Oszustwo w Dobrej Sprawie

65 7 63
                                    

(Perspektywa Stacy)

Ja kiedyś dostanę załamania nerwowego albo zamorduję kogoś przez Karola. Dosłownie, oszaleję, zabiję go, zwariuję, postradam zmysły i wsadzą mnie do szpitala psychiatrycznego. Akurat wtedy jeszcze nie było szpitali psychiatrycznych dla Nadnaturalnych, więc by wsadzono mnie do jakiegoś gównianego ludzkiego lub posłano do Piekła, gdzie opieka psychiatryczna to jakiś żart. Obie opcje były równie złe dla mnie.

Wracając, była dobra, święta noc- ja i Wilczek spaliśmy, Yumi spała, Pio powinien spać, miał być spokój. Jednak, obudziłam się nad ranem. Nie mogłam spać, wciąż zestresowana wszystkim, co się działo przez ostatni czas. Bestia Otchłani, tamta próba porwania Pio i jeszcze Mayumi chodząca do Karola... to wszystko i jeszcze prowadzenie kawiarni, z powoli zbliżającym się ślubem, powoli odciskało się na moim zdrowiu psychicznym. Nie miałam pojęcia, jakim cudem Edgar był w stanie spokojnie spać, ale też nie dziwiło mnie to- on zawsze był wilkiem o twardym śnie. Wysunęłam się z jego objęć, by wstać. Czarnowłosy, przez sen, zmarszczył brwi i delikatnie zaczął ręką szukać mnie, ale ja mu jedynie podsunęłam poduszkę. Przyciągnął ją do siebie, automatycznie rozluźniając się, tuląc się do niej. Ja jedynie wstała z łóżka, by iść do kuchni i napić się wody. Skoro już i tak się obudziłam, to mogłam się czegoś napić.

Nawet nie trudziłam się, aby wziąć szklankę, wzięłam łyk wody prosto gwintu. Nie potrzebowałam zapalać sobie światła, dobrze widziałam bez niego, przydatna cecha magicznego mieszańca. Podczas picia, wyjrzałam przez okno, na miasto- już niedługo, miało się w nim zgromadzić znacznie więcej Nadnaturalnych. Dotychczas, Ameryka Północna nie była specjalnie magicznym miejscem, Nadnaturalni, anioły, czy demony nie posiadali jakiejś wspólnej władzy tutaj, czy organizacji, mieszali się między ludzi, schodząc do Piekła albo lecąc do Nieba, by załatwić magiczne sprawy... do teraz. Teraz, wszystko miało się zmienić.

Podobnież na lepsze, ale coś mi mówiło, iż będzie więcej kłopotów niż już było.

Podczas wpatrywania się na miasto, zaczęłam pluć sobie w brodę, iż kiedykolwiek zdecydowałam się brać pomoc od Asmodeusza- ojciec ostrzegał mnie, iż nie bez powodu moja babcia sama wydziedziczyła się od tej strony rodziny. Ale, głupia i młoda ja, chcąca spełnić marzenia o posiadaniu kawiarni musiała iść do niego, spróbować się dogadać i dobić z nim umowy... a potem, dać mu załatwić moje życzenie, jakim było spędzenie całego życia z Edgar'em... i tak, sprawiłam sobie potem na głowę te wszystkie kłopoty, nerwy oraz stres. Wzięłam głębszy oddech, starając się kiepsko przekonać samą siebie, że to wszystko było tego warte- miałam moją wymarzoną kawiarnię, niedługo miałam brać ślub z moim Wilczkiem, a jeśli biznes dalej by się dobrze układał, mogłabym pozwolić sobie na zatrudnienie większej ilości obsługi. Spłacanie pożyczki od Asmodeusza szło powolnie, ale na szczęście ten demon miał w sobie jeszcze jakąś przyzwoitość oraz wyrozumienie, i nie naliczał odsetek. Chociaż, po tym, co rzekomo zrobił Karolowi przestałam wierzyć, iż kiedykolwiek posiadał przyzwoitość w sobie.

Miałam szczerą ochotę zapalić sobie, ale zrezygnowałam z tych planów. Nie chciałam wietrzyć kuchni i płacić więcej za ogrzewanie, ani też nie miałam ochoty śmierdzieć w nocy papierosami. Postanowiłam już iść spać, w końcu miałam pracę. Nim poszłam do sypialni, zajrzałam jeszcze do innych pokoi. Wpierw, zajrzałam do Mayumi- tak, jest ona już dorosła, ale... po tym, co spotkało ją w Japonii, wolałam się upewnić, iż jest z nią w porządku. I wyglądała, iż tak jest- moja młodsza siostra spała zwinięta na swoim łóżku, więc prędko zamknęłam drzwi, aby zajrzeć do sypialni Pio. Chociaż wiele kłopotów było spowodowanych przez niego... nie potrafiłam siebie samej zmusić do nienawidzenia go za to. Kiedy pierwszy raz o nim usłyszałam, a potem on sobie zniknął, szczerze życzyłam mu, by mu się dostało za takie powodowanie u nas problemów. Jasne, był dzieckiem, jednak stres, jaki powodował u mojego narzeczonego był za duży i dla mnie. Ale jak go poznałam...od razu go polubiłam. Nie jestem fanką dzieci, lecz prędko polubiłam dzieciaka. Przypominał mi Edgar'a, gdy on jeszcze był takim małym bachorem i nie chodził cały czas smętny.

Przygody CieniaWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu