpieczeństwo, musimy to zachować pomiędzy sobą. 

Poddaję się. 

- Bardzo mi przykro. Ale musimy. - Skończyła. 

I na tym nasza sesja, również się skończyła. 


I przez widok moich przyjaciół na obiedzie, poczułem się lepiej. Jednakże nie było Junhui'a. 

- Zanim zapytasz, bierze prysznic. - Powiedział za mną Chan z uśmiechem.

- Okej, dzięki. - Powiedziałem, po czym oboje podeszliśmy do stolika.

- A więc Ty i Junhui..? - Zaczął na mój widok Soonyoung. - Czekałem na tą chwilę.

W tym samym momencie Wonwoo zakrztusił się jedzeniem. Mingyu zacisnął usta w kreskę. 

- Coś nie tak? - Zapytałem, wiedząc już, o co chodzi.

- Będziesz tego żałować. - Rzucił ostro Wonwoo a Mingyu pomachał głową w aprobacie. 

- Nie wydaje mi się..? - Odparłem, próbując obronić argument.

- Bo o niczym nie wiesz. - Wonwoo przewrócił oczami.

- No to mi powiedz! - Krzyknąłem. - Nic mi nie mówisz, ale nadal wścibsko mi docinasz! 

- Czego Ci nie mówi? - Odparł nagle głos Junhui'a. 

- Tak, dokładnie. Czego mu nie mówię? Na pewno nie tego, że jesteś jebaną cipką i się cykasz mu powiedzieć. - Wyparował Mingyu, a Wonwoo klepnął go, na znak, żeby go uciszyć.

Station 11 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz