neuf. ✅

716 76 29
                                    

― Junhui, jesteś pijany? ― zapytałem, mimo iż odpowiedź była oczywista.

Nie próbował nawet odpowiadać.

Wziął mnie za rękę i zaprowadził na dach.
Po podłodze i ławce faktycznie walały się puste butelki.

― Skąd Ty je wziąłeś? Pogięło Cię? Co, jeśli pielęgniarki...

― Dlaczego zawsze musisz o nich pierdolić ― powiedział, kładąc mi rękę na ustach.

Odwróciłem głowę, by zrzucić ją z siebie.
― W takim razie, o czym mam mówić?

― Powiedz mi coś o sobie.

― Nie ma nic, co mógłbyś jeszcze o mnie usłyszeć.

― Oczywiście, że jest, koteczku.

― Przestań mnie tak nazywać.

A on tylko się zaśmiał. I powiedziałem mu. Wszystko.

Mój prawdziwy powód, dlaczego przeniosłem się do Korei; książki, które lubię czytać; muzykę, której słucham; jak bardzo lubię plażę i morze, a nawet o ludziach w moim liceum.

Był bardzo szczęśliwy, kiedy powiedziałem mu, że kocham tańczyć, i że uprawiam Breakdance od lat.

― Soonyoung też nieźle tańczy. I umie tworzyć choreografie ― podjął Junhui, po czym wyciągnął rękę z zamiarem wzięcia następnej butelki. Złapałem go za rękę zanim zdążył jej nawet dotknąć. Oboje byliśmy zdziwieni moją nagłą reakcją.

― Powiedz mi coś o sobie ― zaproponowałem.

Opowiedział o swoim młodszym bracie i mamie, którzy nadal mieszkali w Chinach i nie wiedzieli o jego pobycie w szpitalu. Mówił też o jego szkole i o tym, jak bardzo nienawidził matmy.

― A co z twoim tatą? ― zapytałem go, obawiając się jego reakcji, ale pozostał spokojny.

― Ostro mnie bił, gdy byłem mały. Szczególnie, gdy dostawałem złe oceny, ale przed innymi udawał, że był najcudowniejszym tatą na świecie. Sytuacja się pogarszała z każdym dniem, więc zacząłem wdawać się w bójki w szkole, by jakoś odreagować ― oznajmił i westchnął.

― To dlatego tu jesteś? Dużo osób tak robi, a niektórzy nawet uważają to za normalne. ― Zaśmiałem się.

― Przestań się szczerzyć i daj mi kontynuować. ― Jego głos nagle zrobił się stanowczy, więc się zamknąłem. ― Pewnego dnia, nie wytrzymałem i mu oddałem ― podjął ponownie, a mi aż dech zaparło. ― Ale jest jeszcze jedna rzecz, której nie powiedziałem pielęgniarkom czy doktorom. Jestem za bardzo przerażony, by to uczynić,, Minghao. 

Znowu to zrobił.
Junhui zaczął płakać.

― Co takiego? ― zapytałem, mimo iż byłem przekonany, że mi nie odpowie.

Ale mnie zaskoczył.

― Tej samej nocy, kiedy powiedziałem mu, że jestem gejem...on...― Zatrzymał się i zaczął szlochać głośniej.

A ja tylko siedziałem i słuchałem, w ogóle nie wiedząc co zrobić, jak zareagować.

Więc podsunąłem rękaw mojego swetra i otarłem mu policzki z łez. Robiąc to, nieustannie zwalczałem myśli w mojej głowie, które mówiły mi, że to było bardzo dziwne, nie w moim stylu. A jednak czułem, że może go to uspokoić.

Przestał płakać i zakończył historię, słowami:
― On mnie zgwałcił, Minghao. Mój tata jest homofobem, ale mnie zgwałcił, Minghao.

Pierwsze łzy zaczęły spływać również po moich policzkach i nie mogłem tego powstrzymać.

― Tak bardzo mi przykro, Junhui. Nie wiem, co powiedzieć...to po prostu... Boże. ― Zacząłem się jąkać, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie mi wyznał.

― A najgorszy jest fakt, że przychodzi tu bardzo często. Przychodzi mnie odwiedzić, a ja muszę widzieć jego twarz i to tak bardzo boli, Minghao.

Zaszlochał znowu, chowając twarz w dłoniach. A ja płakałem razem z nim.

― Musisz im powiedzieć. Tylko tak możesz zaprzestać to cierpienie. Kiedy im powiesz, nie będzie mógł cię więcej odwiedzać i będzie lepiej. ― Nie zdawałem sobie sprawy z tego, co właściwie mówiłem.

Ale on tylko pokręcił głową i powiedział, że jest za bardzo przerażony, by to zrobić.

― Oni mi nie uwierzą ― wyszeptał.

― Oczywiście, że uwierzą. Wprawdzie, będzie to trudne, ale później będziesz szczęśliwy.

Nastała cisza.
― Zrób to jeszcze raz, proszę.

― Co?

― Otrzyj moje łzy twoim swetrem. Proszę.

Więc to uczyniłem.

______
Kilka godzin minęło, a my nadal byliśmy na dachu, patrząc na widok, gdyż Seul z dołu wyglądał pięknie.

― Zrobię to, Minghao ― odparł nagle.

― Naprawdę? Powiesz im? ― Byłem w szoku.

― Tak, ale...

Wiedziałem. Zaplanował coś. Znowu.

― Musisz przybrać na wadze i jeść bardzo dużo, póki nie osiągniesz swojej bezpiecznej wagi.

― Spróbuję ― skłamałem, a Junhui to zauważył, ale nie podjął tematu.

― Zrób to dla hyunga, koteczku ― wydukał i wybuchnął śmiechem.

― Twój humor jest naprawdę zmienny, Junhui ― stwierdziłem i ja też wybuchnąłem śmiechem.

― Moje tabletki. O i jeszcze alkohol. ― Wskazał na butelki za nami. ― I co o tym uważasz? ― zapytał, gdy odwróciliśmy się z powrotem do scenerii.

― No właściwie, nie przepadam za alkoholem.

― Nie, debilu. Co uważasz o tym, że jestem gejem ― nakierował ze śmiechem.

― Och. Trochę tak podejrzewałem, ale nadal było to zaskoczenie.

― Wiedziałeś?

― Tak. Nie zdarza mi się często, że chłopak ze mną flirtuje.

Junhui pokręcił głową.
― Nie flirtowałem z tobą.

Teraz to ja się zaśmiałem.
― Zawsze dotykasz lub bierzesz mnie za rękę. Chciałeś zobaczyć moje ,,piękne oczy" w pokoju telewizyjnym i nazwałeś mnie koteczkiem dosłownie parę sekund temu.

Tym razem pomachał głową.
― Wygrałeś.

Zdecydowaliśmy się schować butelki i pójść do środka spać.

Próbując być tak cichym, jak tylko to było możliwe, poszliśmy wpierw do mojego pokoju.

― Dzięki. Za, no wiesz, wysłuchanie. To bardzo mi pomogło, by w końcu zacząć o tym rozmawiać ― wyszeptał, a na jego twarzy pojawił się drobny uśmiech.

I ja również się uśmiechnąłem.
― Nie ma problemu. Zawsze do twojej dyspozycji.

Junhui nagle zaczął się chichrać niepowstrzymanie.
― Wiesz, to zabrzmiało bardzo bardzo baardzo gejowsko.

― Utożsamiasz się z tym, więc... 

Starałem się postrzymać śmiech po tym, jak powiedział:
― Zamknij się, debilu.

Powiedzieliśmy do siebie dobranoc i rozeszliśmy się do pokojów.

Chan spał bardzo głęboko, mogłem nawet włączyć światło i się przebrać.

Zmierzając do łóżka, miałem jedną myśl, która nie dawała mi zasnąć.

Musisz przybrać na wadze i jeść bardzo dużo.

Station 11 ✓Where stories live. Discover now