quarante deux.

434 59 14
                                    

- Biorąc pod uwagę Twoją wagę, nie możesz już więcej tańczyć z Twoją grupą przez jakiś czas. Naprawdę mi przykro. - Zaczęła tymi słowami sesję, Dr Nam. Siedziałem na krześle, czując jak moje kolana słabną. Westchnąłem i przygotowałem się do wstania, ale wylądowałem z powrotem na krześle.

- To nie fair. - To było jedyne co byłem w stanie powiedzieć w tamtym momencie, ale Dr Nam tylko westchnęła.

- Nie tym razem. Za dużo ruchu w Twoim przypadku, jest naprawdę niebezpieczne. Nie możesz się dużo ruszać, dopóki Twoja waga się nie polepszy, jak i Twoja głowa. - Oznajmiła Dr Nam i znowu przeprosiła.

- To i tak nie fair.

- Minghao, to tylko na pewien okres czasu. Twoja waga bardzo się obniżyła ostatnio i mamy powody uważać, że to przez straszny wycisk, jaki sobie urządziliście, kiedy trzy osoby do Was doszły. Jeżeli będziemy współpracować, czas również będzie pędzić szybkiej i z powrotem do nich dołączysz. To tylko parę tygodni. - Dr Nam miała rację. Jeżeli przyznałbym się do moich problemów i spróbował z nimi walczyć, to wszystko by się skończyło o wiele wcześniej. Czułbym się o wiele lepiej. Ale nie mogę. Nie ważne jak trudna jest dana sytuacja, po prostu nie mogę.

- Nie wiem. - Odpowiedzieć dłużej było w tym momencie za trudno.

- Czego nie wiesz? - Zapytała Dr Nam i uśmiechnęła się do mnie miło.

- Nie wiem, co począć. Mam blokadę w głowie, której nie mogę po prostu zniwelować. - Przyznałem i Dr Nam skinęła głową.

- Co to za blokada? - Kontynuowała z pytaniami, jak zawsze.

- Blokada, która mówi mi złe rzeczy, kiedy jem lub kiedy mam normalne myśli o jedzeniu. - Tym razem to ja westchnąłem.

- To dlatego tu jesteś. To jest to, nad czym musimy popracować, Minghao. Nie możesz tylko czekać, aż ta blokada zniknie, albo gorzej, robić tego, co ona Ci każe robić. Musisz robić, co w Twojej mocy, by ją przełamać. I właśnie po to tu jestem, żeby Ci w tym pomóc. I Twoi przyjaciele również.
Ostry ból przeszedł mi głowie, gdy tylko przypomniałem sobie słowa Soonyoung'a. Czy oni naprawdę chcą mi pomóc? Po tym wszystkim, co powiedział nawet nie godzinę temu?

- Zdaje się jednak, że to nie działa. - Stawałem się coraz bardziej niecierpliwy.

- Działa. Bardzo powoli. Bardzo trudno jest zobaczyć różnice zachodzące w swoim własnym ciele. Zaszłyby szybciej, gdybyś próbował mocniej. A oboje wiemy, że potrafisz. - I tymi słowami cały pokój stał się cichy, a ja nadal przechodziłem przez tą konwersację w głowie. Patrzyła na mnie i wiedziała, o czym zamierzam myśleć. I dała mi na to czas. Dopóki zacząłem płakać.

Opuściłem salę z paroma chusteczkami w rękach i z zaczerwienionymi, opuchniętymi oczami. Soonyoung i Junhui siedzieli na moim łóżku, mając energiczną konwersację z Chanem.

- Kiedy Minghao, Wonwoo, Mingyu i Jihoon dołączą do nas po kolacji, możemy im powiedzieć dobre wieści. - Wykrzyczał Soonyoung. Mogłem zobaczyć jego ekscytację i szczęście, aż do kiedy się odwrócił i zobaczył, że wchodzę. Jego uśmiech nagle gdzieś uciekł i z powrotem odwrócił się do innych. Bez zbędnych słów, usiadłem obok Chana i spojrzałem na Junhui'a.

- Powinniśmy mu teraz powiedzieć? - Głos Chana również był pełen ekscytacji. Podskakiwał na łóżku.

- Nie, powinniśmy poczekać do kolacji. Chcę zobaczyć wszystkie reakcje od razu. Zawał będzie, to pewne. - Powiedział Junhui, Soonyoung się z nim zgodził.

Chan się zaśmiał.
- Nikt nie zejdzie na zawał tak, jak Ty.

I reszta zawtórowała z nim.

- Czemu płakałeś? - Zapytał nagle, gdy dobry humor zniknął.

- Uhm, Dr Nam jest dobra w nakłanianiu Cię do mówienia o rzeczach, które są dla Ciebie trudne, więc trochę popłakałem. - To nie było takie całkiem kłamstwo. Po prostu nie mogłem mu powiedzieć, że nie mogę już tańczyć z nimi. Tym bardziej Soonyoungowi, byłby bardzo zły.

- Och prawda, jest w tym naprawdę dobra. - Przyznał Junhui i wziął mnie za rękę, jako rodzaj wygody. I wtedy mnie to uderzyło. Fala zrozumienia i emocji. Byłem głupi, że o tym zapomniałem.

On był powodem. Powodem, z którego zapomniałem o blokadzie w mojej głowie. Powodem, mojej zmiany na lepsze. Był powodem, z którego mogłem wyglądać przez tę blokadę i patrzeć na lepszy dla mnie świat. Był powodem, z którego badal mogłem się śmiać, czuć szczęście i miłość, nawet, jeżeli tył mojej głowy nadal był przepełniony okropnymi myślami. Był powodem, dla którego chciałem żyć.

Wen Junhui. Wen Junhui był powodem, dlaczego chciałem zmiany. I czułem się źle z faktem, że o tym zapomniałem.
Czułem się głupi, że zapomniałem tej jednej rzeczy, będącej również wszystkim w mojej głowie. Jego oczy, uśmiech, głos, dotyk, a nawet pieprzyk nad jego ustami. Mogłem zapomnieć o blokadzie, gdy o nim myślałem. I nagle mogłem zaakceptować te wszystkie kiepskie poematy czy nowele o konkretnej osobie, którą kochali. Nienawidziłem ich, pogardzałem nimi, bo nie mogłem zrozumieć tych uczuć. Nie mogłem uwierzyć, że były one prawdziwe. I moje serce biło jak szalone, gdy myślałem o Wen'ie Junhui'u będącym tą osobą dla mnie. Mogłem dla niego pisać te kiepskie poematy. Mogłem napisać o nim całą książkę. Tylko przez miłość, którą rozumiałem i miłość, którą do niego pałałem.

- Minghao? Hej, nie bądź cały czas w obłokach i chodź z nami. Już kolacja. - Głos, który kochałem się pojawił, kiedy byłem zdezorientowany.

- Och, pewnie. - Uśmiechnąłem się, wstałem, wziąłem go za rękę i razem wyszliśmy z pokoju.

Station 11 ✓Where stories live. Discover now