cinquante huit.

406 39 10
                                    

To była nasza druga randka z Junhui'em od kiedy oboje zostaliśmy wypuszczeni ze szpitala. Postanowił odwiedzić mnie w domu. Nie powiedział mi nawet, kiedy tu będzie, gdyż obiecałem mu, że będę w domu cały dzień.
Więc kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi o dziewiątej nad ranem i otworzyłem drzwi w piżamie oraz przemęczonymi oczami, dostałem w odpowiedzi śmiech Junhui'a, który trwał minuty.

- Myślałem, że mama zapomniała kluczy. - Wymamrotałem i go wpuściłem do środka. Przytulił mnie i pocałował w policzek.

- Sorki, tak bardzo za Tobą tęskniłem, że nie mogłem czekać ani chwili dłużej, by Cię zobaczyć. - Szepnął mi do ucha, podczas tulaska, a ja wtuliłem twarz w jego szyję.

- Może zjemy razem śniadanie? - Zapytałem i wpuściłem go do kuchni.

- Pewnie, umieram z głodu. Nie tylko przez jedzenie. - Uśmiechnął się w swój zboczony, typowy dla siebie sposób, a ja odepchnąłem go na żarty.
Otworzyłem lodówkę i oboje spojrzeliśmy do środka.

- Mama myślała, że przyjdziesz popołudniu, więc uszykowaliśmy obiad. Kuchnia chińska, bo powiedziałem jej, że ją lubisz. - Oznajmiłem, a on od razu wziął talerze.

- Nie jestem pewien, czy będę tu jak przyjdzie, więc przekaż jej, że ją kocham. - Odparł, a ja zamknąłem lodówkę, śmiejąc się z jego słów.
Uszykowaliśmy jedzenie i poszliśmy do salonu, by tam go zejść. Junhui opowiadał mi śmieszne historie z wytwórni, a ja mu nieco więcej o bootcampie z Mingyu. Jadłem spokojnie, bez żadnej myśli, dotyczącej kalorii. Nawet nołożyłem sobie ryżu. Skupiałem się tylko na żartach i opowieściach Junhui'a. To było cudowne. Czułem się wolny.

- Jak Ci smakuje? - Zapytałem go, a on skinął głową z szerokim uśmiechem. Jego buzia była zapełniona jedzeniem mamy, więc nie mógł mówić. - Ucieszy się, jak to usłyszy. - Skomentowałem. Jego uśmiech stał się jeszcze szerszy, gdyż wziął kolejnego ogromnego gryza. - Okej, zwolnij trochę. - Zaśmiałem się i zauważyłem, że zapomnieliśmy o piciu. Szybko poszedłem do kuchni, by wziąć butelkę wody i dwie szklanki.

- Chciałbym zobaczyć Twój pokój. - Pojawił się nade mną Junhui z brudnymi naczyniami i zadziwił mnie cichym się pojawieniem.

- Okej, w porządku. - I zaraz po wypiciu wody, weszliśmy do mojego pokoju.

- Posprzątałeś tu specjalnie, bo miałem przyjść? - Zapytał mnie, siadając na moim łóżku.

- Nie, systematycznie tu sprzątam. Nie tak jak Ty. - Oznajmiłem, wytykając mu język.

Junhui udał, że moje słowa go zraniły i odchylił się do tyłu tak, że położył się na moim łóżku.

- Chodź tu. - Jego głos był cichy. Poklepał materac rękami. Podszedłem bliżej i usiadłem obok niego. Jego ręce potoczyły moją talię i pociągnęły w stronę Junhui'a. Nigdy się z nim tak nie przytulaliśmy. Jego ręce mocno opinały moją talię, a głowa spoczęła na jego klatce piersiowej. Moje nogi pomiędzy jego. Jego ciepłe ciało mnie uspokajało. - Tęskniłem za Tobą tak bardzo. - Szepnął ponownie.

- Ja za Tobą też. - Odszepnąłem i poczułem, jak Junhui całuje mnie w czubek głowy. - Kocham Cię. - Dodałem, czując jak jego uchwyt staje się jeszcze mocniejszy.

- Ja Ciebie też. - Odpowiedział i pocałował mnie ponownie.

Tym razem poruszyłem głową, by na niego spojrzeć i zaraz później go pocałowałem. Zobaczyłem, jak szybko zamknął oczy, więc zrobiłem to samo. To było za dobre uczucie. Posiadanie go z powrotem. Zdawało się to nieprawdziwe, by go całować ponownie. Pocałunki stawały się dłuższe za każdym razem, a nasze ręce odważniejsze. Dotykaliśmy się nawzajem wszędzie i nie mogliśmy przestać.

Junhui nas odwrócił, a więc był na mnie. Jego usta dotykały mojej zimnej szyi. Westchnąłem ciężko. Jego pocałunki były gorące, tak samo jak jego ręce zmierzające pod moją koszulkę. Nigdy nie dotykał mojego nagiego ciała. Ściągnął moją koszulkę i teraz już jego usta dotykały mojej klatki piersiowej. Odchyliłem głowę do tyłu. Moje ręce znikały w jego włosach.

- Tak bardzo Cię chcę. - Szepnął.

Mogłem tylko machać głową. Moje oczy były nadal zamknięte, aż do kiedy poczułem jego rękę na moim policzku.

- Ty też tego chcesz? - Zapytał mnie, a ja odpowiedziałem ,,tak".

- A Ty? Jesteś tego pewien? - Nie chciałem wprost mówić o jego tacie, ale wiedział co mam na myśli.

- Tak, jestem pewien. Dzięki, że pytasz. - Odparł i pocałował moje czoło.

- Okej. - Szepnąłem.

- Okej. - Odszepnął.

W następnej sekundzie jego bluza też była na podłodze i pozwolił moim rękom podróżować po jego ciele. Było za piękne. Moje ręce były wszędzie. Dotykałem jego ramion, rąk, klatki piersiowej, aż do kiedy zatrzymały się na zapięciu od spodni.

- Dajesz. - Odparł, kładąc ręce na moich spodniach. Pomogliśmy sobie zdjąć spodnie i bieliznę. Widok Junhui'a całkowicie nagiego przede mną, sprawił, że poczułem coś, czego nigdy wcześniej nie czułem. Byłem nieśmiały, ale też go chciałem. Bałem się, ale musiałem poczuć się dobrze tak szybko, jak to tylko możliwe. Junhui wyglądał, jakby czuł to samo.

- Kocham Cię tak bardzo. - Powiedział, gdy jego ręce mnie dotknęły i sprawiły, że przeszedł mnie dreszcz.

- Kochaj mnie teraz, Junhui. Błagam. - Brzmiałem jakbym był napalony, a Junhui chyba to lubił. Uśmiech formował się na jego twarzy.

- Okej. - Odpowiedział.

- Okej. - Powtórzyłem.

I wtedy właśnie Wen Junhui kochał się ze mną.

Station 11 ✓Donde viven las historias. Descúbrelo ahora