Soonyoung i Junhui w końcu się pogodzili, przez co sam też czułem się w miarę dobrze.
Byliśmy w drodze do kafeterii, gdy nagle zauważyliśmy dwóch chłopaków, siedzących na naszych miejscach.- uhm...chodźmy gdzieś indziej.- Powiedział Chan, a ja poparłem go. Jednakże Junhui pokręcił głową.
- Ej, coś się pojebało? - Krzyknął, ale tylko jeden z nich zareagował.
- Mówisz do nas? - Zapytał, a Junhui pomachał głowę.
- Wypierdalać.
- Słucham?
Junhui westchnął ciężko.
- To nasz stolik. My tu jemy.Chłopak wzruszył ramionami.
- Właściwie, nic tu nie należy do Ciebie.- Kim ty kurwa myślisz, że jesteś, że grasz takiego dupka - Junhui podniósł głos, jednakże chłopak pozostał spokojny.
- Och racja. Mam na imię Kim Mingyu. A to mój przyjaciel i współlokator, Jeon Wonwoo. - Oznajmił, kładąc rękę na ramieniu drugiego. Ten spojrzał w górę na dosłowną chwilę, po czym kontynuował jedzienie. - Jeśli chcesz, możesz się dosiąść. - Uśmiechnął się.
- Nie, ty...- Zaczął Junhui, ale mu przerwałem.
- Jasne.- Powiedziałem i usiadłem, a uśmiech Mingyu się poszerzył.
Wonwoo spojrzał na mnie i przewrócił oczami, widząc, że siedzę na przeciwko niego.
- Jestem Xu Minghao, pochodzę z Chin. - Oznajmiłem.Mingyu pomachał głową.
- A wy, nie chcecie się dosiąść? - Spojrzał na Soonyoung'a i Chan'a, ignorując Junhui'a.- Oczywiście. - Powiedział Soonyoung i oboje usiedli obok mnie.
Junhui sterczał nad nami, kręcąc głową. Po chwili odszedł i usiadł gdzieś indziej.
Soonyoung westchnął.
- Przepraszamy za niego, zawsze taki jest...- Wiemy, jest tu bardzo popularnym tematem. Nikt nigdy nie został w psychiatryku tak długo, jak on. - Pierwszy raz, Wonwoo włączył się do rozmowy.
- Jak długo tu jest? - Zapytałem.
- Wydaje mi się, że coś około dziewięciu miesięcy. - Odpowiedział, a ja odwróciłem się, poszukując Junhui'a wzrokiem, ale znów, wiedziałem tylko jego plecy.
Dostałem moją tacę od pielęgniarki. Chwilę później, Mingyu dostał swoją, co mnie trochę zdziwiło.
Oboje popatrzyliśmy na siebie i zaśmialiśmy się, mimo iż to wcale nie było śmieszne.Wszyscy rozmawialiśmy ze sobą otwarcie, poza Wonwoo, który wydawał się czuć nieco nieswojo z nami.
Po tym, jak już wszyscy poszli, ja i Mingyu siedzieliśmy swoje, ale milczeliśmy, bo nie mieliśmy tematów do rozmowy.Aż do chwili, kiedy Mingyu odchrząknął, żeby zwrócić moją uwagę.
- Nie wiem, może to takie bardziej prywatne, ale...ty i Junhui...? Jesteście razem?- Co? Nie. Kto Ci to w ogóle powiedział? - Zapytałem, starając się zachować spokój.
- Uhm...wszyscy. - Odparł sklejając usta w kreskę.
- Kto to wszyscy?
Mingyu spiął się bardziej.
- Czasami ja i Wonwoo...jak idziemy do pokoju pielęgniarek, żeby sprawdzić moją wagę... one tylko o Was tam gadają. Plotkują o Was.- Szepnął.- Naprawdę? - Kompletnie zapomniałem, o czym tak właściwie rozmawialiśmy, mój umysł wypełniła jedna myśl. - Możesz sprawdzić swoją wagę? Mogę z Wami pójść kiedyś?
Mingyu zaśmiał się głośno.
- Jasne.- Ale co one tam gadają? W sensie, pielęgniarki. - Wróciłem do tematu.
- Znaczy...mówią, że jesteś jedyną rzeczą, która podtrzymuje go spokojnym. No i ostatnio jedna mówiła, że widziała jak się całujecie.
- Co? Nie, nie. Nawet się nie przytuliliśmy. - Wkurzyłem się. - Znaczy...Ja nie jestem nawet gejem. Czemu one tak to podkoloryzowują?
- Ależ to oczywiste.
- Co?
- Że Junhui tak. Jest gejem. I troszczy się o Ciebie. - Oznajmił Mingyu i jego usta rozszerzyły się w uśmiechu.
- Nawet mnie dobrze nie zna. - Odparłem.
Mingyu pokręcił głową.
- Ale nic mu o sobie nie mówisz.I miał rację.
Wszystko trzymałem w sobie.
Ale musiałem.
Gdy wychodziłem, Mingyu mnie zawołał, a ja się odwróciłem.
- Możesz z nami iść tej nocy. Do pokoju pielęgniarek. - Uśmiechnął się.- Jasne.
I wyszedłem. Z uśmiechem na ustach.
- Nie rozmawiaj z Mingyu - Powiedział Junhui, siedząc na moim łóżku, gdy wszedłem do swojego pokoju.
- Mogę robić, co chcę. - Pokręciłem głową, zamykając drzwi.
- On na Ciebie leci. - Szepnął Junhui, jakby to było coś niebezpiecznego.
- I ty też - Odszepnąłem sarkastycznie.
- Nie, przestań.
- I dlaczego to tak źle, jeżeli na mnie leci?
- Jest niebezpieczny.
Zaśmiałem się niekontrolowanie.
- Nawet go nie znasz, nie jesteś od niego lepszy.- Przestań się śmiać.
Ale nie mogłem.
Nagle Junhui wstał i pchnął mnie na łóżko. Natychmiast przestałem się śmiać i zacisnąłem powieki, byleby nie spotkać jego wzroku na mnie.
- Przestaniesz teraz? - Szepnął. Poczułem jego ciepły oddech, łaskoczący moje ucho.
Zgubiłem się gdzieś w mojej głowie, nie wiedziałem jak odpowiedzieć.
- Minghao. - Kontynuował, tylko że tym razem, czułem jego usta, spoczywające na moim uchu. - Hyung chce twojej odpowiedzi.
- Ja...przestanę...tak...Hyung... - Spróbowałem sformułować zdanie, ale nie wyszło.
Moje oczy były nadal zamknięte. Czułem jak się oddala.
Gdy je otworzyłem, ujrzałem uśmiechniętego, dumnego z siebie Junhui'a.- To jest takie słodkie, jak bardzo słabego mogę z Ciebie zrobić. - Roześmiał się, po czym opuścił pokój.
Znowu, zostawiając mnie na łóżku z czerwoną twarzą i bijącym sercem.
CZYTASZ
Station 11 ✓
FanfictionDwoje chłopaków ze zdiagnozowaną anoreksją i IED zakochuje się w sobie w szpitalu psychiatrycznym tłumaczenie książki @warukki o tym samym, wdzięcznym tytule. 01072016 - rozpoczęcie pisania oryginału 05052018 - rozpoczęcie tłumaczenia [Zakończona]...