vingt et un.

654 77 25
                                    

Junhui bardzo się cieszył, kiedy udało mu się usiąść obok mnie w autobusie.

- Gdzie teraz jedziemy? - Zapytałem go.

- Do Hongdae. 

- Po co?

- Będziemy jeść na mieście. - Wytłumaczył Junhui i się uśmiechnął.

Oh.

Wszyscy byli głodni, poza mną.

Praktycznie nic nie wiem o jedzeniu w tamtych knajpkach. Nie wiem, które ma najmniej kalorii.

- Kimbap. - Szepnął mi Mingyu do ucha z tylnego siedzenia.

- Co? - Zapytałem odwracając się w jego stronę. 

Wszyscy zajmowali się sobą, więc nikt nie zwracał większej uwagi na naszą rozmowę.

- Kimbap jest mniej konkretny, porównując wszystko, co sprzedają. - Wytłumaczył, a ja skinąłem głową. - Jesteś taki jak ja, wiem o czym myślisz. - dodał. 

- Co jeszcze? 

- Czekaj, daj mi pomyśleć.. hmm. Jakieś zupy albo owoce. Mają też soki bez konserwantów czy coś tego pokroju. - Oznajmił.

- Skąd to wszystko wiesz? - Zapytałem po chwili.

- Miałem szkołę blisko całej ulicy z knajpkami. Chodziliśmy tam na obiady. - Wytłumaczył.

- O czym rozmawiacie? - Wtrącił się Junhui.

- O niczym takim, Mingyu mówił właśnie o swojej szkole. - Wytłumaczyłem.

Junhui spojrzał w podłogę, widocznie się denerwując. 

- Wszystko w porządku? - Zapytałem.

- Tak, tak, jasne. Oczywiście.. wszystko okej. - Wymruczał cicho i nawinął na swoją twarz uśmiech. 

- Nie kłam. - Westchnąłem.

- Nie kłamię, po prostu muszę do toalety.. - Skłamał znowu i Mingyu się zaśmiał. - Nie śmiej się.Nawet jak nie rozmawiamy, mnie wkurwiasz, Mingyu. Co mu powiedziałeś? Konkretnie. - Uniósł się nagle, jak pies ze wścieklizną. 

- Już Ci powiedział, nic specjalnego. Że dookoła szkoły było dużo knajp. Przecież wiesz. - Uśmiechnął się podle Mingyu.

- Ty szma-.. - Zaczął Junhui, ale mu przerwałem. 

- Dlaczego 'przecież wiesz'? 

- Mingyu, przestań. - Jęknął niezadowolony Wonwoo i wszyscy byli zdumieni, że przysłuchiwał się konwersacji.

- Wonwoo, powinieneś mu oddać, kiedy-.. - Zaczął Mingyu.

- Po prostu przestań! - Krzyknął chłopak w odpowiedzi.

Mimo, że na twarzy Mingyu malował się grymas, zamilknął. 

- Co się właśnie stało? - Zapytałem Junhui'a, gdy się odwróciliśmy.

- Nic, po prostu.. nic. - Uciął.

Autobus się zatrzymał. Zobaczyliśmy ludzi idących w tym samym kierunku.

Gdy wyszliśmy, pielęgniarka powiedziała, że mamy godzinę i możemy pójść grupami, gdzie chcemy.

- Każda grupa potrzebuje pielęgniarki. - Oznajmił Soonyoung i rozejrzeliśmy się w poszukiwaniach.

- Ej, chłopaki, chodźcie ze mną i Joshem. - Wyrósł obok nas, nagle Jihoon.

- Joshem? - Zapytał Junhui.

Station 11 ✓Where stories live. Discover now