cinquante neuf.

365 47 17
                                    

To był mój pierwszy raz w kafeterii z Soonyoungiem, Mingyu przede mną oraz Junhui'em obok. Oglądałem sobie, jak wszyscy popijali swoje napoje. Cieszyłem się, widząc ich tam. Tym bardziej, że teraz miewali się lepiej. Mogłem ich w końcu zobaczyć.

- Minghao, wiem, że dobrze wyglądam, ale nie musisz się tak na mnie cały czas gapić. Pij herbatę. - Zażarłował, wzdychając Soonyoung, co sprawiło, że wszyscy się zaśmialiśmy.

- Przepraszam, po prostu cieszę się, że Was widzę. Szczególnie, że trzy tygodnie temu Was też wypisali. - Powiedziałem, przez co się uśmiechnął.

- Wiem, cudowne uczucie. Śpisz we swoim łóżku, tańczysz kiedy tylko zechcesz, wychodzisz z przyjaciółmi. Prawie zapomniałem jak lubiłem te wszystkie rzeczy przez szpital. Mama nie chce o tym za dużo rozmawiać. Nie chce, żeby ludzie wiedzieli, że jej syn potrzebował pomocy. - Odparł, po czym przewrócił oczami, zanim wziął następny łyk.

- Ale my nie mamy nic przeciwko temu. - Skomentował Mingyu. - Przekonaliśmy się przecież, że jesteś nienormalny.

Znowu się zaśmialiśmy, a Soonyoung delikatnie uderzył Mingyu w ramię.

- A co z Chanem i Wonwoo? Wszystko z nimi okej? - Zapytał Junhui, a ja zwróciłem w jego kierunku głowę, by na niego spojrzeć. Tylko parę dni minęło od naszego pierwszego razu. To wydawało się takie nieprawdziwe, że rumieniłem się za każdym razem jak Junhui droczył się o to ze mną.

- Z Wonwoo też jest dobrze. Rozmawialiśmy przez telefon ostatnio. Powiedział, że stara się jak tylko może, żeby jego stan się polepszył i mógł mnie znowu zobaczyć. - Odpowiedział Mingyu, a jego policzki się zaczerwieniły.

- Z Chanem też jest okej. Nadal ma wiele trudności i obiecałem mu, że będziemy mu mówił na bieżąco wszystko, co się z nami dzieje. Więc nie zapomnijcie do niego zadzwonić. - Soonyoung uniósł palec w górę.

Skinęliśmy głową, po czym kontynuowaliśmy picie i rozmowy o tym, za czym tęskniliśmy w szpitalu i w świecie na zewnątrz. Mingyu znowu zaczął piec. Tym razem jednakże, pozwolił sobie na próbowanie ciast. Był dumny ze swoich prac.

- A co z Tobą, Soonyoung? Wiem, że wypuścili Cię pięć dni temu, ale co robiłeś do tego czasu? - Zapytałem go, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.

- Wiesz, spotkałem się z Jihoonem parę dni temu i porozmawiałem z nim. Naprawdę chciał, żebym też poszedł na przesłuchanie do wytwórni, w której trenuje. Zatem poszedłem. Więc domyślam się, że zobaczymy się w następnym tygodniu. - Jego uśmiech się powiększał po każdym słowie.

- Serio? Będziesz z nami trenować? To cudownie! - Nie mogłem ukryć swojej ekscytacji i pochyliłem się przez stół, żeby go uściskać.

- Ta, dzisiaj rano dostałem e-mail'a, że się dostałem. - Odparł z dumą.

- Cudownie. Teraz nasza czwórka-..- Zaczął Junhui.

- Masz na myśli piątka. - Przerwał mu Mingyu.

I ponownie krzyknęliśmy z ekscytacji.
- Ty też? Mój Boże, to cudownie. - Junhui musiał się zaśmiać, gdy gratulowaliśmy obojgu.

I spotkaliśmy się też tydzień później. Był to również mój pierwszy raz w wytwórni jako trainee. Zobaczyłem też dwóch kolegów Junhui'a i dwóch chłopaków z przesłuchania. Przedstawili się jako Seungkwan i Seokmin. Wydawali się ogromnymi ekstrawertykami. Naprawdę podobała mi się atmosfera. Zaczęliśmy od rozgrzewki i to przypomniało mi o tym, co Soonyoung nas nauczył w szpitalu. Zacząłem porównywać salę treningową do naszej starej. Była większa i miała lepsze oświetlenie. Lustro nie było aż tak zabrudzone i też ogromne. Był tam wielki głośnik w kącie i nawet mała sofa. Ściany miały odcień jasnego zielonego.

- Xu Minghao.- Ktoś wyrwał mnie z moich myśli. Instruktor tańca spojrzał na mnie ze znudzeniem. - Proszę, skup się. - Dodał, po czym kontynuował swoje ruchy. Uczyliśmy się trudnego tańca i ledwo mogłem nadążyć. Już po czterdziestu minutach moja grzywka była przesiąknięta potem i słyszałem bicie serca w uszach. Rozejrzałem się dookoła. Junhui i Soonyoung z łatwością podążali za nauczycielem. Każdy ich ruch wydawał się idealny i niespecjalnie dla nich trudny. Mingyu też nie mógł złapać tchu, ale nadal rósł w siłę.

Złapałem kontakt wzrokowy z Junhui'em przez lustro i natychmiast się przeraził. Odwrócił się, a ja delikatnie skinąłem głową i uśmiechnąłem się by zasygnalizować, że jest w porządku. Ale nie było i Junhui to zauważył.

- Nauczycielu. - Odparł. - Możemy prosić o krótką przerwę?

Nauczyciel zatrzymał się i rozejrzał się na chwilę. Spojrzał na mnie, po czym westchnął i zgodził się na pół godziny przerwy. Od razu położyłem się na podłodze i zamknąłem oczy. Starałem się uspokoić moje serce.

- Wszystko w porządku? - Junhui położył mi rękę na czole, przez co otworzyłem oczy. Jego oczy były brązowe, delikatne i spokojne. Zatem ja też się trochę uspokoiłem. Skinąłem ponownie i usiadłem.

- Pierwszy raz jest zawsze trudny. I przy tym pecha zaczynać z tą skomplikowaną i szybką choreografią. Trzymaj się, przejdziesz przez to i będzie o wiele lepiej. - Kolega Junhui'a, Seungcheol poklepał mnie po ramieniu z lekkim uśmiechem, po czym poszedł się czegoś napić.

- Seungcheol jest bardzo miły. Wszyscy już wiemy, że będzie liderem, jeżeli kiedyś trafi do jakiejś grupy. Jest pomocny i można mu zaufać. Jest też dobrym przyjacielem. I ma rację. Też tak miałem, jak przyszedłem. Po paru tygodniach będzie łatwiej. Musisz też pamiętać, że nadal masz niższy od nas współczynnik calorii. Więc szybciej się męczysz. Nie bądź na siebie zły. - Powiedział Junhui i uszczypnął mi policzki. Oboje się baliśmy reakcji wytwórni, gdybyśmy powiedzieli, że ze sobą chodzimy. Więc zdecydowaliśmy utrzymać to w tajemnicy. Pragnąłem go pocałować, ale musiałem to zaakceptować.

Rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem drugą część sali, gdzie chłopak się mocno pocił i oddychał głęboko. Chłopak się odwrócił i też mnie zauważył. Seungkwan się zaśmiał, gdy mnie zobaczył, a ja to odwzajemniłem.

Station 11 ✓Where stories live. Discover now