seize.

696 73 54
                                    

Obudziłem się.

Junhui wczoraj pocałował Cię w policzek.

To była jedyna rzecz, jaką zapamiętałem.

Moja głowa okropnie bolała, czułem się chory.

- Dzień dobry, pijaczku. - Powiedział Chan, aczkolwiek zdawało mi się, że krzyczy.

- Nie krzycz Chan, proszę. - Zawyłem jak poparzony.

Zaśmiał się, robiąc ból nie do zniesienia.

- To normalne. Każdy z nas kiedyś ma kaca. - Oznajmił w uśmiechu.

- Kaca? - Wykrzywiłem się i pokręciłem głową.

- Tak, Hyung. Ostatniej nocy, Jun dosłownie targał Cię tutaj siłą - Powiedział i parsknął pod nosem, a ja opadłem na łóżko ponownie.

- Nie kłam.

- Czekaj no. Sprowadzę go tu, powie Ci dokładnie to samo. - I wyszedł.

I wrócił z Junhui'em i Soonyoung'iem.

- Powiedzcie mu, co się stało. - Rozkazał, wskazując na mnie.

- No więc.. po rozmowach i innych takich.. też zacząłeś pić. Po prostu wziąłeś mi flaszkę. Nie mam pojęcia czemu. - Oznajmił Junhui i wszyscy zbliżyli się do mojego łóżka.

- Powinieneś mnie powstrzymać. - Westchnąłem ciężko.

- Próbowałem. Ale uciekłeś i biegałeś tak po całym dachu, aż w końcu się zmęczyłem. No i oczywiście cały czas chichrałeś się jak dziecko, to było takie słodkie, że nie miałem serca tego przerywać. - Dokończył, a Chan znowu się zaśmiał.

- Minghao chichrający się jak dziecko, wow. - Rzucił.

- Zamknij się. - Powiedziałem, ale i tak się uśmiechnąłem.

- W każdym razie, mogę powiedzieć pielęgniarkom, że się przeziębiłeś. Przyniosą Ci jedzenie i lekarstwa. Je możesz wyrzucić. W sensie, lekarstwa, nie jedzenie. - Wtrącił Junhui.

- Bardzo się troszczysz o swojego chłopaka, Jun. - Rzucił tym razem Soonyoung.

- Nie jestem jego chłopakiem. - Usprawiedliwiłem się, kręcąc głową.

- Jeszcze. - Dodał Junhui, szeptem.

- Hej! Słyszałem to, idioto! - Krzyknąłem, ale ściszyłem się, gdy poczułem nadchodzącą falę bólu.

Ale oni tylko się zaśmiali i odwrócili, z zamiarem wyjścia.

- Gdzie idziecie, do jasnej ciasnej.. ?

- Na śniadanie - Oznajmił Chan, machając mi na do widzenia.

Nawet nie sekundę później, do mojego pokoju weszła pielęgniarka i położyła mi tacę z jedzeniem na stoliczku, po czym wyszła.

Jeżeli tak to wygląda, mogę być chory nawet codziennie. Wziąłem jedzenie i wyrzuciłem je do kosza na śmieci Chana, wśród jego nieudanych rysunków, chusteczek i innych rzeczy.

Usiadłem zatem na łóżku, z pustym talerzem w dłoni. To był błąd. Zauważą. Zacznie śmierdzieć. Ukażą mnie faszerując mnie jedzeniem, czy czymś w tym stylu.

Westchnąłem i zamknąłem oczy, by się uspokoić.

- To był bardzo dobry pomysł, Minghao. - Powiedział ktoś, sprawiając, że omal nie krzyknąłem.

Otworzyłem oczy i zobaczyłem Mingyu, a za nim, Wonwoo.

- Dr. Nam powiedziała, że nie masz ze mną spędzać czasu, Mingyu. - Odparłem.

Station 11 ✓Where stories live. Discover now