🏰 𝙿𝚁𝙾𝙻𝙾𝙶𝚄𝙴 🏰

2.5K 96 67
                                    

1 września 2016

Kim Namjoon

Znaleźliśmy się w Wielkiej Sali gdzie już uczniowie z innych klas siedzieli oczekując rozpoczęcia uczty powitalnej. Większość nie zwracała uwagi na nas albo patrzyła na nas z lekkim znudzeniem. Nie dziwiłem się. Co roku musieli czekać i wysłuchiwać jak po kolei pierwszoroczni są wyczytywani i przydzielani do domów. Większość zapewne nie zapamięta nawet połowy nowoprzybyłych do ich domów. Dla nich będą tylko kolejnymi pierwszorocznym póki nie dołączą do drużyny Quidditcha lub nie zabłysną w innej dziedzinie. Jeżeli się tak nie stanie zostaną wymazani ze wspomnień kolejnych pokoleń.

Ja się tym nie przejmowałem. Mama od zawsze powtarzała, że okres szkolny powinienem poświęcić nauce, a potem wykazać się zdobytą wiedzą i doświadczeniem. Sama była mugolską nauczycielką, która nie mogła przeboleć, że nie będzie mogła uczyć własnego syna. No cóż… mogła nie zakochiwać się w czarodzieju. Tak, byłem półkrwi i to dzięki ojcu poznałem świat magii. Tata ciągle powtarzał, że wyrosnę na świetnego czarodzieja, ale od początku na to się nie zapowiadało. Nie wykazywałem, żadnych magicznych zdolności i oboje myśleli już, że po prostu będę charłakiem, ale w wakacje przed moimi dwunastymi urodzinami moja moc ukazała się. Mimo rocznego opóźnienia pozwolono rozpocząć mi naukę w Hogwarcie. Dlatego byłem jedynym dwunastolatkiem wśród pierwszorocznych.

Tata twierdził, że to przez białaczkę na którą byłem chory gdy byłem mały moje magiczne zdolności wystąpiły później. To rzeczywiście mógł być powód, więc przy tym zostaliśmy nie roztrzepując tego na części pierwsze. Większą uwagę poświęciliśmy cieszeniu się z otrzymanego listu z Hogwartu. Tego samego dnia udaliśmy się na Pokątną gdzie zakupiliśmy wszystkie potrzebne rzeczy, a na kolej odprowadził mnie ojciec. Mama pożegnała się ze mną w domu, bo nie mogła przekroczyć bariery prowadzącej na peron 9¾. 

A teraz byłem już w zamku i zaraz miałem poznać swój przydział. Widziałem jak inni stresują się doborem do domów, ale ja nie. Tiara przydzielała ludzi względem cech charakterów, więc nie mogłem wpłynąć na jej decyzję. A może i mogłem, ale nie planowałem tego robić.

— Kim Namjoon! — zostałem wywołany przez jakiegoś nauczyciela, który wydawał się być przejęty nowymi twarzami. Do wszystkich uśmiechał się serdecznie i z radością nakładał kolejnym uczniom kapelusz na głowę. Usiadłem na stołku stojącym pośrodku sali i wysłuchałem się w głos Tiary Przydziału.

—  Ach, wysoki poziom inteligencji jak na tak młodego chłopca… spokój i opanowanie i och… chęć do nauki. Tak rzadko spotykana w dzisiejszych czasach… Mam dla ciebie idealne miejsce. Ravenclaw! — zawołała tiara, a ja razem z jej werdyktem ruszyłem w stronę stołu swojego nowego domu. Zostałem tam przywitany przez kilka osób koło których siedziałem i poinformowany, że w razie problemów mogę się do nich zgłosić. Tiara wiedziała gdzie mnie przydzielić…

Kim Seokjin

Wielka Sala była naprawdę przepiękna. Wiem, że jej wystrój nie zmienił się od czasów Bitwy o Hogwart (a nawet i wtedy nie zmieniono za wiele) ale i tak zapierała dech w piersi. Przynajmniej kiedy widziało się ją pierwszy raz. Kamienne ściany na której zawieszone były herby domów, sufit zaczarowany w taki sposób, że było widać niebo. Nie było lewitujących świec, ale za to wszędzie można było zauważyć świetliki, które tańczyły wśród gwiazd sprawiając, że nie można było oderwać oczu. Była to naprawdę piękna magia.

Oderwałem wzrok od wystroju i skupiłem się na uczniach. Można było zauważyć, że przewagę stanowiła angielska część uczniów, ale mogłem zauważyć również wiele osób innego pochodzenia. Widok azjatów wśród stołów i pierwszorocznych był naprawdę pocieszający. Nadal zdarzały mi się wpadki w wymowie angielskich wyrażeń i nie chciałem być przez to wyśmiany. Nie raz moja mama przez swoje pochodzenie psuła zaklęcia. Akcentacja była bardzo ważna, a mi z nią nie było po drodze. 

2 Cool 4 Skool ✓Where stories live. Discover now