Nie rozmawialiśmy.
Ale trenowaliśmy bardzo ciężko. Tańczyliśmy na dachu każdej nocy.
Soonyoung skołował odtwarzacz CD od Jihoona.
Po dwóch godzinach, Chan westchnął siadając na ziemi.
- Wstawaj. - Powiedział Soonyoung, ale Chan się nie ruszył.- Pozwól nam na przerwę. Nie czuję całego ciała. - Powiedział na wydechu i położył się na brudnej podłodze.
Soonyoung się zgodził.
Junhui podszedł do pudła na ławce, które było tam już od kiedy po raz pierwszy tam zagościłem, i otworzył je.
- Jun, bez alkoholu. - Rzucił Soonyoung, ale Junhui go nie słuchał.
- Skąd wyście je wzięli? - Zapytałem.
- No więc, parę osób, które tu pracują, są naprawdę głupie. Czasami, jak celebrują jakieś wydarzenia w ich pokoju, zostawiają tu pełne flaszki*. - Oznajmił Soonyoung z podłym śmiechem.
- Chcesz może wina wytrawnego, Minghao? - Zapytał Junhui.
Pokręciłem głową.
- Nie piję.Junhui się zaśmiał.
- Oczywiście, że nie.- Ty również nie będziesz dzisiaj pić, Jun. - Soonyoung wstał by zabrać mu butelkę.
- Nie mów mi co mam robić.
- Minghao, powiedz mu co ma robić.
Wszyscy na mnie spojrzeli.
Zdawało się, że nawet Junhui, chce, żebym powiedział nie.
Więc powiedziałem.
- Nie pij.Junhui się uśmiechnął.
- No dobra. - Wrócił do nas rozbawiony i usiadł obok mnie. - Jest teraz w więzieniu. - oznajmił i wszyscy wiedzieliśmy o kogo chodzi.- Skąd wiesz? - Zapytał Chan.
- Moja mama zadzwoniła. Po sześciu miesiącach. Udaje, że ją to obchodzi, ale nie wiedziała, że tu jestem. Aż do wczoraj. - Oznajmił i pokręcił głową.
- Chan i ja idziemy dziś wcześniej spać. Chodź. - Powiedział nagle Soonyoung.
- Co? - Zapytał Chan zdziwiony.
- Tak. Wstawaj. - Powiedział i zaciągnął go do wyjścia.
Zanim wyszli, usłyszeliśmy jak Soonyoung powiedział;
- Gołąbeczki muszą być same, debilu.Junhui wybuchł śmiechem.
I na tym się skończyło. Cisza.
Nadal siedzieliśmy obok siebie, tyle, że nie mieliśmy za bardzo o czym rozmawiać.
- Jest coś za czym tęsknisz? - Zapytał nagle.
- Plaża. Bardzo tęsknię za plażą.
Junhui znowu się roześmiał.
- Nie, miałem na myśli jedzenie. Nie tęsknisz za jedzeniem czegoś?- W takim razie, nie.
- Wyobraź sobie, że nic nie ma kalorii i innych gówien tego typu.
- Czekoladowy pudding.
- Naprawdę?
- Tiaa.. to była rzecz, którą jadłem kiedyś bez przerwy, ale równocześnie, to przez nią przestałem jeść w ogóle.
- Czekoladowy pudding tutaj, jest naprawdę przesłodki. Dlaczego nie spróbujesz kiedyś?
Westchnąłem.
- Nie możesz kazać anorektykowi zjeść coś, co ma aż tyle cukrów.Jego uśmiech zniknął.
- Więc przyznajesz, że masz anoreksję? - Zapytał z dezaprobatą.Pokręciłem głową.
- Nie, to był tylko przykład..Pomachał głową.
- Minghao, chcę się napić. Chcę świętować. Mój tata zniknął na parę lat. Chcę zrobić imprezę. - Powiedział i wstał.- Powinniśmy zrobić jedną. - Potwierdziłem, a on pomógł mi wstać. - Pójść po Soonyounga i Chana i.. ?
- Nie, chcę być z Tobą. - Oznajmił i wziął mnie za rękę i zaprowadził do ławki. - Czekałem na ten dzień. - Otworzył butelkę - Jest jeszcze woda, jak chcesz. - Roześmiał się delikatnie. - Stuknijmy się kieliszkami.
- Ale my nie mamy kieliszków. - Rozejrzałem się.
- A kogo to obchodzi. Picie z gwinta jest najfajniejsze.
- Wyglądasz na szczęśliwego dzisiaj. - Uśmiechnąłem się.
- Bo jestem! - Wykrzyczał.
- Zdrowie.
- Zdrowie.
I jego butelka wina dotknęła mojej butelki wody, a razem z nimi nasze ręce.
Wziął głębokie łyki płynu, aż zabrakło mu powietrza.
- Chodźmy na skraj dachu, zobaczyć jak wygląda noc pod nami. - Powiedział półkrzykiem.A więc podeszliśmy do skraju i spojrzeliśmy w dół. Była noc, ale mimo to, ulice były tłoczne.
- Dlaczego czuję się wolny patrząc na nie? - Zapytałem. - W sensie, jesteśmy zamknięci w tym szpitalu, ale nadal czuję się niepodległy.Junhui pomachał głową.
- Wiem o co chodzi. Czuję się tak samo. - Wziął moją rękę i ścisnął ją delikatnie. - Dziękuję.- Za co?
- Za to, że istniejesz. - Wziął jeszcze jeden łyk, a ja się zarumieniłem.
- Zamknij się. - Powiedziałem, a on roześmiał się jak dziecko.
- Mówię prawdę, kotku.
- Powiedziałem zamknij się i nie jestem twoim kotkiem, debilu.
Tym razem roześmiał się głośniej.
- Jakim cudem jesteś tak słodki? - Szepnął.I pocałował mnie w policzek.
- Junhui, bardzo Cię przepraszam, ale nie jestem gejem. - Próbowałem wytłumaczyć, gdy nadal przywierał ustami do mojego policzka.
- Jesteś. Dla mnie jesteś. Jesteś, Minghao. -Powiedział i roześmiał się ponownie.
A ja dołączyłem. Bo miał rację.
- Twój śmiech jest śliczny, Minghao.- Twój śmiech również, Junhui.
A potem znowu pocałował mnie w policzek.
____
Flaszki* nie byłam pewna jak to zapisać, więc przepraszam, jeżeli zrobiłam błąd.
____________
Krótko, jak ja to widzę;
CZYTASZ
Station 11 ✓
FanfictionDwoje chłopaków ze zdiagnozowaną anoreksją i IED zakochuje się w sobie w szpitalu psychiatrycznym tłumaczenie książki @warukki o tym samym, wdzięcznym tytule. 01072016 - rozpoczęcie pisania oryginału 05052018 - rozpoczęcie tłumaczenia [Zakończona]...