Nic nie słyszałem o Junhui'u, ale powrócił Mingyu. I przez dwie sekundy w jakich nasze oczy się spotkały, miał najbardziej wkurzony wyraz twarzy, jaki kiedykolwiek widziałem na twarzy człowieka. Oczywisty był fakt, że jest na mnie zły i to rozumiałem. Ale nie miałem żadnej okazji, by wytłumaczyć mu wszystko i przeprosić. Powrócił do pokoju z Wonwoo, który nie pozwolił mu z nim porozmawiać.
Soonyoung i Chan też byli na mnie za to źli. Soonyoung wył cały czas o tym, jak to nasza grupa taneczna się rozpadła, a Chan był smutny przez problemy w naszej relacji. Chciałem to poprawić. Musiałem. Dla Wonwoo. Dla Soonyoung'a i Chana. Dla Mingyu. I dla siebie.
Dr Nam była jedyną osobą, która powiedziała, że moja decyzja była dobra. Najwyraźniej ocaliłem komuś życie. Ale prawdą pozostaje to, że straciłem ważnego przyjaciela i to było bardzo bolesne.
Jego nienawiść do mnie była tak ogromna, że jadał posiłki w pokoju z pielęgniarką obok zamiast chodzić na stołówkę, tylko dlatego, że nie chciał mnie widzieć.
Wiedząc o rzeczach, które mu zrobiłem, straciłem apetyt i miałem jeszcze więcej problemów z jedzeniem, które mi serwowali. Pielęgniarki zauważyły to bardzo szybko i postanowiły porozmawiać z Dr Nam. Jej pomysł by to wszystko naprawić był popieprzony.
Mingyu chciał wyskoczyć z siedzenia, gdy zobaczył mnie na sesji z Dr Nam.- Mingyu, pozostań na miejscu. Minghao, wejdź proszę. Naprawimy to razem. - Oznajmiła, a jej ręka wskazała mi puste krzesło obok Mingyu.
Usiadłem i patrzyłem tylko na Dr Nam. Byłem zbyt zawstydzony, by spojrzeć na Mingyu. Czułem, że on robił to samo, ale przez wściekłość.
- A więc, moim planem jest dwutygodniowy bootcamp*. Każdego dnia będziemy dyskutować o waszych problemach, waszych nawykach żywieniowych i jak to poprawić. Jeżeli zauważymy zmiany w przeciągu tych dwóch tygodni, obaj możecie opuścić szpital. - Wytłumaczyła i spojrzała na mnie przekonująco.
Nagle się podekscytowałem. Moje serce zaczęło bić szybciej. Uśmiechnąłem się delikatnie. Mogłem opuścić to miejsce za dwa tygodnie. Z Mingyu. W końcu. Moje szczęście dało mi wystarczająco pewności siebie, by spojrzeć na Mingyu. Nie miał żadnej ekspresji na twarzy, co wydawało się czymś lepszym niż ciągła złość.
- Te dwa tygodnie nie będą proste. Będziecie musieli stanąć twarzą w twarz z wieloma wyzwaniami i rozmawiać o tematach które być może będą dla Was trudne. I nie oczekujcie kompletnego wyleczenia po wyjściu. Nadal będziemy się spotykać na terapii raz na tydzień. - Dodała.
- Ja wchodzę. I przyrzekam pracować ciężko. - Powiedziałem i skinąłem głową.
- Och, oczywiście, że będziesz. - Mruknął Mingyu.
- Mingyu, proszę. Pierwsza sesja będzie dotyczyła tego, co pomiędzy wami zaszło parę dni temu. - Dr Nam odchyliła się do przodu i spojrzała na Mingyu.
- Nie ma o czym gadać. - Jego głos się podniósł i zaczął się trząść.
- Jest wiele rzeczy. Domyślam się, że nie pozwoliłeś nawet Minghao wytłumaczyć, co zaszło? - Dr Nam zasugerowała, a Mingyu skinął głową.
- Okej, zacznijmy od tego w takim razie. Minghao powiedz co myślałeś, kiedy opowiadałeś mi o wszystkim związanym z Mingyu. - Ponownie się oparła o krzesło.
Skinąłem głową.
- Więc, na początku chciałbym przeprosić. Nie chciałem Cię tu sprowadzać z powrotem. Nie myślałem nawet o tym, co mówiłem, a powinienem. Ale po rozmowie z Dr Nam, przyznaję, że cieszy mnie to, że wróciłeś-..Mingyu wszedł mi w słowo.
- Więc możesz porównywać mnie do siebie i czuć się w ten sposób lepiej ze sobą, bo jestem o wiele bardziej poniszczony niż Ty.- Nie, wcale nie. Chcę, abyś wyzdrowiał, słowo. Zaczęliśmy tę przygodę razem i mimo iż nasze drogi są inne, widzę, że jeszcze nie dotarłeś do mety. W tym momencie jesteś na jej najtrudniejszym fragmencie i nie wyobrażasz sobie powrotu i okłamywania innych w ten sposób. Naprawdę musisz podjąć środki. I tak samo jest ze mną. Wierzę w Ciebie, Mingyu. Leczmy się razem. - Powiedziałem i wymusiłem zatrzymanie łez, bo nie mogłem zacząć płakać w tym momencie. - Powinieneś wiedzieć - Kontynuowałem - Że nie spotkałem osoby, która rozumiałaby mnie i moje problemy lepiej niż Ty. Wspierałeś mnie i dawałeś cudowne rady. Bez Ciebie nadal czułbym się jakby nikomu na mnie nie zależało, skoro i tak nikt nie rozumie moich problemów. Więc ten cały bootcamp z Tobą, to jedyny sposób, w jaki mogę coś zdziałać.
Mingyu pokiwał głową i zamknął oczy.
- Dziękuję, Minghao. Naprawdę musiałem usłyszeć te słowa w tym momencie. - I w końcu słaby uśmiech zagościł na twarzy Mingyu. A to sprawiło, że też się uśmiechnąłem. - Mimo to, bądź ostrożny i nie wzbudzaj zazdrości Wonwoo takimi romantycznymi rzeczami. - Zaśmiał się i ponownie dołączyłem.- Nie, nie martw się, nadal kocham-.. - Zatrzymałem sam siebie. Poczułem się jakbym zakrztusił się swoimi słowami.
- Nie, kontynuuj Minghao. Spróbuj znaleźć słowa i powiedz co do niego czujesz. - Dr Nam wtrąciła, a Mingyu zawtórował jej, kiwając głową.
Niego. Moje uczucia do niego. Junhui. Moje uczucia do Junhui'a. Mój umysł zamieniał się w chaos za każdym razem, kiedy o nim myślałem. Junhui. Moje policzki się zaczerwieniły.
- Przepraszam. - Szepnąłem. - Chyba nie potrafię.
bootcamp* wg wikipedii (ang. obóz dla rekrutów - lecz proszę się nie sugerować) - rodzaj treningu na świeżym powietrzu, która wywodzi się z metodologii amerykańskich treningów wojskowych. - tutaj: seria sesji terapeutycznych w określonym gronie o określonym temacie, godzinie i dacie.
CZYTASZ
Station 11 ✓
FanfictionDwoje chłopaków ze zdiagnozowaną anoreksją i IED zakochuje się w sobie w szpitalu psychiatrycznym tłumaczenie książki @warukki o tym samym, wdzięcznym tytule. 01072016 - rozpoczęcie pisania oryginału 05052018 - rozpoczęcie tłumaczenia [Zakończona]...